Całe to zamieszanie związane ze szkoleniami do walki przed spalonymi ostatni mi czasy działało mi bardzo na rękę. Po naszej ucieczce do Aster Dell naturalnie zostałam przesłuchana, lecz na moje szczęście zrobił to Silva, ponieważ dyrektorka stwierdziła, że napewno powiem więcej jemu, niż jej samej, w czym miała racje.
Miałam plan, a żeby mógł on się sprawdzić musiałam coś powiedzieć, żeby nie być pod ciągłą obserwacją. Mianowicie powiedziałam im gdzie byliśmy, lecz skłamałam, że nie wiedziałam po co i gdzie to dokładnie było. Powiedziałam, że pojechałam tam tylko i wyłącznie, żeby mieć na oku Beatrix, która od początku mi nie pasowała, lecz ta ukrywała coś przede mną i rozmawiała tylko z Bloom gdy, ja się oddalałam. Poprosiłam ich również, żeby nie zdradzali, że wiedzą gdzie byliśmy i za wszelką cenę próbowali się dowiedzieć czegoś od nich.
Wiedziałam, że w pewien sposób zdradziłam Bloom jako przyjaciółka, ale nie mogłam dopuścić by coś poszło nie tak. Widziałam, że w dzisiejszym dniu dziewczyna, która uważała się za jakże potężną wróżkę, pożałuje, że postanowiła się pokazać w Alfei.
Z samego rana gdy dziewczyny, szykowały się na początek treningu, postanowiłam użyć swoich zdolności aktorskich i zasymulowałam okropny ból brzucha w co wszystkie uwierzyły. Dzięki dobrym stosunkom z Maddie, ustaliłyśmy zgodnie, że ona przejmie wcześniejszą wartę, dzięki czemu nie będę musiała się później tłumaczyć gdzie się wymykam. Gdy byłam już pewna, że nikogo nie ma w pobliżu cała ubrana na czarno przekroczyłam próg swojego pokoju i jak cień ruszyłam na tyły szkoły gdzie znajdowała się cela rudowłosej.
Gdy byłam młodsza zawsze mi mówiono, że jak na tak młody wiek wyglądam bardzo poważnie, mój brat się nawet czasem śmiał, że gdyby śmierć była człowiekiem to wyglądała by jak ja. Może się dużo nie pomylił, może i nią byłam zaważając na fakt, że właśnie zamierzałam dokonać czegoś przez co większość osób mogło by mnie wziąć za potwora.
Po dojściu na miejsce przywitałam się szybko z Maddie i obie weszłyśmy do środka. Chciałam to załatwić jak najszybciej, wyjść i już nigdy na nią nie patrzeć.
–Widzę, że jako jedyna zrozumiałaś, że wszyscy tu to kłamcy i przyszłaś mi pomóc. Wybrałaś dobrą stronę.– powiedziała pewnie Beatrix, gdy mnie zobaczyła podnosząc się z czegoś co miało przypominać tymczasowe łóżko.
–Co do jednego masz rację, wybrałam stronę, lecz tu cię zmartwię ponieważ, ty po niej nie jesteś, a co za tym idzie nie jesteśmy sojuszniczkami– powiedziałam całkiem poważnie powoli podchodząc do krat i patrząc jak wyraz jej twarzy stopniowo się zmienia.–A to oznacza, że jesteśmy dwoma wrogami w jednym pomieszczeniu, ty jesteś odcięta od magii, ja natomiast mam jej wystarczająco. Pamiętasz może te noc, w której postanowiłaś mi grozić ? Dzisiaj poczujesz na własnej skórze jak wielki to był błąd.– rzuciłam w jej stronę kończąc swój monolog, a na moją twarz wpłynął niebezpieczny uśmiech.
Zauważyłam , że w rogu jej celi znajdowała się beczka z wodą, z której najprawdopodobniej miała korzystać, aby mogła się jakkolwiek ogarnąć. Brunetka, która cały czas się przysłuchiwała naszej rozmowie otworzyła kluczem zardzewiały zamek, i obie weszłyśmy do środka. Dziewczyna podeszła do niej i pchnęła mi ją pod nogi, a ja z góry przyjrzałam się jej przerażonej twarzy. Rudowłosa chcąc zachować resztki godności podniosła się lekko parząc na mnie, chyba sama nie wiedziała tak do końca co się działo. Przykucnęłam przy niej podniosłam lekko jej głowę łapiąc ją za brodę.
–Bo wiesz, nie tylko ty dużo czytasz, tak się składa, że też to często robię i wiesz czego się dowiedziałam ? Dowiedziałam się, że czarny płomień może wyrządzić o wiele gorsze szkody niż czerwony. Chyba nie chcesz się o tym przekonać na własnej skórze prawda?– zapytałam parząc na nią dalej się uśmiechając i dodałam– To ja jestem ogniem, ja jestem ciemnością czarnego smoka i śmiercią– powiedziałam poważnie, a jej głowa znalazła się momentalnie pod wodą za sprawą Maddie.
Nic, nie mogło zepsuć mi już humoru tego dnia.
***
–Możemy pogadać ?–zapytałam podchodząc do siedzącego na ławce bruneta, który wydawał się być wymęczony tak jakby nie spał co najmniej tydzień. Chłopak spojrzał na mnie lekko zdziwiony i pokiwał twierdząco głową, a ja usiadłam obok niego. Tak naprawdę chyba liczyłam na to, że się nie zgodzi zwłaszcza, że nie wiedziałam co chciałam powiedzieć. Byłam słaba w okazywaniu jakichś głębszych emocji, co dopiero w przepraszaniu. Z nerwów zaczęłam wyginać swoje palce z nadzieją, że to mnie chociaż trochę uspokoi. –No więc jak się czujesz ?– spytałam po chwili zdając sobie sprawę jak głupie to było.
