Rozdział 11.

958 46 18
                                    



Harry niewiele myśląc pobiegł zmartwiony po schodach na dół...

Gdy znalazł już się w salonie, omiatał go wzrokiem dopóki nie zobaczył mężczyzny w czarnych obszernych szatach. Zaraz po tym ujrzał jego zaniepokojoną i zestresowaną twarz.

- Tato..? Coś się stało? - spojrzał na niego zakłopotany, po czym ruszył w kierunku fotela, który stał na przeciwko mężczyzny. 

- Chciałbym Ci w końcu wszystko wytłumaczyć, jednocześnie chciałbym usłyszeć skąd Twoje znajomości z Czarnym Panem...Ale o tym później. Może bez zbędnego przedłużania zacznę już. - wziął głęboki oddech odwrócił wzrok w stronę kominka, nie chciał bowiem w pewnym momencie ujrzeć w oczach syna odrazę czy pogardę, lub nienawiść. 

- Kiedyś razem z moimi rodzicami musiałem przeprowadzić się do mugolskiego miasteczka, Little Hinning. - w między czasie do dwójki dołączyli Draco oraz Marvolo, jednak ojciec z synem nawet nie zwrócili na nich uwagi. - W ciągu kilku dni znalazłem ukryte jeziorko, spędzałem tam całe dnie sam, oczywiście byłem z tego powodu zadowolony. Do pewnego czasu. Jednego, słonecznego dnia dosiadła się do mnie dziewczyna o ślicznych płomiennych włosach oraz cudownych zielonych oczach. - w tym momencie spojrzał na twarz Gryfona i kontynuował. - wtedy popatrzyła w moje oczy i zapytała czemu zawsze siedzę tu tak samotny, nie chcąc o tym mówić po prostu wstałem, chciałem odejść i już nie wracać do tego miejsca, jednak Twoja matka była bardzo upartą kobietą, nie chciała dać mi spokoju, dopóki nie odpowiedziałem jej chociaż jednym słowem. Tak zaczęła się nasza przygoda. To ja powiedziałem jej, dlaczego wokół niej dzieją się te dziwne straszne - według jej rodziny - rzeczy. Powiedziałem jej jako pierwszy, że jest czarownicą. Nie chciała mi uwierzyć, dlatego zdecydowałem się podać jej swoją różdżkę. Oczywiście wiesz co to znaczy Harry, wykazuję to Twoje wielkie zaufanie względem drugiej osoby i od takiego momentu możesz dzielić z kimś innych swoją magię. Nie powiedziałem jej tego od razu, zrobiłem to dopiero wtedy gdy wylądowaliśmy w Hogwarcie, obraziła się na mnie na 3 miesiące, stwierdzając, że jestem głupi i nieodpowiedzialny, jednak miałem to gdzieś, po wszystkich moich usilnych starań wybaczyła mi i sama zdecydowała się podać mi swoją różdżkę, od tamtej pory mogliśmy nazywać się parą magiczną. Teraz powiem Ci coś co może Cię bardzo zaskoczyć, Twoja matka była w Slytherin'ie. - przerwał na chwilę i obserwował reakcję chłopaka, ten za to był w wielkim szoku , jednak po szybkim ogarnięciu spojrzał wyczekująco na Severusa. - Dobrze zatem, przenieśmy się na szósty rok, to właśnie pod koniec niego zostaliśmy razem, później było już tylko lepiej. Na koniec 7 klasy okazało się, że Lily była w ciąży, to byłeś ty Harry, miesiąc po jej wyznaniu oświadczyłem się jej. Nikt jednak nie wiedział o naszym związku i o tym, że spodziewamy się dziecka, z wyjątkiem oczywiście Dumbledore'a. Wiedział też, że byliśmy po stronie Voldemorta i znał prawdziwą przepowednię, którą zmienił wciskając Ci kit. Tak naprawdę chodziło o to, że to samego Albusa przewyższysz siłą, a nie Toma. Chciał zabić Lily. Nie mogłem jej na to pozwolić, kazałem jej przenieść się do naszego zaufanego przyjaciela, Jamesa, chciałem, żeby reszcie powiedziała, że się zreflektowała i jest po jasnej stronie, kazałem jej również wziąść ślub z Potterem i powiedzieć, że to jego dziecko, nie mogłem pozwolić wam umrzeć. Oczywiście gdy już się urodziłeś, odwiedzałem was i opiekowałem się Tobą, wszystko było w porządku, do pewnego czasu...Stary Drops dowiedział się, że to wszystko kłamstwo i pamiętnej nocy udał się do domu Potter'ów i mimo starań moich i Lorda, Lily oraz James zginęli, a Tom chroniąc Ciebie stracił ciało. - nastała cisza. 

