004. ZAPROSZONA DO ZESPOŁU DUCHÓW

1.4K 106 20
                                    


                Napisałam do państwa Williams, że koleżanka zaprosiła mnie do siebie. Pan Williams z radością pozwolił mi na wyjście. Pani Williams zaś wysłała mi emotkę kciuka w górę oraz szerokiego uśmiechu.

— Możemy się spotkać — poinformowałam Julie.

— Świetnie! — odparła. — Mam tylko nadzieję, że Flynn nie będzie miała wrażenia, że próbuję ją zastąpić, zanim będę miała szansę powiedzieć jej prawdę i przeprosić.

— Hej, znacie się już od dłuższego czasu, prawda? — spytałam, delikatnie układając dłoń na jej ramieniu. — Więc ona dość dobrze cię zna. Jeśli Flynn jest mądra, to nie zniknie z twojego życia z powodu jednej kłótni, okej?

— Pewnie masz rację. — Dziewczyna westchnęła. — Nie chcę stracić kolejnej ważnej dla mnie osoby. Flynn wspierała mnie we wszystkim. Kiedy straciłam mamę, mój świat się rozpadł. To ona pomogła mi się pozbierać.

— To urocze — odparłam. — Może zaśpiewasz o tym piosenkę?

— Świetny pomysł! — Julie się ożywiła. — Mam w pokoju pudełko z tekstami. Mogłybyśmy zamienić je w piosenkę, a później przećwiczyć z zespołem. Flynn mi nie odpisuje, ale na pewno nie będzie gniewała się wiecznie.

— Widzisz? Wiedziałam, że wszystko jakoś się ułoży.

Dotarłyśmy pod drzwi domu Molinów, a Julie je otworzyła, byśmy mogły wejść do środka.

— Tato! — krzyknęła, podbiegając i układając dłonie na jego ramionach.

— Hej! Dobrze, że już wróciłaś. — Zaśmiał się. — Kto to?

— Jest nowa w szkole. Ma na imię Lila Mae Williams. Chodzimy razem na niektóre lekcje.

— Dzień dobry! Miło pana poznać. — Lekko mu pomachałam.

— Ciebie również.

— Co to jest? — dopytała Julie i przykucnęła, by przyjrzeć się ulotkom rozrzuconym po stole jadalnianym.

— Ach, no wiesz, informacje o innych szkołach z programem muzycznym... I prywatne lekcje — odparł. — Wiem, że jest tu straszny bałagan, ale dam sobie radę.

— No cóż, na całe szczęście, wróciłam do programu w mojej szkole — wyjawiła dziewczyna. — I pozwolą Lili Mae podejść do przesłuchania, więc pomyślałam, że przyprowadzę ją tutaj, by mogła poćwiczyć.

— Chwila, chwila, co? — zapytał z wyraźną ulgą. — Nie żartujesz sobie?

— Poszłam tam, wystąpiłam z duch... — Szturchnęłam ją łokciem. — Z dużymi chłopakami, a dyrektor Lessa pozwoliła mi wrócić.

— Tak! Tak! — Mężczyzna wyrzucił papiery w powietrze, po czym uścisnął swoją córkę.

Byłam ciekawa, czy mój tata również byłby tak dumny, gdybym powiedziała mu, że dostałam się do programu muzycznego. To w zasadzie jeszcze się nie wydarzyło, ale sentyment nadal był obecny. — Och, jesteś niesamowita. Tak się cieszę. Jesteś najlepsza!

Podeszłam, by zacząć zbierać papiery, gdyż w pomieszczeniu teraz panował bałagan.

— Och, nie musisz tego robić. Sam się tym zajmę — zatrzymał mnie pan Molina. — To naprawdę miłe z twojej strony.

— Pańska córka jest moją pierwszą prawdziwą przyjaciółką. Przynajmniej tyle mogę zrobić — odpowiedziałam.

— Australijska Szkoła Muzyczna? — przerwała mi Julie, marszcząc brwi. — To na drugim końcu świata.

¹ BLANK SLATE ━ JULIE AND THE PHANTOMSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz