Kobayashi & Sato

133 8 0
                                    

Dwa tygodnie. Dokładnie tyle po powrocie do ukochanej ojczyzny wszyscy japońscy skoczkowie musieli spędzić na kwarantannie w wyznaczonych hotelach. Czternaście dni, podczas których nie widzieli żadnego żywego człowieka, a jedzony kilka razy dziennie biały ryż śnił im się po nocach, przybierając formę różnych niestworzonych kreatur. 336 godzin, z których Yukiya Sato ponad jedną trzecią spędził na video czacie ze swoim chłopakiem, który o ironio, cały ten czas przebywał w pokoju obok.

Wszystko to bardzo frustrowało niskiego Japończyka, dla którego zamknięcie w czterech ścianach było czymś tak nienaturalnym jak mówienie po angielsku. Nie tylko kochał sport, ale też był duszą towarzystwa, a jak to mówią o ekstrawertykach, kiedy nie mają z kim rozmawiać, rozmawiają ze sobą, powoli odchodząc od zmysłów.

Jedynym, co utrzymywało Sato przy w miarę zdrowych zmysłach była randka, na którą wybierał się w dniu zakończenia kwarantanny. Chociaż na początku pomysł Ryoyu, żeby wyszli na miasto tego samego dnia, którego będą mogli opuścić hotel wydał się Yukiyi ciężki do zrealizowania pod względem logistycznym, młodszy przygotował naprawdę dobry plan i ostatecznie przekonał swojego chłopaka. Nie, żeby kluczowej roli nie grała obiecana wizyta w akwarium, które podczas ich pobytu w Europie przeszło gruntowny remont, ale Kobayashi nie musiał przecież wiedzieć, że to nie on będzie najważniejszy, prawda?

Dotarłszy do swojego mieszkania, w którym nikogo nie było przez ostatnie pięć miesięcy, Sato poczuł się naprawdę dziwnie. To nie tak, że zimy podczas których nie było go w domu nie zdarzały się wcześniej. Raz czy dwa miał już do czynienia z taką sytuacją, ale zazwyczaj mógł liczyć przynajmniej na weekend w Sapporo, który w pewnym sensie pozwalał mu się zresetować. Z nostalgią spojrzał na zakurzone biurko, na którym oprócz czarnej lampki stała tylko jedna ramka ze zdjęciem, przedstawiającym jego i Ryoyu na wakacjach w Okinawie. Nie mógł powstrzymać uśmiechu na widok loda w ręku wyższego, przypominając sobie jak kilka chwil po zrobieniu tej fotografii rożek zakończył swój żywot na spodniach Koabayashiego.

Zdając sobie sprawę, że do umówionej godziny spotkania nie zostało mu zbyt wiele czasu, postanowił odłożyć na następny dzień wielkie prania i zamiast tego zaczął przeglądać szafę w poszukiwaniu odpowiednich na randkę ubrań. Spośród tych, które zostawił w szafie przed wyjazdem do Europy nie znalazł jednak nic, co by go usatysfakcjonowało. Wszystkie koszulki i koszule były albo zbyt wakacyjne, albo zbyt formalne i nie nadawały się na wiosenną pogodę panującą za oknem, która w każdej chwili mogła drastycznie się zmienić. Gdyby zdecydował się na którąś z nich na pewno Ryoyu zmusiłby go do powrotu do domu i przebrania się w coś cieplejszego, a on naprawdę nie mógł się doczekać pingwinów!

Ostatnią deską ratunku były pozostałe po ostatnim praniu koszulki, znajdujące się na dnie wielkiej, leżącej na środku pokoju walizki. Z malującą się na twarzy niechęcią otworzył zamek i zaczął przedzierać się przez warstwy siatek i innych wypełniających ją rzeczy w poszukiwaniu czegoś odpowiedniego. Kiedy w końcu z tryumfalnym okrzykiem wyciągnął z odmętów czarny golf i jeansy padł na podłogę wyczerpany. I pewnie spędziłby tak dobre kilkanaście minut, przeglądając media społecznościowe, gdyby przypadkiem nie spojrzał na zegarek. Do godziny, o której powinien wyjść, zostało mu już tylko piętnaście minut, dwadzieścia pięć jeśli doliczyć zrobiony przez niego bufo bezpieczeństwa, a on wciąż nie zdążył wziąć prysznica!

Yukiya nie lubił być w pośpiechu. Zdecydowanie wolał, kiedy wszystko było starannie rozplanowane, a w chwilach takich jak ta, kiedy po szybkim umyciu poślizgnął się na wilgotnym kafelku i boleśnie upadł, nabijając pewnie nie jednego siniaka, miał ochotę zrobić użytek ze znajomości tych kilku angielskich zwrotów, koncentrujących się wokół dźwięcznego "fuck". Mimo rosnącej irytacji udało mu się jednak opanować nerwy i bez przeszkód opuścić mieszkanie.

Historie na razOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz