LXXI

977 49 63
                                    

2 dni minęły 2 dni od kiedy wyruszyli na tą wyprawę już wczoraj się bardzo  martwiłam...... Wszystkie popołudnia przez te 2 dni Dino odwiedzał mnie ale już nie tak jak ostatnimi czasy......

-wrócili!!!!!!-krzyknął ktoś z dworu a ja wyjrzałam przez okno....

Na dziedziniec wjeżdżali zwiadowcy, szybko wystrzeliłam z spokoju i po chwili już byłam na dziedzińcu. Widziałam wszystkie twarze o której się martwiłam. Oprócz jednej......

-Hange!!!-krzyknęłam potykając do okularnicy-gdzie jest tata????

-no??...eee..... A tak nie martw się jest w powozie dla rannych nic mu nie będzie tylko nie wystrasz się dobrze???-odwiedziła lekko z uśmiechem....

Dla rannych??? Pobiegłam do powozu z którego wychodzili właśnie żołnierze...... W tym wyszedł dowódca...... Nie miał prawej ręki.....(prawej nie??? Jak mówię źle to mnie poprawcie)

-tato.....-powiedziałam  biegnąc do niego przytulając go.... Nie obchodziło mnie czy był cały we krwi czy nie..... Najważniejsze że żył.

-Aya..... Spokojnie.... Jeszcze nie umarłam-powiedział obejmując mnie jednym ramieniem

-Erwin....-zaczął czyjś inny głos..... Levi-musisz iść do szpitala.... Więc przestań się optiskiwać ze swoją córką i jazda

Dobrze że on też był cały.... Ale przecież to w końcu największy żołnierz świata...... Tata zostal  przeniesiony do szpitala, wszystko opowiadzieli mi moi przyjaciele.... Żałuję że nie jechałam z nimi ale misja powiodła się sukcesem.....

-tak to było-powiedziała Emilii kończąc swoją wypowiedź

-było naprawdę groźnie w niektórych momentach-powiedział Leo

-no wiesz raczej wyprawa za mury nie jest czymś przyjemnym-odpowiedziałam  do czarnowłosego a ten się oburzył

-chciałem być miły okej?-powiedział nadal oburzony strzelając focha

-oj  tam nie fochaj się na nią-powiedziała Jasmine

-nie focham się na nią tylko na was żadna nie stanie w mojej obronie-powiedziało zachowują się jak pięciolatek

-strasznie się o was martwiłam-powiedziałam nagle a oni na mnie spojrzenie-nie wracaliście 2 dni prawie że trzy.... Przeżyłam sobie naprawdę czarne scenariusze

-niepotrzebnie wszyscy są cali i zdrowi-powiedziała Jasmine

-no prawie dowódcę trochę ucierpiał ale tak to wszyscy są cali......-powiedziała Emily

-to dobrze... Ja pójdę się przejść-powiedziałam ale nie spojrzeli na mnie wymownie

-ja już chyba nawet wiem gdzie-powiedział Leo na Co uderzyłam go z łokcia w żebra i wyszłam.

Ruszyłam do Levi'a nie wymienialiśmy nawet jednego zdania kiedy wrócił.... Kiedy byłam po tej gabinetem zapukałam kiedy usłyszałam wejść po prostu weszłam.... Siedział na krześle i pił herbatę ja cicho zamkłam drzwi I podeszłam do niego a on na mnie spojrzałeś.

-Co cię sprowadza??-zapytał

-już nie mogę przyjść tak bez powodu????-nie pytając uczaplam przy nim  trzymając się jego kolana-długo nie wróciliście po prostu się martwiłam

-nie potrzebnie-powiedział łagodniej-poza tym najważniejsze było to że ty byłaś bezpieczna..

-nie możecie mnie wiecznie trzymać za murami-powiedziałam lekko marszcząc brwi-to już nie jest bycie żołnierzem

-nie zaczynaj znowu-powiedział wstając.... Ja również to zrobiłam

-nie chcę się znowu kłócić Levi.... Po prostu chcę powiedzieć swoje zdanie-powiedziałam

-Ja też swoje powiedziałem... Twój ojciec to samo ...tak jak i przyjaciele ...-mówil spokojnie-zostajesz przegłosowana

-......-co ja mam mu powiedzieć????? Że ma rację????-masz rację..... Moje zdanie nie ma już tutaj nic do rzeczy

Powiedziałam chcąc minąć mężczyzny ale zatrzymał mnie chwytając swoje ręce moją talię i przytulając od tyłu. Obejmowała mnie mocna a ja swoje dłonie położyłam na jego a głowę położyłam na jego ramieniu..... Po chwili poczułam jak kobaltowo oki przegryza płat mojego ucha na co lekko pisałam.

-Levi...-powiedziałam podskakując i czerwieniec się

Mężczyzna nagle przestał.....

-pachniesz męskimi perfumami-nagle stwierdził

-Co ty gadasz????-zapytałam zdziwiona

-dlaczego pachniesz mężczyzną????-ponownie mnie zapytał........ O cholerka Dino......

-jak mogę ci pachnieć mężczyzna????? Levi????-zapytałam

-spotkałaś się z kimś gdy nas nie było????-zapyta dobra żeby nie było.... Coś wymyślę....

-yyy.... byłam dzisiaj  na mieście.....-zaczęłam-miałam straszną ochotę na zieloną herbatę ale nie było......

-.....-levi tylko na mnie patrzył nic nie mówił nie przerywa mi

-byłam na mieście spotkałam mojego przyjaciela z dzieciństwa.... Nic wielkiego????

-jakiego przyjaciela????-zapytałam zimno

-z dzieciństwa.... Przecież mówiłam.... Może nim pachnę wkońcu zaprosił mnie na ciastko-powiedziałam widziałam jak się skrzywił ja więc od razu dodałam-przy okazji poznałam jego dziewczynę.... Asti jest naprawdę miła.......

Jego twarz nagle złagodniała.... Kurde jeżeli ja nie przestanę kłamać to dostanę kiedyś tak w ryj że się nauczę....ale jak to zabrzmi .....pod twoją nieobecność przespałam się ze swoim przyjacielem dlatego nim pachnę??? No chyba kurwa nie....

-czy ty jesteś zazdrosny???-zapytałam nagle

-nie zadawaj głupich pytań-powiedział krzyżując ręce

-czyli nie jesteś zazdrosny..... A szkoda-powiedziałam wzruszając ramionami

-nie wierzę...-powiedział i chwycił mnie za ręce by przybliżyć mnie do siebie-oczywiście że kurwa jestem o ciebie zazdrosny!!! Nikomu bym cię nie oddał....

Powiedział a ja byłam w szoku że wyznał mi coś takiego.... Bardziej spodziewałam się od niego... "Jesteś głupia","nie mam o co być zazdrosny","nie wyobrażaj sobie za dużo"a tu kurde taka niespodzianka..... No kto by się spodziewał bo na pewno nie ja.

-masz gorączkę?-zapytałam dotykając jego czoła ręką.... A on tylko na mnie spojrzał krzywo-nie patrz się tak na mnie Mam prawo tak myśleć...... Rzadko kiedy słyszę od ciebie takie słowa.....

-jeśli ci to przeszkadza mogę przestać......-powiedział

Ja na to wyrwałam ręce z jego uścisku i chwyciłam go za policzki bym usnąć jego usta......

-co się tak od razu bulwersujesz..... To urocze kiedy uważasz że nikomu mnie nie oddasz-powiedziałam a on z własnej woli mnie pocałował...... No wszystko wraca do normy......




































Chyba........

Zakochany W Gówniarze (Levi x OC)Where stories live. Discover now