8. Zaraz w menu będziesz podawana, jako danie główne.

48 5 0
                                    


Czy tak już będzie zawsze?

Czy ludzie będą ode mnie odchodzić za, każdym razem, kiedy wszystko zacznie się układać.

Śmierć jest łatwiejsza. Fakt boli utrata ważnej osoby, ale wiesz i stoisz na pewnym gruncie, że ta osoba zniknęła i nie ma prawa powrotu na ten świat. Kiedy znika osoba żywa bez słowa, zaczynasz się zastanawiać, co się stało? Czy wszystko dobrze?

Dobierasz sobie do głowy nie wiadomo, co, obwiniając się za to, jak bardzo mało zaufanym człowiekiem musiałaś być dla tej osoby, że nie była wstanie odpowiedzieć ci, gdzie jedzie.

Po drugiej osobie zaczniesz się, już przyzwyczajać.

Na początku próbujesz się znowu kontaktować, a kiedy po dziesiątej próbie nie otrzymujesz odpowiedzi stwierdzasz, że nie ma sensu, zostawiasz to, a pół roku później widzisz tą osobę z drugą połówką na dodatek z brzuszkiem.

Czy warto to przeżywać tak długo?

Raczej nie. Zdecydowanie lepsze podejście to zostawić to, zabawić się i żyć chwilą.

Śmieci same się wyniosą.

- Mama mówiła coś o wyjeździe do Brazylii. Jedziesz z nią? – Zapytałam, chcąc znać szczegóły służbowego wyjazdu mojej matki. Obydwoje z Erick'em pracują w tym samym biurze, tak też informacje o tej dwójce mam zarówno od mamy, jak i jego.

- Tak. Ona jedzie, co prawda późniejszym lotem, jednak mimo wszystko jedziemy razem.

- Pilnuj jej tam jak coś. – Uśmiechnęłam się w jego stronę i starłam blat stolika.

- Oczywiście. – Mężczyzna pocałował mnie w policzek, a następnie opuścił bar.

- Bardzo zmęczona? – Usłyszałam, kiedy otwierałam drzwi do swojego auta.

- Trochę tak. Wracam do domu zrobić jedzenie, a później możemy się spotkać. – Zaproponowałam Alice, która czekała na tą propozycję.

- Będę u ciebie o siedemnastej. Oglądniemy coś. Dziś szkoda wychodzić. – Zgodziłam się z nią i wsiadłam do swojego auta. Było kilka minut po godzinie czternastej. Wróciłam do domu gdzie zajęłam ogarnięciem się siebie i zjedzeniem czegoś pożywnego. Wieczorem tak, jak obiecała Alice pojawiła się u mnie, gdzie razem spędziliśmy czas, resetując się po całości.

Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam w jej objęciach podczas oglądania kolejnych odcinków serialu.

***

- Stolik numer pięć. Pizza i dwa browary. – Podałam młodemu kelnerowi tackę z zamówieniem, na co ten szybko uwinął się z poleceniem. Piątki były najgorsze. Ludzi była masa, a my nie nadążaliśmy ze wszystkim. Najgorsze było w tym wszystkim to, że często mieliśmy jakiś uczniów. Niektórzy byli rozgarnięci, ale co do niektórych miałam wiele zastrzeżeń i trudno było ogarnąć uczniów i głodnych klientów.

- Pan ze stolika numer osiem ciekawie ci się przygląda. – Powiedział prześmiewczym głosem Max, wycierając szklanki, kiedy ja szykowałam kolejne drinki dla właśnie tego stolika, o którym wspomniał.

- Zaiste. Spóźniam się z jego zamówieniem. Z ich. – Spojrzałam przez chwilę na ten stolik, licząc jeszcze raz ilu ich tam jest. – Trójka.

- Słucham? – Dopytał zdziwiony Max.

- Totalnie nic kochany. Poproś dziewczyny z kuchni, aby streszczały się z malinowymi chmurkami. – Oznajmiłam w jego stronę, na co chłopak pokiwał głową.

Looking Now | DKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz