Rozdział szósty

12.4K 829 173
                                    

Elio

– Jesteś gotowa? – Zapukałem do drzwi sypialni, ale nie czekałem, aż Idalia mi odpowie. Wszedłem do środka i natychmiast przystanąłem.

Kończyła układać włosy, chyba. Miała zirytowaną minę, gdy przekładała poszczególne pukle. Wyglądała, jakby nie była zadowolona z końcowego rezultatu.

Przeniosła spojrzenie, patrząc na mnie przez odbicie w lustrze. Miała na twarzy delikatny makijaż i zwiewną sukienkę, która ładnie układała się na jej ciele, eksponując walory.

– Jeżeli powiem, że nie jestem gotowa, to co?

Uśmiechnąłem się w duchu. Jak zwykle się buntowała. Chyba już się zdołałem do tego w pewnym sensie przyzwyczaić. Nawet mnie to bawiło.

– To poczekam, aż będziesz gotowa. – Wzruszyłem ramionami, wsuwając dłonie do kieszeni spodni. – Możemy się chwilę spóźnić. Nie zaczną bez nas.

– A co, jeżeli dziś nie będę gotowa? Wcale nie pójdziemy?

– Wiesz, że to nie wchodzi w grę. Twoi rodzice są już na miejscu. Nie chcesz się z nimi zobaczyć?

– Po co? Co mi to da? Powiedz mi, bo ja nie widzę w tym sensu. Tęsknić za nimi nie tęsknię. Zabrać mnie do domu też nie zabiorą.

Podszedłem do niej i wsunąłem dłoń w jej włosy. Spięła się, ale nie uciekła, gdy zacząłem je układać na jej plecach, odsłaniając smukłą szyję.

– Skoro za nimi nie tęsknisz, to może chcesz im pokazać, że bez nich jest ci lepiej? – zapytałem cicho, nachylając się nad jej uchem. Na przedramionach pojawiła jej się gęsia skórka, a oczy rozszerzyły. Uśmiechnąłem się kącikiem ust do jej odbicia. – Może chcesz pokazać Sergiowi, że bez niego jest ci lepiej? Hm? A może chcesz pokazać Odetcie, że masz gdzieś, że wychodzi za Sergia?

Ciężko przełknęła ślinę, a jej oddech stał się cięższy, niż jeszcze był przed momentem.

– Mam wyciągnąć kartę smarkuli i pokazać im, że wcale nie wyrządzili mi krzywdy i udawać, że jestem przeszczęśliwa z takiego obrotu sprawy?

Wzruszyłem ramionami.

– Jeśli sprawi ci to przyjemność, to czemu nie.

Mnie na pewno sprawi.

– Ma mi sprawić przyjemność to, że odetchną z ulgą, a ich wyrzuty sumienia, o ile jakieś mają, ucichną?

– Wierz mi, skarbie, nie odetchną – powiedziałem stanowczo. – Twój ojciec wpadnie w szał, jak zobaczy, że jesteś szczęśliwa z kimś z rodziny Ferone.

– A jak zobaczy, że jestem nieszczęśliwa, to będzie się cieszył? Gdzie tu logika?

– Twój ojciec mnie nienawidzi, Idalio. Twój ojciec chce mojej śmierci. Jeśli zobaczy, że jesteś ze mną szczęśliwa, nie odważy się mnie zaatakować, bo nie będzie mieć wymówki. Jeśli zaś zobaczy, że jesteś ze mną nieszczęśliwa, zrobi wszystko, żeby się mnie pozbyć w imię tego, żeby cię uratować. Sprzeciwi się capo crimine i to nie pierwszy raz w życiu. – Odwróciłem ją przodem do siebie, przytrzymując za kark. – W życiu nie wykorzystam cię do niczego, tak jak on chciałby wykorzystać ciebie, Idalio. Pozwalam ci wybrać. Możesz udawać szczęśliwą, możesz też pokazać, że jesteś nieszczęśliwa. Zrobisz, jak uważasz, ja sobie poradzę z konsekwencjami. Chcę tylko, żebyś to ty podjęła decyzję, bo rzadko miałaś taki przywilej. Nie jestem tym złym.

Zaśmiała się ironicznie. Tylko taki rodzaj śmiechu słyszałem z jej ust.

– Wybór. Uważasz to za wybór? Tyle w tym wyboru, co w postawieniu człowieka pod ścianą i pozwoleniu o zdecydowaniu, jaką bronią zostanie zabity.

Krwawa przysięga - Calabria #1Where stories live. Discover now