- Ale...dlaczego nie zabrałeś mnie od Dursley'ów? Albo chociaż nie powiedziałeś mi o tym wszystkim w Hogwarcie...? - spytał z bólem w głosie nastolatek. 

- Już Ci mówię. To znowu sprawką tego pieprzonego Albusa. Gdy Tom zniknął chciałem zabrać Ciebie i uciec, jednak starzec był szybszy, rzucił na mnie obliviate...jednak był tak zestresowany, że rzucił je dość niepoprawnie. Po kilkunastu latach wspomnienia zaczęły do mnie wracać, a tak dokładnie jakieś trzy tygodnie temu, przed Dumbledorem dalej udaję, że nic nie wiem... - skończył mówić i oddetchnął po czym zamknął oczy, zastanawiał się jak zareaguje jego syn. 

Tamten jednak był pogrążony w myślach. Jak Dumbledore mógł to zrobić!  Krzyczał w myślach, naprawdę uważał tego człowieka za swojego przyszywanego dziadka, był dla niego przecież taki dobry, jednak nie! Odebrał mu rodzinę, nie mógł w to uwierzyć. Nie mógł gniewać się na swojego ojca, przecież on niczym nie zawinił, chciał chronić swoją ukochaną jak i jego samego, w dodatku wcale nie wyrzekł się niego, odwiedzał go. Nagle przeszła go fala tak dobrze znanych mu już wibracji...

Draco ciągle przyglądał się oczom chłopaka, widział jak silne emocje nim targają, jednak w pewnym momencie jego wzrok stał się matowy.

- Odpłynął. - odezwał się cicho spoglądając na swojego chrzestnego. Tamten szybko podniósł głowę i stwierdził, że jego chrześniak ma rację.

- Ciekawe co widzi... -gdy odezwał się Czarny Pan zdał sobie sprawę, że powiedział to na głos. 

- Pewnie dowiemy się za kilka minut, spokojnie Severusie, on nie jest na Ciebie zły, tak po za tym musiałem mu przekazywać całą rozmowę przez umysł, bo nawet nie dałeś mu dojść do słowa, Harry stracił kompletnie słuch. - poinformował czerwonooki. 

- Na merlina... - Tylko to zdołał z siebie wydusić Mistrz Eliksirów. 

W tym samym czasie...

Harry patrzył z boku na siebie samego, śmiejącego się w małej kołysce gdy mężczyzna o czarnych, aksamitnych włosach robił z siebie durnia tylko po to, żeby mały chłopiec nie płakał. Jednak dziecko w końcu się rozpłakało, Severus przez chwilę znieruchomiał jednak szybko się otrząsnął i wziął malucha na ręce. Kołysał się wraz z małym na rękach podśpiewując cicho kołysankę. 

Na to wszystko patrzyła piękna kobieta, która stała od samego początku niezauważona w drzwiach pokoju. W jej oczach były łzy wzruszenia,  jednakże nie tylko w jej, starsza wersja Harry'ego rozpłakała się na dobre...

Trzech oniemiałych mężczyzn patrzyło na kamienną twarz młodzieńca, która nie wyrażała żadnych emocji, do pewnego czasu, nie wiedzieli kiedy, jednak gdy Draco odwrócił na chwilę wzrok spowrotem do Pottera, na jego twarzy znajdowały się łzy.

Harry nagle otworzył szeroko oczy, które odzyskały swój blask. Nie patrząc na nikogo oprócz Severusa rzucił się w jego ramiona i łkając zapytał...

- Nie zostawisz mnie już nigdy...prawda...??






Dzień dobry. Dobry wieczór. Witam. Hejka. Czy jak tam chcecie! Witam po przerwie, jakoś długo nie mogłam się zebrać do napisania czegoś nowego, jednak w końcu mi się udało i nawet jestem zadowolona! Mam nadzieję, że wam też przypadł do gustu ten rozdział i wybaczycie mi moją małą nieobecność. Miłego misiaczki!!! 

Słowa: 1083



"Życie w niewiedzy" - DrarryWhere stories live. Discover now