25 kwiecień 2012 r.
Mój wczorajszy wypad...nie wiem czy płakać czy sie śmiać. Chyba jedno i drugie.
Nie poszedłem na lekcje. Do plecaka zamiast ksiażek spakowałem kąpielówki i bluzę dla utrzymania pozorów i gdy byłem w połowie drogi skręciłem w zaułek pomiędzy budynkami wychodzący na piaskową drogę prowadzącą prosto do lasu. Przez godzine spacerowałem próbując znaleźć jezioro. Gdy w końcu mi sie udało rozsiadłem się pomiędzy skałą z której spływała woda tworząc mały wodospad i po drugiej stronie mając dość spory kamulec. Woda w jeziorku była jeszcze chłodna więc nie widziałem celu w kąpaniu się. Siedziałem więc po prostu myśląc. Nie wiedziałem kim tak do końca byłem. Można powiedzieć, że ukrywałem się za maską niebezpiecznsgo dilera, ale w środku...nadal byłem tchórzliwym dzieciakiem. To siedzi we mnie i nie mam pojęcia czy do dobrze. Zanim sie obejrzałem było dosyć ciepło by popływać. Rozebrałem się zostając w samych kąpielówkach. Wskoczyłem z kamienia do wody i przepłynąłem sie kawałek. Jezioro nie było jakieś ogromne z jednego brzegu można było dobrze dostrzec kto stoi po drugiej stronie. Gdy wrócił na brzeg zacząłem sie ubierać gdy gdzieś za mną ktoś powiedział, że nie ładnie jest opuszczać szkołę. Ku mojemu zdumieniu był to Calum. Podszedł do mnie i zaczął oglądać jak eksponat w muzeum. Zapytałem co tu robi, a on uśmiechnął się i oznajmił, że przyszedł popływać.
Reszta napisze ci następnym razem. Calum wrócił nie chce żeby dowiedział się jeszcze o notkach do ciebie.- Luke
Przepraszam za przerwę nie miałam na feriach dostępu do internetu obiecuję wszystko nadrobić najpewniej w sobotę tutaj jak i zarówno na 'Conversation'.
Dziekuje za cierpliwość.
Xx