prolog

2.7K 75 23
                                    

Ciężkie, masywne krople deszczu miarowo uderzały ciężarem o szklane okno biura. Siedziałem skąpany w mroku, na skórzanym fotelu, tuż przy biurku. Przejechałem lekko zmrużonymi oczami po zdjęciach, które leżały na nim i przedstawiały nieznaną mi jeszcze kobietę.
Była piękna, choć zupełnie nie w moim stylu. Jasne włosy w odcieniu chłodnego blondu, ledwo dotykały jej smukłych i niezwykle drobnych ramion. Oczy miała duże, ale wprost proporcjonalne do twarzy, jednak to ich barwa przykuwała moją uwagę na znacznie dłuższą chwilę niż zamierzałem. Jasnoniebieski odcień, hipnotyzował co w pierwszej chwili w ogóle mi nie odpowiadało.

Miałem ją nienawidzić i tego powinienem się trzymać.

— Kim Ty jesteś? — Westchnąłem, czując specyficzny a jednocześnie tak dobrze znany mi ból w okolicy serca. Towarzyszył mi od niespełna roku, ale podświadomie czułem, że niedługo moje wszystkie troski i zmartwienia znajdą ukojenie.

Błądziłem myślami na nieznanych mi terenach, kiedy usłyszałem ciche pukanie do drzwi. Leniwie przeniosłem wzrok w stronę skąd dobiegał owy dźwięk. W międzyczasie zerknąłem na zegarek tkwiący na mym nadgarstku, a kiedy spostrzegłem, że dochodziła dwudziesta, zrozumiałem kto za nimi czeka.
Oparłem się na fotelu całymi swoimi plecami i dość pewnym głosem, zaprosiłem gościa do środka.

— Witaj Archie. — Nie wstałem z zajmowanego miejsca, jedynie skinąłem dłonią na fotel, stojący naprzeciwko mnie, by mój gość mógł zająć to miejsce.

— Witaj Christian.

— Przejdziemy do sedna, nie lubię owijać w bawełnę. Przygotowałeś dla mnie wszystkie potrzebne informację? — Mężczyzna pokiwał nerwowo głową, próbując uśmiechnąć się w moją stronę. Jednak posiadałem specyficzną możliwość czytania z twarzy ludzi jak z otwartych kart, więc od razu spostrzegłem, że coś nie gra.

— Christian, nie gniewaj się, ale oprócz wszystkich informacji, które dla Ciebie zebrałem, nie jestem w stanie zrobić nic więcej.

Zaśmiałem się, naprawdę odrażającym śmiechem. Złość krążącą w moich żyłach sprawiała, że czułem niewyobrażalnie duży gniew.

— Zapłaciłem Ci i oczekuję, że zrobisz wszystko to co znalazło się w naszej umowie.

— Nie zabiję jej, jeśli o tym mówisz!

Nie przywykłem do tego, by nie kontrolować emocji, dlatego wstałem spokojnym ruchem z miejsca i wyciągnąłem z szuflady biurka czarny pistolet. Z wielkim hukiem odłożyłem go na biurko, nie spuszczając wzroku ze swojego gościa.

— W takim razie, zrobię to sam, a Tobie radzę nie pokazywać mi się na oczy, bo w innym wypadku jedna z kulek tego magazynku znajdzie się w Twojej głowie.

poziomkova.

REVENGE [+18]Où les histoires vivent. Découvrez maintenant