10. To twój chłopak?

121 9 0
                                    

Dzisiaj mamy wtorek, a co za tym idzie? Mam wizytę u Isabelli, Emma postanowiła do mnie dołączyć, więc się zgodziłam.

Stoimy teraz na przystanku autobusowym obok mojego osiedla. Jest dość wcześnie, dziewczyna obok non stop narzeka, a to na pogodę, a to na godzinę.

Ubrałam na siebie zwykłe granatowe jeansy w stylu mom, a na górę bluzkę over size z nadrukiem anioła. Na to zarzuciłam długą katanę w kolorze czarnym. I oczywiście nieśmiertelne, czarne vansy.

Włosy upięłam w wysoką kitkę, gdyż nie chcę by mi przeszkadzały w zabawie z dziewczynką.

Natomiast moja przyjaciółka miała na sobie beżowe spodnie, które u dołu miały rozszerzone nogawki, coś na kształt dzwonów. Jako górę ubrała czarne body i na to żakiet, w takim samym kolorze co spodnie. Włosy zostawiła rozpuszczone, tylko delikatnie je podkręciła. Wyglądała, jak prawdziwa businesswoman, chociaż nie sadze by było jej wygodnie.

— Długo jeszcze? – jęknęła, opierając desperacko swoją głowę o moje ramię.

— Jeszcze 13 minut. – oznajmiłam i chwyciłam telefon z mojej torebki.

Zobaczyłam, że mam nieodczytaną wiadomość. Szybko kliknęłam ikonkę chmurki, weszłam w zakładkę nieprzeczytane i podświetlił mi się Rush.

Od: Rush
Sory za tą wczorajszą akcję pod szkołą. Po prostu wokół mnie byli chłopacy...

Do: Rush
I to jest powód?

Przewróciłam oczami, bo on jest tak kurewsko skomplikowany.

Od: Rush
Wiem, no sorki.

— Jesteś na niego zła? – usłyszałam głos blondynki.

— Co? Nie-nie, raczej nie. Chyba. – wzruszyłam ramionami, zrzucając jej głowę.

— Czy chcesz mi coś powiedzieć, a może opowiedzieć. – poruszyła sugestywnie brwiami, uśmiechając się.

— W zasadzie to tak. Kilka dni temu Rush zabrał mnie na przejażdżkę. Pojechaliśmy na taką jakby łąkę, z której było widać całe miasto. No i tam on mnie przeprosił i pocałował, a po tym widziałaś, co wczoraj zrobił. – opowiedziałam jej skróconą wersję, bo szczerze nie chciało mi się rozmawiać na ten temat.

Ale ona ma chyba inne intencje.

— Więc, czekaj. On cię przeprosił? – poderwała się z miejsca, a ja w odpowiedzi skinęłam głową. — On nigdy nie przeprasza.

— A to co mi napisał niedawno? – pomachałam telefonem przed jej twarzą.

— Napisał ,,sory", ale nigdy nie słyszałam, żeby mówił ,,przepraszam". – wyrzuciła ręce w górę, jakby niedowierzała.

— Cokolwiek. – powiedziałam, dając znak, że chcę zakończyć rozmowę. Dziewczyna chyba zrozumiała, bo westchnęła i zajęła miejsce obok mnie.

Chwilę później przyjechał autobus, wsiadłyśmy do niego i kupiłyśmy bilet. Zajęłyśmy miejsca najbliżej wyjścia, bo znając życie, zaraz cały autobus się zapełni. I się nie myliłam, gdy zatrzymywaliśmy się na każdym jednym przystanku do pojazdu wchodziło po dziesięć osób. Czy ci ludzie nie mogą przejść się do pracy, albo nie wiem.... użyć roweru? Jedna kobieta, która wsiadła razem z nami, opuściła autobus dwa przystanki dalej. I po co?

(no) PrincessDonde viven las historias. Descúbrelo ahora