>Rozdział 11<

502 59 108
                                    

Fanart należy do dontdewboba na instagramie!

Wilbur pov

Rozmawiałem z Tommy'im w pokoju wspólnym i nie zauważyłem, kiedy za oknem zaszło słońce. Kątem oka zerknąłem na zegar, który wybił na swojej tarczy godzinę 22.

"Tommy, chyba będę już się zbierał do spania." Powiedziałem, rozglądając się za osobami, z którymi dzieliłem pokój.

"No weź Will, jest jeszcze wcześnie!"

"Ty też już powinieneś."

"Ale Willllllllll"

"W porządku, rób co chcesz. Tylko, żebyś nie zaspał na jutrzejsze lekcje."

"Czy ja kiedykolwiek zaspałem na lekcje?"

"T-"

"Szzzz nie odpowiadaj. To było pytanie retoryczne."

Spostrzegłem Techno siedzącego przy kominku w jednym z czerwonych foteli, prawdopodobnie pisał coś do szkoły.

"Okej Tommy, Dobranoc... I pamiętaj co ci mówiłem o sprzedawaniu trzeciorocznym tej czekolady po  zawyżonej cenie!"

"Mhm, jasne Wilbur!" Odpowiedział, po czym odszedł do jakiegoś znajomego z roku.

Podszedłem do drugiego brata i po chwili usiadłem w fotelu obok, zaglądając mu przez ramię na pergamin.

"Widłowęże: przyjaciele, czy wrogowie" przeczytałem na głos tytuł rozprawki, którą pisał. "To zadanie domowe z opieki nad magicznymi stworzeniami z dzisiaj, co nie?"

"Tak, ty też musisz się za to zabrać. Nie zostawiaj rzeczy na ostatnią chwilę."

"Zajmę się tym juuutro" ziewnąłem w środku ostatniego słowa.

"Trzymam cię za słowo."

"Czy ty czasem nie jesteś nad opiekuńczy?"

"Starszy brat musi dawać przykład."

"Proszę cię!!! Jesteś starszy o zaledwie 7 minut!"

"Pare lat, pare minut, mi to różnicy nie robi."

Prychnąłem cicho i ruszyłem do swojego pokoju. Wspinając się po schodach zobaczyłrm, że drzwi od naszej sypialni są lekko uchylone. Delikatnie popchnąłem je i wychyliłem głowę do środka.

"Sapnap..?"

Otworzyłem szerzej drzwi, przekraczając próg pomieszczenia. Sapnap spał ale, nie był sam, miał 'gościa'. Uśmiechnąłem się do siebie. Będzie go można trochę podenerwować. Hehe.

Przebrałem się w coś luźnego do spania i zaraz po tym jak się położyłem odrazu zasnąłem.

Sapnap pov

Obudziłem się wcześniej od Dream'a. Usiadłem na łóżku i zobaczyłem, że chłopacy zdążyli wrócić. Przypał. Na szczęście spali, więc nie mieli jak mi podokuczać. Nie żeby mnie dręczyli, po prostu lubią się droczyć. Przynajmniej Wilbur lubi. Techno to w sumie nie obchodzi.

Spojrzałem na zegar. Piąta. Wcześnie. Raczej nie zasnę na nowo. Wczoraj zasnąłem w szatach, Clay tak samo. Mam nadzieję, że przejdzie mu dzisiaj ta żałoba i trochę się rozchmurzy.

Pocałowałem delikatnie jego czoło. Było gorętsze niż powinno być (mmm twoje czoło jest takie h0t). Przyłożyłem do niego swoją dłoń. Chyba dostał gorączki przez wczoraj.

"Dream... wstawaj" potrząsnołem delikatnie jego ramionami.

Powoli rozchylił powieki i nawiązaliśmy kontakt wzrokowy.

"Hej, Sappy" uśmiechnął się, siadając.

"Hej, dobrze się czujesz?"

"Nie mogę cię nazywać 'Sappy'?"

"Nie, nie o to chodzi... Lu-bię jak mnie ta-ak nazywasz." Zająknąłem się mówiąc, przy czym odwróciłem wzrok. "Nie masz gorączki?"

"Jak teraz zapytałeś przyznam, że boli mnie trochę głowa."

"Chodźmy do pani pielęgniarki" zaproponowałem.

Potrząsnął przecząco głową.

"Prawdopodobnie jeszcze śpi, która jest godzina?"

"Około piątej, ale chodźmy później, okej?"

"Nie czuję się, aż tak źle. Dam radę pójść na zajęcia."

"Dream-"

"Dam radę, spokojnie."

"Powinieneś iść."

"Sapnap..."

"No proszeee"

"W porządku... pójdę."

Odczekaliśmy 2 godziny w pokoju wspólnym, po czym odprowadziłem Clay'a pod skrzydło szpitalne. Przesiedziałem z nim jeszcze jakiś czas i odszedłem do Wielkiej Sali na śniadanie.

Time skip 19 września 14.54

Lekcje na ten tydzień dobiegły końca. Brakowało mi wspólnych żartów i wygłupów z Dream'em na zajęciach,  które zwykle dzielimy razem, ale pani pielęgniarka mówi, że od jutra blondyn będzie zdrowy. Nie rozchorował się jakoś szczególnie mocno. Pewnie czuł się samotny podczas tych dwóch dni, mimo, że odwiedziłem go wczoraj po południu na dłuższy czas. Może zabiorę go na...randkę? To raczej nie jest zły pomysł. Już nawet wiem gdzie moglibyśmy pójść. To po części nie zgodne z regulaminem szkoły, ale wątpię, że się tym jakoś specjalnie przejmie. Wręcz przeciwnie - to go bardziej podjara. Lepiej pójdę do skrzydła szpitalnego i odrazu go zaproszę.

Jak pomyślałem, tak zrobiłem. Po paru minutach znalazłem się przy odpowiednich drzwiach. Nacisnąłem na klamkę, a one powoli się rozchyliły. Wszedłem do środka i podszedłem do łózka, w którym znajdował się zielono-oki.

"Cześć Dream, mam pytanie." Usiadłem obok niego na materacu.

"Hę, Jakie?"

"Chciałbyś pójść ze mną na randkę?" Zapytałem pewnym głosem.

"Uuu jasne, co to za okazja?"

"Bez okazji. Chcę mieć absolutną pewność, że po upływie pełnego miesiąca powiesz to ostateczne 'tak' i będziemy jak to w bajkach 'żyć długo i szczęśliwie'." Uśmiechnąłem się sarkastycznie.

On też uśmiechnął się do mnie, po czym nachylił się i złączył swoje usta z moimi. Po krótkim pocałunku odsunął się i powiedział:

"Dalej wątpisz w moją odpowiedź~?"

~744 słów

Przepraszam za krótki rozdział, ale nie za bardzo chciało mi się go pisać ;-; chyba zacznę wstawiać nowy rozdział co trzy dni, bo chciałabym też czasem napisać coś do oneshot'ów.

W każdym razie, jak zwykle dziękuję za taką ilość głosów i wyświetleń!  c:

Pa pa



Razem Na Zawsze ~ DreamnapWhere stories live. Discover now