Rozdział 22. - Prezenty

810 48 3
                                    

W końcu nastały święta, Zoe była kompletnie przybita ostatnimi wydarzeniami i unikała kontaktu nawet z bratem. Robert przyniósł na prośbę dziewczyny książki, które zostawiła u Gryfonów. Oboje uznali, że Zoe powinna zminimalizować poruszanie się po Hogwarcie. Dziewczyna wychodziła jedynie na posiłki i do sowiarni, z której urządzała sobie wieczorne loty.

Hogwart był kompletnie pusty, na święta została garstka uczniów, ale mimo to Dumbledore wraz z nauczycielami przygotowali piękne dekoracje i coroczną ucztę świąteczną. Zoe długo zastanawiała się, czy powinna przychodzić na ucztę, ale za namową brata zdecydowała się wybrać. Tradycją świątecznej uczty, oprócz bogato zastawionych stołów, były anonimowe prezenty. Zoe przygotowała drobny prezent dla każdego nauczyciela – były to paczuszki ze słodyczami z Hogsmeade. Nic wielkiego, ale w całej zabawie nie chodziło o cenę, a raczej o pamięć i możliwość spędzenia świąt w gronie najbliższych, nawet jeżeli to nie była rodzina.

Dla swoich przyjaciół oraz brata kupiła nieco większe prezenty. Robertowi kupiła nowiutkie szachy czarodziejów, a Syriuszowi kupiła modne, przeciwsłoneczne pilotki, które idealnie pasowały do skórzanej kurtki Blacka. Jedyny problem miała z wymyśleniem prezentu dla Remusa. Zoe szukała jakichś ciekawych książek, ale większość wiedziała, że już przeczytał lub posiadał w swojej własnej kolekcji.

Siedząc na łóżku w swoim dormitorium dostrzegła kątem oka swoją książkę od Slughorna i zorientowała się, że już od jakiegoś czasu nie zaglądała do niej i nie sprawdzała, czy są w niej jakieś nowe przepisy. Od niechcenia otworzyła wielką księgę i przeszła do działu nowości, gdzie ku jej zaskoczeniu pojawiła się nowa pozycja – Wywar Tojadowy autorstwa Damoclesa Belby'ego. Obok nazwiska autora pojawiła się również odznaka, która potwierdzała, że autor został nagrodzony za te odkrycie Orderem Merlina. Szybko przekartkowała księgę, żeby przeczytać zastosowanie oraz instrukcję przyrządzania.

„Wywar Tojadowy... zastosowanie... zmniejsza negatywne efekty likantropii" – czytała Zoe uśmiechając się coraz szerzej sama do siebie. Wiedziała, że mimo, że wywar oznaczony był jako bardzo zaawansowany, musiała spróbować. Przepis był bardzo szczegółowy i większość składników dziewczyna musiała zamówić w ekspresowym tempie, żeby zdążyć przed wielką ucztą. To, czego nie udało jej się zamówić pożyczyła od profesora Slughorna, który pozwalał korzystać z magazynu członkom Klubu Ślimaka.

Długo się nie zastanawiając Zoe rozpoczęła ważenie eliksiru, który zajął jej większość dnia. Nad kociołkiem Zoe unosił się szary dym, który tylko zwiastował, że proces idzie zgodnie z planem. Według najnowszej notatki, którą wprowadzono do przepisu parę godzin temu odradza się dosypywanie cukru, który niweluje pozytywne efekty eliksiru. Od razu pomyślała o Remusie, który słynął z zamiłowania do czekolady i zrobiło się jej przykro, że będzie musiał wypić to gorzkie paskudztwo.

Jednak wiedząc, że eliksir zdobył uznanie Wizengamotu miała świadomość, że okropny smak da się przecierpieć, tylko po to, aby zachować świadomość podczas comiesięcznej przemiany. Zoe była bardzo zdeterminowana i skupiona. Nie chciała popełnić najmniejszego błędu, ale jako zdolna uczennica bez problemu sobie poradziła. Gotowy wywar zabutelkowała i opisała, tak, aby Remus wiedział po co i jak z niego korzystać. Zgodnie ze wskazaniami, jakie pojawiły się w jej książce wywar musi być spożywany codziennie przez tydzień poprzedzający pełnię. Dziewczyna zrobiła jeszcze testy, które miały wskazać poprawne przygotowanie wywaru i kiedy wszystkie potwierdziły, że eliksir jest dobrze zrobiony odetchnęła z ulgą.

Była kompletnie wycieńczona całodzienną pracą, ale czuła też ogromną satysfakcję. Udało jej się znaleźć idealny prezent dla Remusa, zrobić go własnoręcznie, a do tego bezbłędnie przygotować. Kiedy wróciła do dormitorium miała już niewiele czasu, żeby się przebrać i przygotować na nadchodzącą ucztę. Zgodnie z tradycją uczniowie wkładali prezenty do specjalnego kufra bez dna, który następnie w nocy przesyłał prezent do dormitorium osoby wskazanej na specjalnym bileciku.

