Rozdział 36

524 38 52
                                    

Spojrzałam po raz kolejny na małą blondynkę, która mimo ciągłego wlepiania swojego zabójczego wzroku w chłopaka obok, nadal jakimś cudem sprawnie jadła kawałek ciasta. Mówiąc że będzie to ciężkie popołudnie, niewiele się myliłam. Choć myślałam, że będzie więcej rzucania piorunami, a mniej grobowej ciszy. Najwidoczniej bardziej pomylić się nie mogłam. Ivy była na tyle obrażona, że nie odzywała się prawie w ogóle. A jeśli już to robiła, były to zwykłe półsłówka i to tylko wtedy gdy musiała odpowiedzieć.

Siedziała i uważnie obserwowała Thomas'a, jakby wyczekując jakiegoś błędu z jego strony. Atmosfera w pomieszczeniu była sztywna niczym grzywka nastolatek w dwa tysiące szesnastym. Boże, wymaż ten rok z mojego umysłu.

Spojrzałam z żalem na pozostałą dwójkę. Thomas jakby wcale nieprzejęty nastawieniem roszpunki, spokojnie włożył ostatni kawałek ciasta do ust.

- Było naprawdę pyszne. Twoja mama ma talent do wypieków.- odparł posyłając mi miły uśmiech wcale nie zwracając uwagi na ciche prychnięcie Ivy. A może po prostu go nie słyszał?

- Tak, jest w tym najlepsza.- zgodziłam się z jego zdaniem. Niby o tym wiedziałam, jednak za każdym razem byłam zadowolona gdy ktoś również to zauważył. Cieszyłam się jakby to w moim kierunku była skierowana pochwała.

- Jasne, bo nie wypada skrytykować czegoś co przyrządziła pani domu.- usłyszałam drwiący głosik swojej siostry. I lekko zaniemówiłam ze zdziwienia.

- Bardzo dojrzałe słowa.- przytaknął z aprobatą brunet.

- Dzięki, nauczyłam się ich z telewizji. Inni też powinni spróbować.- uśmiechnęła się chytrze.

- Ivy!- upomniałam ją otrząsając się z szoku spowodowanym jej słowami.

Wiedziałam, że jej sprzeczki z Oliver'em nie wyglądały jak kłótnia dzieci, ale nie sądziłam że będzie taka w stosunku do wszystkich. To już ja potrafiłam być mniej sarkastyczna, a jeśli ona już w tym wieku taka była, to bałam się pomyśleć co będzie jak zacznie chodzić do liceum. Nie wiedziałam czy miałam być dumna czy smutna. W końcu z kogoś musiała brać przykład. Eh... okropna ze mnie siostra. Ale cóż, rodziny się nie wybiera.

- Masz rację.- ku mojemu zaskoczeniu zamiast usłyszeć wściekłość w głosie bruneta, jego głos drżał ze śmiechu.- Może w takim razie teraz coś obejrzymy?

Roszpunka przyglądała mu się chyba szukając oznak podstępu. Najwidoczniej niczego takiego nie znalazła, bo pokiwała powoli głową i zeskoczyła z krzesła idąc w stronę telewizora, zerkając co chwilę przez ramię, jakby chciała się upewnić co do szczerości słów chłopaka. Mnie też one nieco zaskoczyły. Myślałam, że raczej nie będzie zadowolony, że taki mały skrzat próbował mu dogryźć.

- Chyba powinniśmy do niej pójść.- szepnął brunet nachylając się w moją stronę.

Patrzałam w jego oczy, będąc pochłonięta przez jego ciemne tęczówki. Zdawały się być jak czarna dziura, która przyciągała wszystko do siebie i nie pozwala się od nich odwrócić. A im dłużej w nie patrzałam, tym bardzie miałam wrażenie jakby robiły się coraz jaśniejsze, a złoty pył krążył wokół jego źrenic. Dopiero gdy jako pierwszy zamrugał szybko kilka razy oczami, ja mogłam się poruszyć.

- Em... tak, chodźmy.- nadal miałam problemy by skupić się na własnych słowach. Ciągle przed oczami miałam jego twarz.

Podniosłam się z krzesła i czym prędzej usiadłam obok Ivy na sofie. Zagryzłam wargę. Co ja takiego wyprawiałam? Starałam skupić wzrok na ekranie, na którym widniał wielki napis "Tangled". A jakże by inaczej? Spojrzałam z delikatnym uśmiechem na zadowoloną ze swojego wyboru blondynkę.

Szklana DamaWhere stories live. Discover now