Rozdział 10 Truly Madly Deeply

283 16 4
                                    

Harry leżał na swoim łóżku czytając scenariusz, natomiast Louis robił dokładny przegląd jego szafy

-Koszula, koszula, koszula... Patrz, a to co? Koszula! - narzekał szatyn przeciągając kolejne wieszaki

-Są wygodne, czuję się w nich komfortowo - wzruszył ramionami młodszy odkładając kartki papieru na etażerkę

-Pożyczę ci coś swojego na wieczór, co ty na to? - zaproponował szczęśliwie

-Będzie za małe

-A jak znajdę coś większego?

-Przekonajmy się

Niebieskooki uradowany wyciągnął z szafy swoją ulubioną koszulkę w kolorze krwi, która miała dość mocno wycięty dekolt. Rzucił nią w Harry'ego, który od razu ją ubrał

-Wyglądasz świetnie, teraz możesz iść na imprezę - zacmokał z uśmiechem

-Mówiłeś, że będzie tam mała grupka

-No tak, tylko ci ze śniadania, nie martw się

-Nie zostawiaj mnie tylko samego, proszę

-Chcesz przypiąć się ze mną kajdankami dla pewności

-Po co zabrałeś ze sobą tutaj kajdanki

-Nie powiedziałeś nie

-Louis!

-Żartuję tylko, chodź już, nie odstąpię cię na krok, obiecuję -Louis posłał mu czuły uśmiech.

Harry odwzajemnił gest mijając starszego w drzwiach. Ruszyli razem w stronę pokoju Liama i Zayna. Otworzył lekko wstawiony już Luke. Weszli do środka, a ku im nozdrzom dotarł zapach papierosów, przez co młodszy ciężko powstrzymał kichnięcie.

Louis zasiadł na wolnym miejscu koło Nialla, próbując przysunąć się jak najbliżej zrobić przestrzeń dla swojego współlokatora. Harry posłał mu wdzięczne spojrzenie siadając obok

-Coś dla was do picia? - zapytał Zayn wyjmując kubeczki, a Louis niepewnie spojrzał się na Harry'ego

-Nie dzięki - odmówił szatyn nie odwracając swojego wzroku

-Właściwie to nie zaszkodzi nam wypić po jednym drinku - zielonooki posłał starszemu niewidoczne skinięcie głowy przyjmując plastikowy kubeczek od mulata.

Pomimo swojej niepewności w obcym towarzystwie Harry próbował się rozluźnić. Nawet wdał się w krótką rozmowę z Shawnem i Liamem, którzy byli jednymi z mniej pijących tego wieczora. Tak jak powiedział brunet, wraz z Louisem wypili jedynie po jednym drinku. Kilka minut przed ciszą nocną wrócili do pokoju śmiejąc się po drodze. Louis zarzucił rękę na ramie wyższego chłopaka prowadząc go do pokoju

-Może powinniśmy zostać i im pomóc? - zapytał Harry, kiedy starszy otwierał drzwi

-Dadzą sobie radę, Liam nie pierwszy raz będzie się borykać z Zaynem

-No dobra

Weszli do środka od razu zapalając światło. Harry zamknął drzwi, a kiedy się obrócił zobaczył stojącego na środku szatyna

-Tak sobie myślałem o tym przedstawieniu

-Chcesz się wycofać, prawda? - westchnął smutno

-Co? Nie! Hazz, kompletnie nie o to mi chodziło. Bardziej stresuję się tym tańcem

-Rozumiem

Harry podszedł do niego wyciągając dłoń. Szatyn uśmiechnął się niepewnie chwytając rękę współlokatora. Zielonooki od razu przyciągnął go bliżej, a wolną dłoń położył na jego biodra. Louis już śmielej chwycił ramię młodszego. Prowadzenie w tańcu przejął wyższy chłopak krążąc dookoła pokoju od czasu do czasu wirując mniejszym. Szatyn ciągle wpatrywał się w zielone tęczówki współlokatora. W końcu chłopak zakończył taniec pochylając do tyłu starszego ciasno trzymając go w talii. Wpatrywali się w siebie ciężko oddychając ze zmęczenia. Harry coraz bardziej się nachylał chcąc pocałować współlokatora, jednak oderwało ich od siebie pukanie do drzwi. Louis od razu podniósł się na równe nogi

Somewhere in nowhere | Larry Stylinson | Part 1 Summer CampWhere stories live. Discover now