Zoe ubrała czarną spódniczkę i czarny golf, po czym zabrała swoje prezenty do Wielkiej Sali. Na miejscu zauważyła, że już prawie wszyscy siedzieli na swoich miejscach. Dziewczyna zaniosła pakunki do magicznego kufra i wróciła do stołu czekając na rozpoczęcie uczty. Widziała kontem oka Roberta, który bacznie się rozglądał, czy nie ma nigdzie Jacoba, widziała też Syriusza, który robił maślane oczy do jakiejś młodszej Krukonki i widziała również Remusa, który uśmiechał się w jej kierunku. Jednak nie odważyła się do nich odwrócić widząc, że jest obserwowana także przez Severusa.

Przez ciało dziewczyny przebiegł dreszcz, momentalnie przypomniała sobie o zakazanym zaklęciu i o ostatniej demolce w jej dormitorium. Żeby nie wzbudzać podejrzeń starała się patrzeć w talerz i rozmawiać jedynie z paroma Krukonami, którzy również zostali na święta w Hogwarcie.

Mimo, że stoły uginały się od jedzenia, Zoe nie była w stanie nic przełknąć i z ulgą zobaczyła, gdy impreza dobiegała już końca. Remus przyglądał się dziewczynie i nie mógł pogodzić się z faktem, że jest kompletnie bezsilny w obecnej sytuacji.

Następnego ranka Zoe wciąż czuła ogromne przygnębienie, zamiast od razu zajrzeć do prezentów postanowiła umyć się i ubrać. Kiedy wyszła z łazienki potknęła się o coś, ale nie wiedziała o co. Kiedy straciła równowagę coś lub ktoś złapał ją w ostatniej chwili i usłyszała chichot dobiegający zza pleców. Zoe od razu się odwróciła, ale nikogo nie zauważyła.

- Dobra, wyłaźcie już, wiem, że tu jesteście! – powiedziała z udawaną złością Zoe.

- Wesołych Świąt! – krzyknął nagle wyskakując zza peleryny niewidki Syriusz, a za nim pojawił się Remus oraz Robert.

- Długo już tu jesteście?

- Dopiero przyszliśmy i przynieśliśmy swoje prezenty, żebyśmy mogli rozpakować je razem – odpowiedział spokojnie Robert i podchodząc do siostry przytulił ją oraz złożył jej życzenia.

W oczach chłopaka pojawiły się łzy, ale zanim się rozpłakał Zoe go poczochrała po głowie. Zdawała sobie sprawę jak ciężko jest mu się przyznać przed samym sobą, że się przejmuje obecną sytuacją oraz że tęskni za rodzicami. Zoe sama ledwo powstrzymała się od łez, ale nie chciała płakać w obecności Remusa i Syriusza.

Remus uśmiechnął się blado do Zoe, tak jakby nie chciał przerywać rodzinnej chwili rodzeństwa, ale Zoe odwzajemniła uśmiech i sama podeszła do chłopaka, żeby złożyć mu życzenia.

- Dobra, już nie mogę na was patrzeć. Błagam, otwórzmy prezenty... - zajęczał Syriusz i rzucił się na stertę pakunków, które udało im się zgromadzić.

Wszyscy rozsiedli się na ziemi i zabrali się za otwieranie prezentów. Na chwilę udało im się oderwać od smutnej rzeczywistości i śmiali się razem, gdy Syriusz przymierzał nowe okulary, albo kiedy Robert znalazł prezent od Liz, co sprawiło, że na jego polikach pojawił się rumieniec.

Zoe dostała od brata wspaniałe magiczne pióro do pisania, które potrafiło samo notować nie tylko to, co słyszało, ale także to, co właściciel pomyślał. Syriusz podarował jej kubek z jakiegoś mugolskiego sklepu, na którym po zalaniu wrzątkiem pojawiała się jego twarz. Jak się później okazało, taki sam prezent od Blacka otrzymali wszyscy jego znajomi.

Natomiast od Remusa otrzymała piękny rysownik oprawiony w skórę oraz zestaw nowiutkich ołówków z wygrawerowanymi inicjałami dziewczyny. Zoe wiedziała, że się musiał wykosztować i posłała mu karcące spojrzenie. Jednak w tym samym momencie Remus odpakował swój prezent od Zoe.

Dziewczyna z przejęciem obserwowała, jak zareaguje Remus i po paru chwilach dostrzegła, że po policzku chłopaka płynie łza. Lupin otarł szybko policzek i spojrzał na nią z wyrzutem. Nie chciał przy świadkach rozmawiać o prezencie, ale jedno spojrzenie wystarczyło, żeby oboje wiedzieli, że są zadowoleni ze swoich prezentów.

***

Moon On Her Wings || Remus LupinWhere stories live. Discover now