[9]~C-Czy on naprawdę...~

809 80 17
                                    

~Pov George~

Obudziłem się na łóżku? Chwila, co się stało zanim zasnąłem? Albo zemdlałem? Po chwili jakby w jednym ułamku sekundy przywołały się do mojej głowy wszystkie wydarzenia sprzed paru godzin. Rozmowa z Nickiem, impreza, zdrada Akari, mój liścik, spotkanie z siostrą Claya i on. Ten okropny obraz wyglądający jak z moich największych koszmarów. Miałem ogromną nadzieję, że ten widok nie był prawdziwy jednak tej nocy wyglądał tak realistycznie. W końcu poi chwili otworzyłem z niemałą trudnością oczy i pierwsze co ujrzałem to blondwłosa dziewczyna nade mną patrząca na mnie ze współczuciem. Po paru sekundach złapałem się za tył głowy z powodu okropnego bólu na tej części i spytałem cicho:

- Ile tak leżałem?

- Niedługo, jakoś trzy może cztery minuty ale pośpiesz się bo inaczej Clay... - i tutaj urwała. Czy ten obraz to była prawda. Znowu, znowu ukazał mi się on w głowie. Clay leżący pod ścianą w ciemnej bluzie. Wokół niego dziesiątki a nawet setki tych samych, błękitnych kwiatków oblepionych krwią. Wszędzie czuć było metaliczny zapach tej cieczy, która na dodatek leciała z ust i nadgarstka chłopaka. A przez malutki pasek światła wydobywajacy się z okna można było dojrzeć, że z jego oczu leciały pojedyncze łzy oraz małe metalowe coś. Pamiętam, że mamrotał coś ale przez szok nie mogę sobie przypomnieć kompletnie nic. Czy powiedział mi wtedy coś ważnego, coś nad czym zależało jego życie A ja po prostu o tym zapomniałem? Okropne myśli kłębiły się w mojej głowie jednocześnie wymyślając najgorsze scenariusze jakie mogły by mieć miejsce. Poszedłem w stronę pokoju, do którego udała się młodsza. Kiedy wszedłem do pomieszczenia zobaczyłem mojego najlepszego przyjaciela tym razem leżący na łóżku. Z jego ust przestała lecieć krew w przeciwieństwie do rąk. Dziewczyna rzuciła do mnie swój telefon mówiąc mi, abym zadzwonił ma pogotowie na co ja zrobię to samo z moją bluzę. Nawet nie musiała tego mówić bo i tak bym to zrobił. Zadzwoniłem pod podany numer i przedstawiłem problem, w między czasie Drista, bo tak się nazywała siostra Claya, próbowała zahamować krwawienie. Po niecałych dziesięciu minutach karetka była u nas i zabrała chłopaka. Nie mogłem niestety jechać z nimi, ponieważ nie byłem ani jego partnerem ani bratem, więc musiałem pójść pieszo. Wziąłem swój telefon, portfel i bluzę chłopaka, ponieważ swojej użyłem do zatamowania krwi wylewającej się z nadgarstka Claya. Pachniała jak chłopak przez co z moich oczu poleciało kilka łez, nigdy nie chciał, żeby jego najlepszy przyjaciel tak skończył. Mimo, że bardzo chciał pójść do szpitala zobaczyć co z Dreamem jednak dochodziła godzina pierwsza w nocy a ja byłem okropnie zmęczony. To stanowczo za dużo jak na jeden dzień. Przebrałem się w piżamę i udałem się z powrotem do pokoju chłopaka. Położyłem się w jego łóżku. Nie przeszkadzały mi kwiaty leżące na pościeli, nawet o nich nie myślałem. Jedyne co siedziało w mojej głowie to to, co się stało Dreamowi. Czemu mi to brakuje tak bardzo, nie była to zwykła tęsknota jednego przyjaciela za drugim. Chwilą moment, o czym ja w ogóle myślę? Przecież nigdy nic nie czułem do blondyna, prawda? Zacząłem się porządnie zastanawiać czy widziałem w nim "tylko" przyjaciela czy może kogoś więcej? Ale czy to nie jest złe? Czy zakochanie się w osobie tej samej płci nie jest złe? Zawsze kiedy pytałem o to rodziców to mówili mi, że jest to tylko ideologia a prawdziwa miłość między takimi ludźmi nie istnieje. Jednak jak zadawałem to samo pytanie Nickowi, Willowi czy komukolwiek innemu to odpowiadali wręcz przeciwnie porównując do tego co zawsze mi powtarzała rodzina. Ja już sam nie wiem. C-Czemu ja mam wrażenie, że czuję do Dreama to samo co wcześniej do Akari a nawet więcej? Nie, tak nie może być. Już sam nie wiedział co ma o tym myśleć. Wreszcie po kilkunastu minutach zasnął. Ten dzień był okropny. Zdrada Akari, do tego ten Clay i pogotowie. Ja za nim okropnie tęsknię, nie wytrzymam jeśli nie wyjdzie z tego.
