Trzy lata wcześniej.
- Spóźnił się Pan. - powiedziała pielęgniarka i poprawiła ręką puste łóżko
- Ale co się stało? - spytałem w kompletnym szaleństwie
- Ciało dziewczyny, zniknęło? - zmarszczyła brwi i spojrzała na stolik nocny
- Jak to?! - moja ręka odruchowo wylądowała na czole i powolnym ruchem spłynęła po policzku
- Ktoś ją uprowadził. Policja bada sprawę. - przygryzła wargę - Jedyne co wiemy to to że żyła podczas porwania. Nie mamy pewności czy dalej tak jest. - położyła dłoń na moim barku i spuściła wzrok - Bardzo mi przykro. - wyszeptała i wyszła z sali
Świat zatrzymał się w jednej chwili, miało być dobrze, mieliśmy być szczęśliwi. Moje życie znów traciło barwy, a białe ściany, poszarzały. Widok za oknem zmienił się w mroczny świat, który zabrał mi Minę.
Na stoliku leżała torba dziewczyny i telefon komórkowy, wziąłem je w celu przeszukania, chciałem sam zająć się jej sprawą, odnaleźć ją i przytulić tak mocno.
Trzasnąłem drzwiami i zbiegłem do samochodu. Walnąłem ręka w kierownice ze złości i położyłem na niej głowę, byłem wyczerpany tym co działo się w ostatnich dniach.
Wróciłem do domu zmęczony, mój nowy dom nie był taki jak ten wcześniejszy, sporo mniejszy i nie po mojemu. Teraz znów zostałem sam, ale nie miałem czasu na użalanie się nad sobą. Ktoś był w zagrożeniu, tym kimś była miłość mojego życia. Położyłem się na łóżku i zasnąłem, obudził mnie grzmot walenia do drzwi.
- Jungkook?! - zdziwiony wpuściłem chłopaka do środka
- Zbieraj się! - rzucił we mnie koszulką, którą wczoraj zostawiłem na kanapie
- Co jest? - podszedłem do niego bliżej
- Jedziemy do sądu. - usiadł na krześle w mojej małej kuchni
- Po chuj? Stary myślisz, że ja nie mam co robić? - przetarłem ręką po blacie i odwróciłem się w jego stronę
- Bo-jin ma rozprawę, pewnie będą pytać o zniknięcie Miny. - rzucił i wbił słomkę w mleko bananowe, które przyniósł ze sobą - Idź się ubierać, masz piętnaście minut.
- Można było tak od razu... - wyszedłem z pomieszczenia
Wciągnąłem obcisłe czarne jeansy i szary podkoszulek, włożyłem czarną marynarkę i wróciłem do chłopaka.
- Gdzie masz bliźniaki? - spytał
- O kurwa! - walnąłem się w czoło - Poczekaj, zadzwonię do szpitala. - odsunąłem się i wyciągnąłem telefon - Dzień dobry, z tej strony Park Jimin, chciałem zapytać co z bliźniakami?
- Witam, obecnie nie można zabrać ich do domu, ale ich stan jest stabilny, muszą po prostu zostać w inkubatorach. - usłyszałem głos starszej Pani, który był przyjemny i miękki
- Rozumiem, mogę spodziewać się informacji, gdy tylko będę mógł je odebrać?
- W porządku, damy Panu znać. Proszę się nie martwić.
- Dziękuje, do widzenia. - rzuciłem i szybko rozłączyłem połączenie
Kamień spadł mi z serca, nie łatwo jest ogarnąć tyle rzeczy na raz.
- I co?
- Pstro, dadzą mi znać kiedy będę mógł zabrać je do domu. - zakluczyłem drzwi i wsiadłem do samochodu - Jedziesz moim?! - krzyknąłem do Jungkooka przez okno
![](https://img.wattpad.com/cover/255565327-288-k438802.jpg)
YOU ARE READING
BAD THINGS [PARK JIMIN]
Fanfiction- Ja, ja nie uważam że jesteś podły! -podeszłam do niego i chwyciłam go za przedramiona - Gdy Cię pierwszy raz zobaczyłam, tam w barze. Poczułam coś, co było nie wyjaśnione. Moje serce trzepotało, ale nie chciałam tego pokazać, więc ewakuowałam się...