#5

1.1K 32 38
                                    

Nathan pov.

Miałem być za dwadzieścia minut. Przechodząc przez korytarz kiwnąłem na przywitanie pielęgniarce. Ta ku mojemu zaskoczeniu wstała zza biurka, kręcąc głową.

-Bardzo mi przykro, u panny Cross jest aktualnie policja. Prowadzą przesłuchanie, za niedługo powinni skończyć.- brunetka kiwa głową na drzwi -Może pan poczekać w kafejce na dole, jestem pewna że panienka zadzwoni jak tylko skończą.

-Ale to na prawdę pilne, proszę mnie wpuścić.- ponownie kręci głową.

Schodzę więc piętro niżej kierując się w stronę wcześniej wspomnianej kafejki. Cały w nerwach, zbiegam po schodach, aż w końcu siadam przy jednym ze stolików zamawiając dużą czarną kawę. Chyba ostatnio się uzależniłem.

Co chwila zerkam na ekran komórki, kątem oka obserwując kłócące się małżeństwo. Kobieta w średnim wieku wpatruje się w plik kartek pustym wzrokiem, a mężczyzna ze spokojem popija kawę.

Ponownie zerkam na komórkę. Żadnej wiadomości.

-Przepraszam, podać coś jeszcze?

Odmawiam życząc mężczyźnie miłego dnia.

Minęło pare długich minut. Pare osób wyszło. Małżeństwo ze stolika obok rozeszło się, każde w swoją stronę.

-Jak kocha to wróci- odezwał się aksamitny głos. Przekręciłem głowę w stronę dźwięku, a mym oczom ukazała się rudowłosa dziewczyna.

-Hm?- odburknąłem nie do końca wiedząc o co jej chodzi. Ona w odpowiedzi tylko kiwnęła głową w stronę pustego już stolika, przy którym siedziało wcześniej małżeństwo.

-Jej mąż dostał wczoraj wyniki badań, rak wątroby, zostało mu niewiele czasu. Hm wydawał się być z tym pogodzony ale jego żona niekoniecznie. -wzruszyła ramionami ciągle wpatrzona w pusty stolik- mam nadzieje ze się pogodzą. Głupio tak umierać w niezgodzie.

-A ty wiesz to bo?

- Oh nawet nie wiesz ile słyszy się pracując w kawiarnii. A ciebie co tu sprowadza Nathan?

Zapytała jednocześnie siadając naprzeciwko mnie. Jej pytanie sprawiło ze dokładniej jej się przyjrzałem. Skąd mogła znać moje imię, nie przypominam sobie żebym przedstawiał się w kawiarni, ani żeby to właśnie ona mnie obsługiwała.

Była ładna, długie rude włosy do pasa, pełne usta, oczy tak ciemne ze niemal czarne, a do tego mnóstwo piegów na nosie i policzkach. Przez lata nauczyłem się ze dziewczyny wyglądają uroczo, drapieżnie bądź seksownie. Ta była mieszanką drapieżności i seksapilu.
Coś w jej twarzy było jednak znajomego.

-Halo, Nathan- pomachała mi ręką przed nosem z drwiącym uśmiechem- nie poznajesz mnie skarbie?
-Rozumiem ze przeszłość trzeba zostawiać za sobą i w ogóle ale przyjaciółki nie poznajesz?
Cisza.
Ciagle wpatrywałem się w jej twarz, usiłując sobie przypomnieć skąd do diabła ją znam.
Może razem się przespaliśmy na jakiejś imprezie?

-W takim razie odświeżę ci pamięć,- wyciągnęła do mnie prawą rękę, a ja przypomniałem ją sobie  jeszcze zanim się przedstawiła.- Kate, Kate Hawerton.

-Kurwa.- wzrok miałem utkwiony w wyciągniętej ręce rudowłosej, a dokładniej mówiąc w jej zegarku. Elegancki czarny Cartier ze srebrnymi wstawkami. Mój zegarek, a właściwie jakiegoś cwaniaka z baru.
-Kurwa kurwa kurwa.....miałaś nie żyć.

-Miło, nie sądziłam ze tak się wita ze starą znajomą.

-Wiec już nie jesteś moją przyjaciółką?

Parsknęła, jednocześnie chowając dłoń z powrotem pod stół.

-Słuchaj Kate, nie wiem w co takiego ze mną pogrywasz, ale skończyłem z tym całym syfem. Skończyłem z tobą, więc raz jeden grzeczny cię proszę, wstań i udawajmy ze tego spotkania w ogóle nie było.- kurwa, kurwa, kurwa.

-Auć, a myślałam że to ja nie owijam w bawełnę.- patrzyła mi w oczy, wzrokiem który mógłby wiercić dziury w ścianie.
Patrzyła tak na mnie przez parę sekund. Zaś jej postawa z wyluzowanej zmieniła się na spiętą, jednak nie ze stresu, raczej gotową do ataku. Wyglądała jak drapieżnik gotowy do skoku. -A może zrobimy tak, ja w dalszym ciągu będę tu siedzieć, a ty grzecznie mnie wysłuchasz. Hm co ty na to?

-Kate nie wiem w co ty pogrywasz, ale nie dam się w to wciągnąć. 

-Nathan, słońce nie brakuje ci tego? Kochałeś to całe bagno o wiele bardziej niż ja.

-Nie nazywaj mnie tak- warknąłem zanim zdążyłem pomyśleć.- Ekhem, uwierz mi ani trochę nie brakuje mi tego całego syfu. Ani tego ani ciebie ani tych wszystkich kłopotów.

Cisza. Po prostu się na mnie patrzyła.

-A więc, tak to wygląda.- rozluźniła się, opierając się z powrotem o oparcie krzesła.- Jak kocha to wróci.- wzrok po raz enty tego dnia skierowała na zajęty już stolik.- Kochałam cię.- zaśmiała się z żalem- I oto wróciłam.

-Katherine, nie wracajmy do tego.

-Oh masz rację, kimże ja jestem w obliczu twojego nowego bezproblemowego życia.

-Kate, kurwa przestań.

Ponownie się spięła, po raz kolejny wyglądając jak dziki kot gotowy do ataku. Uśmiech powrócił na jej wargi, a mnie przeszedł zimny dreszcz na widok tej zmiany nastrojów. Kate była niebezpieczna, w każdym tego słowa znaczeniu.

W tym momencie odezwał się mój telefon. Odebrałem patrząc w oczy na dziewczynę przede mną. Wyrafinowaną i groźną, taką jaką ją pamiętałem. Odezwałem się do telefonu nieobecnym głosem.

Kurwa

To Lydia, miałem do niej przyjść.

Kurwa kurwa kurwa

Szybko wymieniamy parę zdań, po czym rozłączam się i wstaję od stołu. Szybkim krokiem ruszam do drzwi kawiarenki, i sięgam ręką do klamki. Rudowłosa jednak bezszelestnie podchodzi mnie od tylu i łapie za rękę.
-To była twoja dziewczyna?- psotny uśmiech tańczy na jej twarzy.

-Kate, na prawdę muszę już iść.

-Ładna chociaż? Wiesz, chciałabym wiedzieć czy wymieniłeś mnie na kogoś porządnego.

-Nie wymieniłem cię na nikogo Katherine Hawerton, to co było kiedyś między nami się skończyło już dawno temu.  I spróbuj chociaż przez jeden krótki moment wrócić do mojego życia, to przysięgam ci ruda sikso ze nie będę taki delikatny.

Sprzedawcy dziwnie się na nas patrzyli, w końcu blokowaliśmy przejście. Usta dziewczyny jednak mimo sytuacji pozostawały wygięte w psotnym uśmiechu, jednak w jej oczach było coś jeszcze. Drwina.

-Biegnij do swojej małej kurewki słońce. Wrócisz do mnie, teraz jak wiesz gdzie mnie szukać. Wrócisz, i oboje o tym wiemy.

Wyrwałem rękę z jej uścisku przeciskając się przez drzwi. Nie odwróciłem się ani razu, idąc prosto przez siebie. Ale ona tam stała, czułem jej wzrok na moich plecach.

Przeszłość nigdy nie umiera, co? Szczególnie jeżeli ma na imię Katherine Haweton.

_____________________

Nieobecna_

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 31, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

"love me now"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz