Rozdział 4

1K 76 6
                                    

:P

Minął tydzień od kolejnego spotkania z (imię). Obecnie patrzę w okno i obserwuję kropelki deszczu, które spływały po szybie.

Od niedawna nie uczęszczam do U.A. Moją wymówką była choroba wirusowa. Tak naprawdę choruję na depresję o której nikt nie wie. Codziennie boli mnie głowa, oczy i nie mam jakoś sił i ochoty, by wywlec się z łóżka.

Po prostu nie mam ani gramu siły co wcześniej.

Spojrzałem się tępo na duży plakat All Mighta, który pokazywał jeden ze swoich bohaterskich uśmiechów.

Miałem być taki jak on. Przecież o tym marzyłem.... Być dumnym, najlepszym i najsilniejszym bohaterem numer 1.

Pamiętam nawet (imię), która pomagała mi w lekcjach i treningach. Zależało jej na tym bym spełnił swoje życzenie.

Jakbym tylko wiedział, że zostało nam tak mało czasu...

Napewno by było inaczej...

Napewno...

- wspomnienia -

Ćwiczyłem zawzięcie w tym samym czasie, czytałem ostatni temat z matematyki. Sprawdzian i testy sprawnościowe tego samego dnia!

Szalone prawda? Niestety pan Aizawa nie miał wyjścia. Musiał wszystko zrobić w jeden dzień, by wyrobić się ze materiałem.

Miałem za sobą 2 nieprzespane noce, gdyż ciągle się uczyłem robiąc przy tym pompki lub inne rzeczy.

Wtedy mama zaczęła się o mnie bardzo martwić, dlatego wysłała do mnie (imię). Miała mi przemówić do rozsądku, ponieważ moja rodzicielka nie była wstanie do mnie dotrzeć.

Zapukała, a ja tylko mruknąłem do niej, że "proszę". Byłem zbyt zajęty. Nawet dla (imię).

- Cześć Izuku - odrazu usiadła na moim łóżku, a ja nawet na nią nie spojrzałem.

- Cześć - nadal kontynuowałem ćwiczenia i naukę naraz. - Czegoś potrzebujesz?

- Już odwiedzić własnego chłopak nie można? - zaśmiała się cicho, ale nagle spoważniała. - Wszystko dobrze Izuku?

- Tak, a czemu miałoby nie być? - uśmiechnąłem się spoglądając się na nią chwilę, po czym znów wróciłem do wcześniejszej pracy.

- Mało jesz... Praktycznie nie śpisz... Rozumiem. Nauka jest ważna i sprawność fizyczna, ale...

- Już słyszałem to od mojej mamy - burknąłem, ale nagle wybuchnąłem. Byłem wyczerpany, głodny. Wkurzało mnie też ich martwienie się. - Ja chcę tylko spełnić swoje marzenia! Zależy mi wiesz?! - przestałem ćwiczyć.

Ona jedynie wstała i kierowała się do drzwi.

- To nie ten Izuku... - jej oczy zeszkiliły się - Widać, że przestaje ci zależeć na mnie i na twojej mamie. Jeśli tak bardzo chcesz zostać tym bohaterem... To życzę ci powodzenia, ale nie chcę... Nie chcę patrzeć na ciebie w takim stanie. Nie chcę patrzeć, jak się niszczysz - dosłownie zaniemówiłem.

- (i-imię)

- Chyba musimy zerwać. Przemyśl to sobie wszystko w ciszy... Do zobaczenia - i wyszła.

--- koniec wspomnień ----

To było dobre pół roku. Ta przerwa i rozmyślania... Przydały mi się. Na szczęście znów wróciliśmy do siebie, ale nadal były ze mną problemy. Miesiąc przed śmiercią (imię) bardzo się pokłuciliśmy. Nie miałem czasu na nią...

Tak bardzo nie zasługiwałem... Na kogoś takiego, jak (imię).

I'm just a depression Izuku Midorya x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz