Manuel Fettner

177 8 1
                                    

—Dobra, Manu, wychodzę! Możesz zacząć się pakować i sprawdzić, czy nie chcesz, żebym ci coś kupiła w sklepie, bo potem sam będziesz leciał.—ruda ostrzegła swojego chłopaka, który w najlepsze wylegiwał się na kanapie przeglądając Instagrama

—Znowu idziesz na tą swoją depilację laserową? Wydajesz tam majątek.—westchnął Fettner spoglądając na ukochaną spod przymrużonych powiek—Jakbyś nie mogła używać wosku jak normalne kobiety.

—Czy ty zdajesz sobie sprawę, jakie to nieprzyjemne? Nogi potem bolą ze dwa dni— Lena aż się wzdrygnęła na samą myśl o nieprzyjemnym zabiegu

—Przesadzasz, nie może być tak źle.—mężczyzna machnął ręką lekceważąco i wrócił do serduszkowania zdjęć najbardziej uroczych niedźwiadków na świcie

—Masz ochotę się przekonać?—spytała podstępnie Lena i nim Manuel zdążył jakkolwiek odpowiedzieć dodała—To wyzwanie, misiaczku. Chyba nie pękasz?—wykorzystała jego męskie poczucie honoru i już wiedziała, że go ma

—Niech będzie. W takim razie kup po drodze plastry do depilacji. Udowodnię ci, że niepotrzebnie wyrzucasz tyle kasy w błoto.—zgodził się Fettner i z typowym dla siebie zapałem oczekiwał na nadchodzącego wyzwanie

Po nieco ponad dwóch godzinach Lena wróciła do mieszkania z wielkim uśmiechem od ucha do ucha. Jej niczego-niespodziewający-się chłopak w dalszym ciągu nie ruszył się z kanapy nawet o milimetr, ale akurat dzisiaj nie robiło to jej różnicy. W końcu zademonstruje mu prawdziwe znaczenie powiedzenia „chcesz być piękna, musisz cierpieć", a on tak łatwo dał się podpuścić. Już nigdy więcej nie będzie jej narzekał na depilację laserową, która przecież oszczędza tyle bólu...

—Jak tam, Manu, jesteś gotowy?—spytała podekscytowana odkładając siatkę z zakupami na stół w salonie

—Na co tu się gotować? Dwadzieścia minut i po krzyku.—wzruszył ramionami i wygodnie ułożył się na zajmowanym przez siebie meblu czekając, aż Lena zajmie się resztą

Ledwie kobieta przystąpiła do działania, w mieszkaniu dało się usłyszeć potworny jęk bólu, który tak był przepełniony boleścią, że przywodził na myśl mieszkańca średniowiecznego miasta na torturach. Akcja pełna przekleństw i wyzwisk, jakich świat nie słyszał, na nieszczęście Fettnera wcale nie trwała dwudziestu minut, a pięćdziesiąt, w ciągu których wylał chyba zapas łez na cały następny rok.

Gdy w końcu było po wszystkim, mężczyzna niemal rozpłakał się z ulgi. Kończyny paliły go żywym ogniem, a gardło bolało od krzyków i w tamtym momencie miał ochotę położyć się i umrzeć.

—Przepraszam, kochanie, już nigdy więcej nie zwątpię w twoje decyzje.—powiedział łamiącym się głosem mężczyzna

—Coś takiego wystarczyło, żeby cię złamać?—zaśmiała się Lena—Ciesz się, że nie musisz rodzić dzieci!

__________

Nie było mnie tu tyle czasu, że wylądowałam sto lat za murzynami względem moich planów publikacyjnych, ale cóż - wakacje, te sprawy
Na dodatek jutro mam sprawdzian z biolki, zapowiedziany dzisiaj ("to tylko 30 stron w podręczniku, dacie radę") - trzema słowami, szalone dwa tygodnie
Wszystkim życzę powodzenia, do zobaczenia wtedy, kiedy znów mi się przypomni o tym zbiorze!

Historie na razDonde viven las historias. Descúbrelo ahora