Rozdział 13

316 16 21
                                    

Więc tak.. Nie sprawdzałam błędów, przepraszam!


Ostry ból przeszedł moją głowę, przez co skrzywiłem się nieznacznie. Jęknąłem, gdy ponownie poczułem ból, ale o wiele silniejszy. Przerzuciłem wzrok w lewo i zauważyłam Lute obok mojego łóżka, która miała w swojej dłoni ręcznik oraz miskę z wodą. Spojrzała się na mnie zmartwiona odstawiając rzeczy na komodzie.

- Oh! Wszystko w porządku? Boli Cię coś? - zapytała się od razu mierząc mi temperaturę, podając szklankę, przy okazji czytając etykietę leków przeciwbólowych. Chyba była faktycznie zmartwiona, ale co mi się przydarzyło, ze wszystko mnie cholernie boli?

- Em... Głowa, jakbym mocno o coś uderzył... Ugh, pewnie niechcący się potknąłem czy coś? - próbowałem rozpocząć rozmowę, by się czegoś dowiedzieć. Brązowowłosa jednak nie raczyła mi, jak na razie odpowiadać. Była zbyt zajęta czytaniem opakowania po tabletkach. Uśmiechnęła się pod nosem, gdy od razu wyjęła dwie białe tabletki, gdy podała mi je.

- Ah! Cóż zapomniałam Ci powiedzieć. Zasłabłeś, gdy wszedł do pokoju Todoroki... Upadłeś na podłogę. Niestety nie zdążyłam Cię złapać, bardzo mi przykro... - Westchnęła zasmucona, gdy przypomniała sobie tą sytuację. Widać, że faktycznie bardzo to przeżyła. Mogłem naprawdę sobie coś zrobić, dawno nie sprzątałem przecież pokoju. Większość rzeczy wala się po podłodze. Jakby mi czytając w myślach podniosła od razu kilka moich ubrań z ziemi, uśmiechając się do mnie. - Pomogę ci ze wszystkim, twoja matka też... Myślała nawet nad tym by Cię wziąć do jakiegoś lekarza, by wyleczyć Cię z tego i żebyś zaczął na czysto, od nowa.

Oparłem się o poduszki, gdy przełknąłem tabletki, popijając przy tym wodą. Nie wiedziałem czy powinienem o tym wszystkim myśleć... Chyba nie potrzebuję gruntownych zmian, nie jestem gotowy na to by żyć jak wcześniej, od tak.

Nie pogodziłem się ze śmiercią [Reader]...

Zakrztusiłem się wodą na co Lute szybko do mnie podbiegła i wzięła ode mnie kubek, gdy klepała  mnie lekko po plech.

- Ostrożnie kochanie - spojrzałem się nagle na nią zmieszany, a ona się jedynie uśmiechnęła.

- Kochanie?

- Kuzynie, baranie - śmieje się, przez co poczułem się głupio. Jednak mogłem przysiąc, ze słyszałem inaczej. Mimo wszystko nie powinienem tak bardzo w to wnikać, w końcu dostałem w głowę. Poza tym to moja kuzynka, dziwnie by było gdyby nazywała mnie jak Matka... Albo [Reader].

- Chyba, ze Ci to nie przeszkadza - nadal się śmieje, chyba próbująca zażartować. Zmarszczyłem brwi nadal zmieszany, ze nadal o tym drąży. Po prostu położyłem się na bok, plecami do brązowowłosej. Totalnie ją zignorowałem. Nie miałem, jakoś chęci na żarty. - Uh... - tylko tyle powiedziała, najwidoczniej rozczarowana moją reakcją, gdy odeszła.

Nie powinienem ją tak traktować, tyle mi pomaga a przecież nie musi... Cieszę się, ze mam kogoś pod ręką.

***

Oparła się o drzwi do pokoju Izuku z lekkim uśmiechem.

- Izuku... Podatny manipulacji?- zaczęła iść wzdłuż korytarza, gdy podskoczyła w górę.

Dziękuję Boże za tą szanse!

I'm just a depression Izuku Midorya x ReaderDonde viven las historias. Descúbrelo ahora