–Cudownie, wręcz świetnie. Okazało się, że zadawałem się z psychopatką, która stworzyła potwora z Dane i wszystko co zrobił on twojej kumpeli spadało na mnie, na dodatek ty od tygodnia postanowiłaś mnie unikać, jakbym ci coś zrobił. Tak jest dobrze.– zironizował patrząc dalej przed siebie, a mi zrobiło się z jakiegoś powodu głupio.
–Ja...– zaczęłam lecz on mi przerwał, z czego się trochę uciszyłam ponieważ, dalej nie wiedziałam co powiedzieć. Czułam się jak dziecko, które mocno nabroiło i bało się do tego przyznać.
–Wiesz co jest najśmieszniejsze ? To, że myślałaś, że wybrał bym Beatrix, a nie ciebie. Wiem to mogło źle zabrzmieć, że nie jesteś nikim ważnym mimo, że tak nie jest, ale do cholery Reyna nie zauważyłaś jeszcze, że co by się nie działo zawsze wybieram ciebie ? Nie wiem dlaczego, ale coś mnie przy tobie trzyma i nie zamierza puścić.– stwierdził, a mnie zatkało, w najśmielszych snach bym nie przypuszczała, że chłopak taki jak Riven był w stanie wyznać coś takiego. Może to przez zmęczenie jakie mu towarzyszyło, a może to przez tą całą frustracje dotyczącą wszystkich wydarzeń z minionego tygodnia. Nie byłam w stanie pojąć co się tak właściwie stało.
–Przepraszam, zachowałam się jak totalna kretynka– zdecydowałam się coś w końcu powiedzieć po dłuższej chwili przerwy. – Nigdy, nie myślałam o tym w ten sposób w sensie sam rozumiesz, myślałam, że zadajesz się ze mną tak dla zasady.– rzuciłam cicho dalej bawiąc się palcami i ku mojemu zdziwieniu chłopak się tylko lekko zaśmiał i przysunął do mnie delikatnie mnie obejmując.
–I to ty jesteś niby ta mądra ?–zaśmiał się, na co wbiłam mu palca w bok, a on udawał, że się skrzywił z bólu.
–Napewno mądrzejsza niż ty– stwierdziłam pewnie i szeroko się uśmiechnęłam.– Tęskniłam za tobą matole.
Nie wiem ile tam tak siedzieliśmy śmiejąc się z siebie nawzajem, ale powoli robiło się już ciemno więc postanowiliśmy wolnym krokiem ruszyć w stronę szkoły, a gdy dotarliśmy do rozwidlenia między naszymi skrzydłami mieszkalnymi w ciszy po prostu się rozdzieliliśmy.
Po wejściu do pokoju coś mi nie grało, z tego co wiedziałam w pokoju maiła być tylko Musa, a słyszałam dwa głosy. Gdy podeszłam do drzwi usłyszałam dwa damskie głosy, a co mnie bardzo zdziwiło jeden z nich należał do Stelli.
–Rikki była moją przyjaciółką, nie chciałam jej oślepić, ale moja matka chciała, żeby myślano, żę zrobiłam to celowo i w ten sposób znienawidziła mnie nawet Reyna. W jej oczach byłam i dalej jestem tylko potworem wykreowanym przez swoją matkę.– po usłyszeniu tych słów poczułam coś w rodzaju żalu do samej siebie, żalu, że pomiatałam nią przez cały ten czas myśląc, że wszystko co zrobiła było celowe.
Nie myśląc długo otworzyłam drzwi i ujrzałam za nimi zapłakaną blondynkę, która opuściła nas przed tygodniem. Podeszłam do niej powoli i przytuliłam ją mocno, na co ona zrobiła to samo.
–Przepraszam...–powiedziałyśmy w tym samym czasie lekko się śmiejąc– Myślisz, że mogłybyśmy się znowu przyjaźnić ?– zapytała po chwili ciszy Stella na co się lekko uśmiechnęłam.
–Myślę, że tak
••••••••••••
Spóźniłam się, ale jestem z nowym rozdziałem. Co do następnego pojawi się on prawdopodobnie za tydzień chociaż z tego co wiem jakoś niedługo mają być święta, także zobaczę jak się wyrobie z czasem. Xoxo
CZYTASZ
𝐓𝐡𝐞 𝐝𝐚𝐫𝐤𝐧𝐞𝐬𝐬 𝐨𝐟 𝐭𝐡𝐞 𝐛𝐥𝐚𝐜𝐤 𝐝𝐫𝐚𝐠𝐨𝐧
Fanfiction𝓦𝓮 𝓫𝓻𝓸𝓴𝓮 𝓪𝓵𝓵 𝓽𝓱𝓮 𝓻𝓾𝓵𝓮𝓼 𝓯𝓸𝓻 𝓸𝓾𝓻𝓼𝓮𝓵𝓿𝓮𝓼, 𝓪𝓷𝓭 𝓲𝓽 𝓫𝓻𝓸𝓴𝓮 𝓾𝓼 𝓲𝓷 𝓽𝓱𝓮 𝓮𝓷𝓭 Fate: the winx saga ❗Akcja toczy się podczas pierwszego sezonu "fate: the winx saga". ‼️Na potrzebę opowiadania, niektóre wydarzenia...