XXXVII

285 21 56
                                    

Media - kocham 🥺😍🥰

NADIA

- Nie, Sam, nie przejmuj się, to nie dotyczy ciebie. Najwyraźniej po prostu nie jesteśmy dla siebie stworzeni. – próbowałam się nie rozpłakać, chociaż czułam, jak łzy napływają mi do oczu.

Chciałabym, żebyśmy byli dla siebie stworzeni.

Było mi głupio, że rodzina Dominica tak się tym wszystkim przejęła. Izzy stwierdziła, że to wszystko jego wina, więc nie ma sensu rozczulać się nad tym, jak on się czuje, bo to ja jestem pokrzywdzona, więc to mnie należy tulić i rozpieszczać. Justin zrobił mi najlepszą herbatę na świecie, Izzy wytuliła mnie za wszystkie czasy, a Sam z istnym załamaniem na twarzy pomagała mi się pakować. Wracałyśmy z Wiktorią do Polski. Nigdy nie wpadłam na to, że kiedykolwiek myśląc o swoim kraju nie poczuję tęsknoty. Teraz trzymała mnie w nim jedynie babcia, matura i pokój w domu matki, miałam tam wiele pamiątek, które chciałam zabrać ze sobą do nowego mieszkania, bo – uwaga, kolejna niespodzianka!- rozpoczęłam procedurę kupowania mieszkania w Los Angeles. Czekam na oklaski. W gruncie rzeczy moje życie wyglądało w tamtym momencie idealnie – duże pieniądze, sława, fani, spełnione marzenia, mieszkanie w mieście, o którym marzyłam od dziecka, możliwość zrobienia i kupienia prawie wszystkiego, na co miałam ochotę. A jednak czegoś mi brakowało.

Nie czegoś, tylko kogoś.
Doskonale wiesz, kogo.

Ten ktoś zaraz po dotarciu do domu zamknął się w swoim pokoju, z którego Justin i Sam ani prośbą, ani groźbą, nie mogli go wyciągnąć. Dopiero Jake’owi udało się go przekonać, żeby z nim porozmawiał. I zaraz potem Jake wyszedł z pokoju, bo Dom się na niego wkurwił. Stwierdził tylko, że „on się babrać w gównie nie będzie, to nie jest jego sprawa” i poszedł do Elle. Kiedy Abby próbowała interweniować, usłyszała głośno i wyraźnie „Możesz się łaskawie odpierdolić?!”, więc zapowiedziała, że przyjdzie następnego dnia. I przyszła, ale nikt jej nie wpuścił do domu. A kolejnego dnia podjęłam decyzję o powrocie do Polski.

Czy to właśnie tak miała się zakończyć nasza historia?
Jeśli tak, to chyba wolałabym, żeby nigdy się nie zaczęła…

***

- Pamiętaj, w razie czego zawsze możesz zadzwonić. Nasz dom jest dla ciebie zawsze otwarty, wpadaj kiedy chcesz. Mogę ci dać numer do świetnej kosmetyczki w LA, jest boska i robi cuda za pół dramo! I przepraszam cię, kochanie, mój syn to idiota. Nie wiem, po kim on jest takim bezguściem. Znaczy no poza tobą. W sensie no wiesz, że do ciebie akurat miał gust, ale do tych pozostałych… A fe. Może mu się jeszcze wszystko poustawia w tym pustym łbie tak jak powinno, ale kto to wie. Ty się nim nie przejmuj, dziewczyno, żyj swoim życiem. Jesteś jeszcze młoda. Całe życie przed tobą, znajdziesz sobie kogoś. Masz moje błogosławieństwo! – Sam ściskała mnie, ocierając ukradkiem łzy. Ja też ledwo powstrzymywałam się od płaczu. Nie chciałam zostawiać tej rodziny! Byli najcudowniejszymi ludźmi, jakich w życiu spotkałam i serce mi się łamało na myśl o tym, że mogę ich już nigdy nie spotkać. Stali się dla mnie taką rodziną, jaką moi rodzice nigdy nie byli – kochającą, czułą, ciepłą i akceptującą. Moja mama była świetna, do momentu, w którym nie postanowiła wrócić do ojca, ale w porównaniu z Sam była zupełnie zwyczajna. A teraz straciłam je obie…

- Będę strasznie tęsknić, Nans. – Izzy przytuliła się do mnie, tak że aż zabrakło mi tchu. – Nigdy nie wybaczę temu idiocie, że pozwolił ci odejść. Ale rozumiem cię, sama też bym go zostawiła na twoim miejscu.

- Czyli co, to koniec, tak? – Wiktoria popatrzyła na mnie wzrokiem, łamiącym serce. Żadna z nas nie miała ochoty na powrót do przeszłości.

FOR A HYPE {YUNGBLUD} || ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now