6.

13 0 0
                                    

- Ja wiem, że to nie odpowiedni moment, ale..

- Wchodzicie? - pojawił się przy nas Louis. - Och, przepraszam. Przeszkodziłem w czymś?

- Nie, skądże. - uśmiechnęłam się do niego i weszłam do domu, zdjęłam buty i jak najszybciej udałam się do łazienki.

Czy chciałam o tym wiedzieć? Zdecydowanie nie. Czy byłam zadowolona z faktu, że się dowiedziałam? Sama nie wiem, chyba tak.

Teraz przynajmniej wiedziałam, że muszę jednak trzymać większy dystans niż miałam to początkowo w planach. Nie mam zamiaru jej unikać ani nic w tym stylu, po prostu... nie wiem, nie miałam zamiaru się do niej zbliżać, czyli jednak będę ją unikać. Nie chciałam tego, ale wiedziałam, że jak spróbuję utrzymać z nią kontakty co najmniej przyjacielskie skończy się to inaczej niż bym tego chciała. Wiem, że trochę mnie skrzywdziła w przeszłości i teraz nasza relacja mogłaby wyglądać inaczej, lecz nie uważam, iż jestem na to gotowa. Muszę szczerze przyznać - byłam przerażona na myśl o tym, że znów będziemy w bliższych relacjach. Że będę musiała ją widywać codziennie, słuchać jej głosu, spędzać z nią czas i takie tam. Właściwie to nie mam wyboru, lepiej już żebyśmy się 'przyjaźniły' niż żeby Olivia na własną rękę próbowała mnie do siebie przekonać, a to pewnie zrobiłaby drogą pełną kłamstw i złudzeń.

Coś czułam, że ta sytuacja będzie siedziała w mojej głowie przez cały wieczór. Zatem prawdopodobnie zrobię coś, czego nienawidzę - napiję się alkoholu. Mam siedemnaście lat i podczas gdy moi rówieśnicy chodzą na imprezy, ja siedzę w domu i oglądam filmy bądź też seriale. Muszę powiedzieć, że uważam się za ambiwertyczkę. Moja 'paczka' znajomych kiedyś ograniczała się do 3 osób. Olivia, Cornell i J. Nie, J to nie jego imię. Nie mam pojęcia jak się nazywał. Można powiedzieć, że przeszłam lekkie "pranie mózgu" przez moją traumę i pozbyłam się jego imienia z pamięci, jak i kilku innych rzeczy związanych z nim. A to tylko po to by nie dostawać ataków paniki, jeśli kiedykolwiek usłyszałabym jego imię. 

Szczerze mówiąc to tęsknie za tymi czasami, w których wszyscy byliśmy tacy zgrani. Mniej więcej zgrani. Każdy z nas miał swoją ulubioną osobę w ekipie. Moją - jak idzie się domyśleć - była Olivia.

Wszyscy spędzaliśmy razem bardzo dużo czasu, można powiedzieć, że niemalże nigdy się nie nudziliśmy. Zawsze znaleźliśmy coś do robienia. Od obcinania włosów przypadkowej osobie z naszej grupy, najczęściej J'owi (wiem, idiotyczne zachowanie, ale byliśmy młodzi, ja z Cornellem w szczególności) przez robienie spontanicznych ognisk nad rzeką aż do (niestety) okradania sklepów. To ostatnie zazwyczaj robiłam ja z J'em.

Tęsknie za nim. Bardzo.

Był moim oparciem. Pomimo tego, że najbliżej byłam z Olivią to najbardziej ufałam brunetowi. Teraz, gdy patrzę na to z perspektywy czasu to w sumie z nim spędzało mi się najlepiej czas. Zawsze był obok by pomóc i takie tam. Nie był najstarszy, ale się zawsze każdym z nas opiekował, co nie oznacza, że był 'mamą grupy', bo takiej osoby zdecydowanie u nas nie było. Można by pomyśleć, że skoro brunetka miała wtedy siedemnaście lat to powinna być najdojrzalsza. Źle. Najdojrzalszy był zdecydowanie J.

To on mnie w sumie przekonał - a przynajmniej próbował - do tego, aby odpuścić sobie Olivię. Żałuję, iż wtedy nie dostrzegałam jakim cudownym człowiekiem był. Dałabym wszystko tylko za to, aby przeżyć moje ostatnie kilka minut z nim ponownie i zmienić nieco to jak sprawy się potoczyły. Najokropniejszy widok jaki mnie spotkał to patrzenie na śmierć mojego najlepszego przyjaciela. W moich ramionach.

To akurat jest jedyna kradzież, której żałuję. Pamiętam to wszystko jakby stało się to przed sekundą.

Weszliśmy do sklepu. Ja z J. Olivia wraz Cornellem mieli stać na zewnątrz i pilnować by nikt nie wszedł albo nas chociaż poinformować o potencjalnym niebezpieczeństwie. Czego oczywiście nie zrobili. W momencie, w którym kasjerka miała wyciągnąć pieniądze z kasy do środka wszedł napakowany facet. Mimo jego postury nie wydawał się groźny, wręcz przeciwnie wydawał się potulny jak baranek. Kazał nam wyjść, ale niestety nie posłuchaliśmy. Więc strzelił. J oberwał w brzuch. Nie chciałam aby było gorzej, zatem wybiegłam ze sklepu z J'em i się schowaliśmy, tak aby nikt nas nie widział. Padło na most za sklepem, gdzie pewnie nikt nigdy nie chodził. Mogłam wtedy zadzwonić po pogotowie, ale wyszłoby na jaw, że próbowaliśmy właśnie okraść sklep i poszlibyśmy do zasranego poprawczaka.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Feb 03, 2022 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Bonnie & Clyde [1D]Where stories live. Discover now