  Obudziłem się, w pokoju było nadal ciemno przez rolety. Jednak mały ich pasek ukazywał, że na zewnątrz nie jest jeszcze za jasno. Leżałem tak przez dłuższą chwilę aż podniosłem się do pozycji siedzącej. Sięgnąłem leniwie po telefon w celu spojrzenia na godzinę. Włączyłem i odblokowałem urządzenie, ukazywał godzinę 5:28, bardzo wcześnie jak na mnie? Zwykle śpię do jakiejś dziesiątej lub jedenastej. Wstałem z łóżka i kiedy tylko moje nogi zetknęły się z podłogą a reszta mojego ciała oddaliła się od mebla to zakręciło mi się dziwnie w głowie. Przymulonym krokiem ruszyłem w stronę swojej walizki. Wyjąłem z niej jasne jeasny, ciemną koszulkę, bieliznę i skarpetki. Jeszcze z szafy Claya wziąłem jedną z jego bluz. Była chyba zielona ale nie mam stuprocentowej pewności. Poszedłem z wcześniej wziętymi ubraniami do łazienki w celu zrobienia mojej porannej rutyny. Myślałem jeszcze chwilę o tym co mogło się stać Dreamowi. Krew i kwiaty? Nigdy w życiu nie spotkałem się z czymś takim. Od kiedy rośliny wylatują z buzi człowieka? Ogólnie, od kiedy jakiekolwiek rośliny żyją w człowieku? Nagle coś mnie olśniło. Kiedy skończyłem się myć to ubrałem się i pobiegłem do pokoju tak szybko jakbym miał się zabić. Wziąłem telefon i szybko go odblokowałem, wszedłem w wyszukiwarkę i wpisałem "choroba z kwiatami i krwią". Pierwsze co mi się wyświetliło to coś zwane "hanahaki"? Przescrolowałem sobie jeszcze minutę i prawie wszędzie był ten sam wynik, więc stwierdziłem, że to najpewniej to. Wróciłem na samą górę i kliknąłem na pierwszą stronę, którą zobaczyłem. Był to artykuł o owej chorobie. "W płucach nieszczęśliwie zakochanej osoby zaczynają rosnąć kwiaty. Z każdym dniem rozrastają się coraz bardziej aż prowadzą do śmierci ofiary. Objawami tego są kwiaty w kolorze kojarzącym się z osobą, którą chory darzy wyjątkowym uczuciem" Zamarłem widząc to, że przez to coś można umrzeć. Fakt, nie mam pewności, że Clay choruje na to jednak wszystko chyba na to wskazuje. Z tego co pamiętam to rośliny były błękitne, nie kojarzę żadnej osoby jaką by znał i kojarzyłaby się z tym kolorem. Oboje mieliśmy wspólnych znajomych, więc nie mam pojęcia o kogo może chodzić. Dobra George, wróć do czytania. "Jedynymi sposobami na wyleczenie hanahaki jest chirurgiczne usunięcie kwiatów lub odwzajemniona miłość od "tej" osoby. Jednak skutkiem ubocznym pierwszego rozwiązania jest usunięcie się jakichkolwiek uczuć do wyjątkowej osoby, którą się obecnie kocha lub nawet brak możliwości ponownego zakochania się w kimkolwiek" Niby pierwsza opcja jest najlepsza jednak nie chcę, aby chłopak nie mógł już nikogo obdarzyć takim uczuciem. Kiedy skończyłem już w końcu czytać spojrzałem na godzinę. Jest już 7:43?! Aż tak długo czytałem? Ehh, nieważne. Ruszyłem w stronę drzwi wejściowych, ponieważ chciałem pójść odwiedzić Claya. Martwiłem się okropnie, że mógł zachorować na tą dziwną przypadłość.
  Szedłem drogą w stronę szpitala. Była godzina za piętnaście dziewiąta co za tym idzie na zewnątrz zaczęli robić się coraz cieplej. Miałem na sobie tylko bluzę chłopaka, więc kiedy wiał silny wiatr to przechodził przeze mnie bardzo nieprzyjemny dreszcz. Ciągle zastanawiałem się czy wszystko okej z przyjacielem. Jeśli naprawdę zachorowałby na to całe hanahaki czy jak tam to się nazywało to znając go wolałby u!mrzeć niż usunąć kwiaty chirurgiczne. I to mnie w tym wszystkim najbardziej martwi. Nie chcę, aby odchodził tylko i wyłącznie z powodu jakiejś pierwszej-lepszej dziewczyny. Jednak moje rozmyślania na temat stanu zdrowia chłopaka przerwał widok ogromnego, jasnoszarego budynku. Popatrzyłem na mój telefon, lokalizacja mówiła, że jestem już na miejscu. Niepewnie wszedłem do budynku. Był on równie wielki jak na zewnątrz. Kiedy już miałem podejść do recepcjonistki w celu zapytania gdzie znajduje się Dream to akurat w tamtym momencie podeszła do mnie jego siostra. Przekazała mi wszystkie informacje jednak nie powiedziała tego co najbardziej mnie nurtowało a jednocześnie martwiło, czyli dlaczego się tam znajduje i co tak naprawdę z nim jest. Po jej wyglądzie widać było, że coś na pewno jest na rzeczy i nie potrafiłem zrozumieć czemu nie chciała mi tego powiedzieć. Jej czerwone i opuchnięte od płaczu oczy, trzęsące się ręce i nogi oraz ten łamiący się co chwilę głos. Z tego co zawsze mi opowiadał Clay to jego siostra była bardzo twardą osobą i ciężko było ją zdziwić nie mówiąc już o tym co przed chwilą zobaczyłem. Przez ten fakt zacząłem coraz bardziej się niepokoić i bać się co mogło się stać przyjacielowi. Czy on naprawdę zachorował na te głupie kwiatki? Nie, przecież ta choroba to tylko fikcja. Prawda? Szybko pobiegłem w stronę sali gdzie leżał Clay, mimo bardzo słabej kondycji to dostałem się tam po niecałych dziesięciu minutach. Dość szybko jak na wielkość tego budynku. Zobaczyłem dwie pielęgniarki rozmawiające przed pomieszczeniem, w którym najpewniej znajdował się chłopak. Podszedłem do jednej z nich i zapytałem niepewnie:

- Czy Clay ***** tam leży?

- A pan jest spokrewniony z pacjentem? - i co ja mam teraz zrobić? Przecież nie powiem jej, że jestem jego bratem bo od razu dowód będą chcieli. Zaś jak powiem, że jestem jego najlepszym przyjacielem to nie powie mi nic. Zastanawiałem się parę sekund jak wybrnąć z sytuacji dobrze aż w końcu przyszedł mi do głowy głupi i ryzykowny pomysł.

- Jestem jego chłopakiem - po moich słowach kobieta ewidentnie się zaskoczyła. Chyba nie spodziewała się takiej odpowiedzi jednak po chwili spojrzała na mnie podejrzliwie. 

- No dobrze tak, więc już panu mówię co się dzieje z pacjentem. Zachorował on na hanahaki. Z obserwacji i badań mamy prawo stwierdzić, że choroba jest już podczas rozwiniętego etapu. Nie wiemy ile zostało mu czasu, może jakieś 4 czy 5 dni? Góra tydzień, jeśli nie podejmie się operacji chirurgicznego usunięcia kwiatów z płuc to umrze. 

- To wy jeszcze go nie zoperowaliście?! - wykrzyczałem to jednocześnie zwracając na siebie uwagę osób znajdujących się w pobliżu. Pielęgniarka pokazała mi, żebym się uciszył i kontynuowała. 

- Nie możemy usunąć roślin, ponieważ chłopak się nie dał nam oficjalnej zgody. Poza tym jest pan świadom efektów ubocznych? - ja nic nie odpowiedziałem tylko przytaknąłem na znak, że wiem o czym ona mówi. Z moich oczu zaczęły lecieć łzy, nie chciałem, żeby on umierał. Ja nawet nie wiem w kim on się zakochał, jakbym znał tą osobę to mógłbym jej o tym powiedzieć, może by udało się coś ogarnąć. W między czasie kobieta powiedziała mi, że mogę odwiedzić chłopaka i odeszła. Przetarłem ręką oczy mając nadzieję, że słone krople przestaną lecieć jednak nie wychodziło to najlepiej. Wszedłem tam i to co ujrzałem uspokoiło mnie trochę jednocześnie próbując się nie popłakać. 

--------------------------------------------------------------------

POLSAT COME BACK

No witam Was guys. Zajebiście, miałam to wstawić wczoraj o 21:30 a mamy teraz 19:30 XDDDD
Nie no, WCALE się nie spóźniłam. Ale no, następny rozdział na bank będzie jeszcze w tym tygodniu :))
Ilość słów: 1746 

Czyś czyś <33
I miłego wieczoru/nocy/poranku/południa/popołudnia/chuj wie jaka jest jeszcze inna pora XD

Krew, Miłość i Piękne Kwiaty | Hanahaki | DreamnotfoundWhere stories live. Discover now