Umówione spotkanie z Astorią zleciało mu tak szybko, że nawet nie spostrzegł, kiedy znów znajdował się u siebie i snuł dokładnie takie same wnioski, jak ostatnio. Był już niemal pewien, że mu się podobała, ale wciąż kurczowo trzymał się swojej własnej prawdy. Nie mógł wiązać się z kimś takim, jak ona. Najlepiej, by nie wiązał się w ogóle.
Gdy nadszedł wrzesień, a on spędzał kolejny samotny wieczór w ogrodzie, wpadł na pewien szalony pomysł. Wyjazd. W bardzo odległy, inny kulturowo zakątek Europy.
Nie wiedział, skąd właściwie przyszedł mu taki pomysł. Jedyne, co wiedział, to że nie wytrzyma w domu ani tygodnia dłużej, a przed wyjazdem nie powstrzyma go nawet panika matki i błagania, by został. Ile miał zamiar być poza Anglią? Tego również nie wiedział. Wszedł do salonu, gdzie Narcyza czytała książkę i usiadł naprzeciwko niej. Natychmiast ją odłożyła i spojrzała na syna ciepło.
- Jak ci minął dzień, synku? - spytała.
- Jak zwykle - odparł. - Ale nie przyszedłem tutaj żeby o tym rozmawiać. Chciałem ci o czymś powiedzieć.
- Tak?
- Niedługo zamierzam wyjechać. Na jakiś czas, nie wiem na ile... Ale chciałbym zobaczyć trochę świata.
O dziwo, Narcyza nie zareagowała na to nerwowo. Wciąż łagodnie się uśmiechała.
- Jesteś młody, jeśli masz takie pragnienie, to oczywiście, podróżuj - zgodziła się. - A dokąd cię tak ciągnie?
- Do Petersburga.
Narcyza nieco się obruszyła.
- Dlaczego? Przecież to tak daleko, nie znasz języka, inny klimat, dziwna waluta, kraj jeszcze dziwniejszy...
- Nie martw się, matko, nie jadę tam żeby wskrzeszać partię komunistyczną - zironizował i nieznacznie przewrócił oczami. - Chcę zobaczyć trochę architektury. I sztuki.
- Mugolskiej sztuki?
- Tak, mugolskiej sztuki. Są nieźli w te klocki, sama byś się zdziwiła.
Narcyza nie wydawała się przekonana. Nie miała nic przeciwko jego podróży, dopóki nie usłyszała, dokąd chciał wyjechać. Draco zauważył, że to miejsce było problemem, ale zupełnie tego nie zrozumiał.
- Co jest nie tak z Petersburgiem? - dodał.
- Wiesz, że jestem przesądna... - zaczęła niepewnie.
- Tak, no i co?
- Twój ojciec opowiadał mi jedną rodzinną legendę. Podobno to bardzo pechowe miasto dla Malfoyów. Dawno temu przydarzyła się tam jakaś tragedia, nie pamiętam dokładnie, jaka... Ale ktoś z twojego rodu tam zginął. Od tamtej pory jego ciągłość wisi na włosku i to wszystko przez tę jedną wizytę. Od prawie trzystu lat żaden Malfoy tam nie był.
- I myślisz, że jeśli tam pojadę, to dopadnie mnie jakaś magiczna klątwa przez którą umrę?
- Nie wiem, nie wiem... Ale dla mojego spokoju, chciałabym, żebyś wybrał inne miejsce. Wtedy nie będę się tak martwić.
Chociaż zapewnił ją, że tak właśnie zrobi - tydzień później był już w Petersburgu, z mapą rozpostartą w samym środku miasta, nie mając pojęcia, gdzie powinien się udać, żeby znaleźć wynajęty przez siebie apartament. Podrapał się po głowie i po kilku minutach bezskutecznych zmagań, postanowił wziąć taksówkę, chociaż znacznie wolałby zrobić sobie wówczas spacer, żeby zobaczyć nieco miasta. Przynajmniej miał możliwość podziwiać je przez szybę. Taksówkarz, mówiący łamaną angielszczyzną, odwiózł go na miejsce, gdzie właściciel apartamentu przywitał go angielskim nawet gorszym.

YOU ARE READING
Cień Grzechów - Draco Malfoy
FanfictionJak to jest dźwigać na barkach ciężar grzechów przeszłości? Czy człowiek, który przez całe życie znęcał się i gnębił, jest w stanie jeszcze czuć szczęście? Czy wkraczanie w dorosłość z piętnem najmłodszego śmierciożercy jest przez nie zdeterminowane...