Rozdział 1

660 54 15
                                    

Severus Snape szedł ciemnym korytarzem przez dwór Czarnego Pana, minęło kilka godzin od ich spotkania z chłopcem, który teraz leżał w łóżku jednej sypialni gościnnych we dworze. Czarny Pan po tym nagłym pokazem przemocy sprawił, aby chłopak zapadł w sen poprzez nieszkodliwe zaklęcie. Mistrz Eliksirów do tej pory był lekko wstrząśnięty tym, co się wydarzyło w tym domu. Zastanawiał się co ci mugole musieli uczynić, aby sprawić, aby to dziecko zaczęło nienawidzić wszystkich. Severus nawet nie chciał myśleć co się będzie działo jak chłopak się obudzi.

Przeszedł przez drzwi i wkroczył do dużego salonu gdzie Czarny Pan oraz Lucjusz Malfoy się już znajdowali - obydwoje wyglądali na zamyślonych, jeden w bardziej pozytywnym znaczeniu, drugi... po jego bladości Severus mógł zgadnąć, że obawia się chłopca.

- Chłopak będzie spać jeszcze przez kilka godzin - Powiedział nie owijając w bawełnę - Jak na razie uzdrowiłem to co widziałem, ale po tym jak będzie na nogach wolałbym go obejrzeć. 

- Dziękuje Severusie - Powiedział Czarny Pan - Myślę, że możemy przedyskutować wszystko, co się dzisiaj zdarzyło. 

Snape westchnął cicho do siebie - poczuł się nagle zmęczony. Usiadł na krześle przy stole i poprosił skrzata o filiżankę herbaty.

- Muszę przyznać, że nie spodziewałem się takiego biegu wydarzeń - Odezwał się Malfoy - Wszególności jak gwałtowny chłopak będzie.

- To mało powiedziane  - Zaśmiał się gorzko Mistrz Eliksirów - Nie dość, że oznajmił, że nienawidzi wszystkich ludzi na ziemi włącznie z nami to jeszcze jest przekonany, że nie chce od nas pomocy.

- Harry Potter stracił wiarę we wszystkich - Stwierdził Czarny Pan - Zachowuje się podobnie do mnie gdy byłem młody jednak bardziej ekstremalnie. 

- Przynajmniej wiemy, że Dumbledore na pewno go do niczego nie przekona - Mruknął pod nosem Lucjusz.

- Ale co nam to da jeśli nas też nie będzie słuchał - Zakwestionował Snape.

- My jesteśmy teraz najmniejszym problemem, zastanawiam się co zrobi jak trafi do Hogwartu - Wtrącił się Czarny Pan, odkładając filiżankę na stół - Pełen złości skrzywdzony jak on jest nie będzie traktował swych rówieśników z respektem, szczególnie że ci będą widzieli go jako łatwą ofiarę.

-  Może to się skończyć krwawo - Zakończył Malfoy kiwając głową.

- Myślicie, że jego magia jest aż tak potężna, aby dać sobie radę z innymi, szczególne starszymi uczniami?

- Prawdę mówiąc jest ona potężna, jednak bardziej myślałem o tym, jak dobrą kontrolę on ma nad swą magię, jestem pewny, że jego moc działa za pomocą przekonań i emocji, gdy tylko coś zachce to się stanie - Wytłumaczył Czarny Pan - Poinformujcie mnie jak się obudzi, lepiej, abym ja z nim porozmawiał pierwszy. 

*******

Harry otworzył oczy, leżał na czymś miękkim, a gdy usiadł  powoli zobaczył, że to dość duże łóżko - to był pierwszy raz gdy Harry widział łóżko na oczy, nie wspomniał o leżeniu na jakimś. Potarł oczy dłońmi i ziewnął krótko. Był wypoczęty jak nigdy, zdawał sobie sprawę, że nie wiedział gdzie się znajduje, ale miał pewność, że znajdują się gdzieś tutaj troje mężczyzn, którzy odwiedzili jego... to miejsce. Nie bał się, ponieważ wiedział, że zawsze może ich zabić - tak samo jak zabił tę kobietę. Westchnął cicho i z powrotem opadł na poduszki - może powinien od razu uciec? Wyjść i zniknąć, żyć własnym życiem. Nie wydawało mu się to trudne, szczególnie że cokolwiek sobie zażyczył to dostawał. Chłopaka ciekawił fakt, że troje nieznajomych go zna - może kiedyś znali się z jego rodzicami? Ale w takim razie czemu teraz po niego przyszli, nie wcześniej? 

ZapomnijWhere stories live. Discover now