Rozdział trzydziesty trzeci

724 78 449
                                    

Maya zdawała sobie sprawę, że rzeczywiście powinna była zapytać Syriusza o to, jak spędził święta. Niby takie zwykłe, wydawałoby się błahe pytanie, ale nie w tym przypadku.

Już zdążyła trochę poznać, jak wyglądają relacje w jego rodzinie i wiedziała, że zdecydowanie nie mogło być dobrze.

Na dodatek wciąż pamiętała o słowach jego brata, że Syriusz bronił ją przed rodziną.

W jakimś sensie bronił? I po co? Czy naprawdę była dla niego na tyle ważna? Bardziej niż przelotna znajoma?

Niby byli przyjaciółmi, ale mimo wszystko, nie spodziewała się tego, że to tak na poważnie.

Była sobota, więc jej przyjaciółki jeszcze spały, gdy wstała z łóżka. Poszła więc do łazienki, a następnie się przebrała. Założyła czarne spodnie, żółtą bluzkę z długim rękawem, a na to jeszcze niebieski sweterek. Do tego czarne buty, natomiast krótkie włosy miała wyprostowane.

Nie wiedziała, czy Black już wstał, ale uznała, że najwyżej sprawdzi najpierw w Wielkiej Sali, a gdy go nie będzie na śniadaniu, pójdzie pod Pokój Wspólny Gryffindoru.

Znalazła go jednak dużo szybciej, gdyż natknęła się na niego na korytarzu z jakimś koszykiem. Wyglądało na to, że właśnie wracał z kuchni.

Bardziej jednak zwróciła uwagę na to, że wyglądał na bardzo zmęczonego, oraz poobijanego.

- Syriusz, co ci się stało? - zapytała przestraszona dziewczyna. - Skąd te siniaki na twarzy?

- Wiesz Maya, cieszę się, że sobie o mnie przypomniałaś, ale możemy pogadać kiedy indziej? - sucho spytał chłopak.

Oczywiście, że zależało mu na rozmowie z nią. Ale akurat tej nocy, a właściwie nad samym ranem była pełnia. Remus szczególnie mocno się poranił, więc Syriusz chciał przy nim być, mimo tego, że komplenie nie spał.

Jednakże nie mogło się wydać, że byli przy nim, więc po odprowadzeniu Lupina pod drzwi Skrzydła Szpitalnego musieli się ulotnić. Poszli do dormotorium i długo nie mogli zasnąć. Jamesowi i Peterowi w końcu się to udało, a Black uznał, że skoro i tak nie może spać, to chociaż weźmie dla nich jedzenie i odwiedzi rannego Remusa.

- Ktoś cię zranił? - zmartwiona spytała Maya. Co mu mogło się stać?

- Spadłem ze schodów i tyle - mruknął Syriusz. Oczywiście tak naprawdę różnych siniaków czy innych skaleczeń narobił się pomagając Remusowi, jednak o tym nie zamierzał mówić.

Zresztą nie zamierzał bynajmniej się komukolwiek żalić, ponieważ robił to dla przyjaciela. I nie żałował tego.

Lupin pewnie będzie znowu gadał o tym, że się dla niego narażają niepotrzebnie, ale oni wiedzieli swoje.

- Posłuchaj, chciałam cię przeprosić, że cię ignorowałam i nie spytałam, jak się czujesz po świętach, ale... - zaczęła Maya, ale Gryfon jej przerwał.

- Bo byłaś zajęta swoim nowym chłopakiem, jasne, rozumiem. Cieszę się, że sobie łaskawie o mnie przypomniałaś - burknął poirytowany Syriusz. Trafiła z tą rozmową w najgorszy możliwy moment, czyli kiedy martwił się o przyjaciela. I tak był na nią zły, ale w tej chwili zdecydowanie nie miał nastroju, a to bynajmniej nie pomagało.

Puchonce było naprawdę głupio. Wiedziała, że źle to wyszło.

- Przepraszam... - powiedziała Maya, jednak to nic nie dało. Syriusz nadal wyglądał na zdenerwowanego.

- Najpierw mnie ignorujesz, a potem znikąd zaczynasz temat świąt, które były prawie miesiąc temu. Może idź spać i odezwij się, jak ogarniesz, który mamy dzień, co? - sarkastycznie zapytał Gryfon. - O ile twój chłopak ci pozwoli.

Jak łatwo zborsuczyć | Syriusz Black ✅Where stories live. Discover now