Part 4- Take on the World

281 10 17
                                    


Caroline

Obudziłam się w środku nocy. Zerknęłam na stoik nocny, a następnie na zegarek, który wskazywał 2:30. Przetarłam oczy i usiadłam na łóżku. Wpatrywałam się w okno, przez które widziałam księżyc. Jego światło wpadało do mojego pokoju i oświetlało jedynie połowę mojego łóżka. Obserwowałam, przez chwilę moją ciemną sypialnię, po czym stwierdziłam, że wstanę  i pójdę do kuchni, aby napić się wody. Spokojnie podeszłam do drzwi pokoju, uważając, by nie zrobić zbyt wielkiego hałasu. Następnie cicho pokierowałam się na dół, stąpając po drewnianych, lekko skrzypiących schodach. Gdy znalazłam się w holu, zdałam sobie sprawę, że nie wiem, gdzie się udać. Rozejrzałam się po pokoju i weszłam w pierwsze lepsze drzwi. Salon. Westchnęłam cicho i weszłam w głąb pomieszczenia. Znalazłam w nim przejście do kuchni, a gdy już tam dotarłam, podeszłam do lodówki, wyciągnęłam wodę i nalałam ją do wąskiej szklanki. Wzięłam łyk chłodnego napoju i wróciłam do salonu. Gdy miałam ruszyć w stronę pokoju, usłyszałam głosy dobiegające z drugiej strony pomieszczenia. Zerknęłam w tamtą stronę i zauważyłam lekko uchylone drzwi, przez które wypadało światło. Zbliżyłam się w jego stronę i zaczęłam przysłuchiwać się głosom.

-To jaki jest Twój plan, bracie? - zapytał męski, niski głos. Dopiero po chwili go rozpoznałam - Elijah.

-Caroline ma myśleć, że jest ważna. Ma nam zaufać, a później będzie już łatwo. - odezwał się mężczyzna, z brytyjskim akcentem. W jednej chwili moje serce stanęło i złamało się na kawałki. Nie wierzyłam w to, co słyszę. Chcą bym im zaufała? Z moim rozterek wyrwał mnie kobiecy głos.
-Skąd wiesz, że nam zaufa? - zapytała pierwotna blondynka.

-To widać. Już zadeklarowała, że mogę na nią liczyć. Łatwo nią manipulować. - odpowiedział Klaus. Moje serce jeszcze bardziej pękło. Chodziło tylko o wykorzystanie mnie do rodzenia, a później co? Na odpowiedź na moje pytanie, nie czekałam za długo. 

-Dobrze. Załóżmy, że nam zaufa i odda ci się w całości. Ale co dalej? - rzekł Elijah. 

-Zaraz po porodzie, skręcimy jej kark, zamkniemy w piwnicy i albo zabijemy, albo zahipnotyzujemy. Stanowi dla nas ryzyko. - odparł Klaus, a przez jego ton, byłam pewna, że na twarzy miał swój, złowrogi uśmiech.
Nie wytrzymałam. Po moich policzkach spływały zły. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego byłam tak naiwna. Wszyscy chcieli mnie użyć, do osiągnięcia własnych celów. Ból psychiczny, który odczuwałam, był nie do opisania. Gdy chciałam uciec do swojego pokoju, by szybko się spakować  i zadzwonić po pomoc, przede mną pojawił się on. Patrzył się na mnie z nonszalanckim uśmiechem, a dłonie miał za swoimi plecami. Chciałam go ominąć, ale nie mogłam się ruszyć. Moje nogi nie współpracowały ze mną, a jedyne co czułam to okropny ból z powodu złamanego serca i łzy, na moich różowych policzkach.

-Skoro już wszystko usłyszałaś, myślę że trochę zmienię plan, a raczej go przyspieszę. - odparł, po czym pogładził mnie po policzku i zaczął ścierać moje łzy.

-Dlaczego? Oszukałeś mnie! Ufałam Ci... - powiedziałam, płaczliwym tonem. Nawet nie chciałam udawać silnej, jedyne czego pragnęłam to umrzeć.

-Oj, jesteś taka naiwna i głupia Caroline. Naprawdę myślisz, że coś dla mnie znaczyłaś? - nie odpowiedziałam. Łzy gromadziły mi się w oczach, podczas gdy ja nie mogłam już oddychać. - Jesteś nikim. Płytką, pustą i durną blondynką, którą można łatwo wykorzystać. 

-Przestań.. Proszę... - błagałam, kiedy ten chwycił mnie za ramiona i usłyszałam dźwięk łamiących się kości. Klaus jedynie się uśmiechnął, a następnie wbił kły w moja szyję.

Po chwili obudziłam się w moim łóżku. Usiadłam, próbując łapać oddech. Nie wiedziałam, co się przed chwilą stało. Dopiero po upływie paru sekund, zrozumiałam, że był to zły sen. Przedstawiał to czego najbardziej się bałam - oszustwa i nadszarpnięcia mojego zaufania oraz nadużycia dobroci. Wzięłam swój telefon do ręki, znalazłszy go po omacku, pod poduszką. Nadal było ciemno, a na zegarku 4 w nocy. Starłam szybko łzy, które nadal spływały po moich policzkach. Poduszka, na której spałam, była mokra od moich słonych łez. Szybkim ruchem wstałam z łóżka, nadal próbując opanować emocje, po tym okropnym koszmarze. Podeszłam do lustra i zorientowałam się, że moje włosy to jedna wielka szopa. Pod oczami znajdowały się wory i dodatkowo czarne plamy od tuszu do rzęs
-Jasna cholera. Musiałam iść spać w makijażu? - zapytałam samą siebie. Po chwili zauważyłam, jak trzęsą mi się ręce. Emocje z tego snu, dalej przy mnie były i wcale nie chciały opuścić. Palcami uczesałam moje włosy, starając się opanować. W mojej głowie, zaczęły tworzyć się spekulacje, czy ten sen miał znaczenie, czy może przepowiadać przyszłość. Plecami oparłam się o stojące, w rogu pokoju, czarne lustro i zjechałam po nim na podłogę. Siedziałam z podwiniętymi nogami pod klatkę piersiową, podczas gdy zakryłam dłońmi, swoją mokrą twarz. 

Klaroline - the life you always wantedOnde histórias criam vida. Descubra agora