Rozdział siedemdziesiąty drugi

536 51 342
                                    

- Dzięki moim przyjaciołom i ukochanemu zrozumiałam, co naprawdę jest dobre. Miałam kogoś, na kogo mogłam liczyć i dzięki nim odwróciłam się od tej toksycznej rodziny - powiedziała Andromeda. - Poczułam się wreszcie wolna.  Szczerze mówiąc, najbardziej było mi szkoda zostawiać tam ciebie. Chociaż i tak spodziewałam się, że prędzej czy później też stamtąd uciekniesz. Buntowałeś się od samego początku.

- Bo nie zamierzałem grać w tą ich grę pozorów - mruknął Syriusz. - Przed wszystkimi zgrywają idealną rodzinkę, a tak naprawdę są potworami, paskudnymi gnidami...

- Wiem - przerwała mu kuzynka, po czym go przytuliła. - I to niestety zbyt dobrze wiem. Ale teraz już uwolniliśmy się od nich.

- No właśnie niezbyt - powiedział strapiony chłopak, po czym opowiedział jej o meczu i swoich spostrzeżeniach.

Andromeda słuchała uważnie, a następnie pogładziła po włoskach.

- Moja była starsza siostra niestety od zawsze uwielbiała sprawiać wszystkim ból - rzekła w końcu Andromeda z goryczą. - Jednak wątpię, by wiedziała, że idziesz na mecz. Jest wojna i ciągle wszyscy jesteśmy narażeni na niebezpieczeństwo.

- Nie jestem przeklęty? - upewnił się chłopak, a ona pokręciła głową.

- Nie, nie jesteś przeklęty Syriuszu. Za to jeśli moja była siostrzyczka kiedykolwiek stanie mi na drodze, to pożałuje - stwierdziła Andromeda.

- Też chcę jej dopiec - odparł Syriusz. - Do cholery, ona wydaje się nigdy nie męczyć tymi pojedynkami! A w wieczór przed moją ucieczką zaatakowała mnie od tyłu.

Po chwili opowiedział Andromedzie, co dokładnie się wtedy wydarzyło. Kobieta prychnęła gniewnie.

- Co za dranie z nich. Dobrze, że dostałeś pomoc - powiedziała Andromeda. - Czy oni naprawdę myśleli, że ty pójdziesz na ich układ? Ty, który sprzeciwiałeś się od zawsze?

- Najwyraźniej są głupi - odparł Syriusz.

- I to bardzo. Ale no najważniejsze, że już się wyrwałeś stamtąd. Chcesz, to mogę ci pomóc. Mogę ci dać chociaż jakieś pieniądze, skoro mieszkasz u Potterów - powiedziała Andromeda.

- Mam jakieś oszczędności - powiedział Syriusz, chociaż sam nie wiedział, na ile mu starczą. Ale nie chciał też od kogokolwiek wyłudzać pieniędzy.

- Wiem, że to trudne, ale nie odrzucaj czyjejś pomocy - powiedziała Andromeda. - Kocham cię braciszku i chcę ci pomóc.

- Ale...

- Jesteś moim bratem, pomogę ci - rzekła Andromeda stanowczo. A on już nawet nie próbował się dalej bronić w tej kwestii.

- Dlaczego tak się upieracie, żeby mi pomóc? Powinienem być samowystarczalny - powiedział brunet, a ona westchnęła.

- Dostajesz pomoc, bo jej potrzebujesz, nawet jeśli uważasz, że nie - stwierdziła kobieta. - Wbrew temu, co nam wmawiano, ludzie potrafią robić coś bez oczekiwania na korzyści.

- Wiem...

- Wiesz, że ja też miałam okazję pogadać z innym wydziedziczonym? - zapytała Andromeda, a on spojrzał na nią zaskoczony.

- Z kim? - spytał Syriusz.

Na drzewie genealogicznym Blacków widniało kilka wypalonych miejsc Niewiadomo było jednak, kim były te osoby ani kiedy i czy jeszcze w ogóle żyły. O Andromedzie wiedział, bo była jego siostrą, wychowali się razem, ale reszta?

- Z Cedrellą, niegdyś Black, teraz Weasley. Zanim ją wydziedziczono, była kuzynką dziadka Polluxa - odparła kobieta. - Wyszła za Septimusa Weasleya, którego rodzina jest uważany za zdrajcow krwi. Oni mają synów, między innymi Artura, z którego zresztą też poznałam. On jest z Molly, siostrą Fabiana.

Jak łatwo zborsuczyć | Syriusz Black ✅Onde as histórias ganham vida. Descobre agora