17

126 14 3
                                    

*Leorio*
Od kilku dni trupa nie daje żadnej oznaki życia, co jest równocześnie niepokojące jak i bardzo dobre. Jednak i tak nie potrafiłem się uspokoić.

Bałem się przepowiedzianej przyszłości. Jest już środa, czyli druga zwrotka przepowiedni już powinna się ziścić.

•Spojrzysz w oczy samej śmierci
•Będzie miała je niewinne
•Chciałbyś aby wszystko co cię spotyka było proste dziecinnie
•Jednak nie taki los ci utkał drogi

Chrollo powiedział że nie chodzi o moją śmierć, tylko myślał że kogoś zabiję, jednak jakbym to zrobił to sam bym zginął przez warunek. Czyli to oznacza że ktoś z moich bliskich umrze... jednak nie Kurapika bo on jest wspomniany w trzeciej zwrotce.

-Leorio.- Usłyszałem głos Kurapiki więc spojrzałem na niego.
-Jest środek nocy. Spróbuj chociaż zasnąć.- Poprosił przykrywając mnie szczelniej kołdrą.

-Nie idę dzisiaj do pracy, więc nie muszę się wyspać.- Powiedziałem uśmiechając się lekko do niego.

-Tak... ale nie śpisz od dwóch dni.- Stwierdził z czym już nie mogłem się kłócić, więc tylko westchnąłem.

-Możesz spać spokojnie. Nic się nie dzieje.- Uspokoił mnie jeszcze na koniec po czym sam się położył. Jednak dla mnie to nie było takie pewne że nic się nie dzieje.

I tak nie zasnąłem więc gdy już byliśmy wszyscy na nogach zrobiłem sobie kawę i słuchałem rozmowy Kurapiki z Senritsu.

-Wrócę około 20.00.- Senritsu założyła swój kapelusz przygotowana do pracy.
-Dobrze. Będziemy czekać ba ciebie.- Uśmiechnął się do niej Kurapika.
-Jakby coś się działo to masz dzwonić. Natychmiast.- Pogroziła mu palcem po czym się roześmiali.

Tak super, olewajcie mnie dalej. Tak świetnie się ze sobą bawicie to może jednak wy się spiknijcie. Siorbnąłem głośniej kawę żeby zwrócić na siebie uwagę. Oni spojrzeli się na mnie ale nic nie powiedzieli tylko po chwili znów ze sobą rozmawiali.

Odczekałem jeszcze moment aż Senritsu pójdzie i spojrzałem na Kurapikę z którym zostałem sam na sam.

-Czemu ona jeszcze z nami mieszka?-  Zapytałem go marszcząc brwi niezadowolony.

-Ona mi pomaga.- Powiedział.
-A co? Ja nie pomagam? Staram się też jak mogę by na wszystko zaradzić.- Odłożyłem kubek i wygroziłem palcem w jego stronę.

-A co zazdrosny?!- Zapytał podnosząc głos.
-Noo, może i tak.- Podrapałem się po karku. -Ale to dlatego że rozmawiasz z nią więcej niż ze mną.- Dodałem na co on się roześmiał.

-I tak Senritsu mi ciebie nie zastąpi.- Powiedział z uśmiechem, a gdy ja chciałem coś dodać to on poszedł w stronę drzwi od sypialni.

-Zrobisz coś dla mnie dobrze?- Zapytał a ja mruknąłem twierdząco.

Kurapika wyciągnął stamtąd swoją walizkę.

-Mógłbyś zejść do piwnicy i tam je ustawić? Ja... nie mogę na nie spojrzeć. To boli.- Opuścił głowę a ja ruszyłem w jego stronę. Złapałem za walizkę a jego pocałowałem w czubek głowy.
-Jasne słońce. Zostaw to mnie.- Ruszyłem w stronę klatki schodowej by zejść na dół.

Dawno nie zaglądałem do komórki. Nawet nie miałem takiej potrzeby. Była praktycznie pusta z wyjątkiem jednego samotnego pudełka na starym stole.

Położyłem walizkę i ją otworzyłem. W środku był rząd kilkunastu słoi z unoszącymi się w nich oczami. Zerknąłem kątem oka na pusty regał na który zamierzałem ustawić owe oczy i jeden słój po drugim umieszczałem je na regale.

Nie powiedziałem ani słowa jakbym się bał że gdzieś wokół są ich duchy które by mi się od razu odpłaciły.

Został ostatni słój. Sięgnąłem po niego i się zdziwiłem. Był pusty, nie zawierał w sobie oczu. Zastanowiłem się chwilę jak do tego mogło dojść, a gdy zdałem sobie sprawę, że to pojemnik na oczy ostatniego ocalałego to cisnąłem nim w ziemię tak że się rozbił.

-Nikt nie będzie przetrzymywać twoich oczu Kurapika. Będziesz je mieć od początku do końca.- Powiedziałem cicho obserwując jak ciecz z rozbitego słoja się rozlewa. Jakkolwiek by drogie nie były te oczy ja nigdy nie pozwolę by Kurapika je stracił. A jeśli naprawdę mnie kocha i będzie chciał zostać ze mną do ostatnich chwil życia to dopilnuję by umarł spokojnie nie barwiąc oczu na czerwień.

Zamknąłem wielką walizkę i umieściłem ją pod stołem. Zerknąłem jeszcze na oczy. Rozbiegane w różne strony jakby się rozglądały po komórce. Hipnotyzujący widok.

Jednak ja postanowiłem zajrzeć jeszcze do kartonu pozostawionego tu przeze mnie. Otworzyłem go i zobaczyłem zbiór różnych figurek, zdjęć i pocztówek które dostałem od Killui i Gona jak zwiedzali świat. Uśmiechnąłem się lekko na ten widok.

Powinienem je wziąć i gdzieś ustawić zamiast zamykać w dawno zapomnianym kartonie. I chyba tak zrobię. Pójdę zobaczyć gdzie je ustawić i tu wrócę po nie. Zbliżyłem się do drzwi jednak na odchodne postanowiłem spojrzeć jeszcze raz na oczy.

Serce podskoczyło mi do gardła a mnie sparaliżowało ze strachu. Wszystkie oczy podążały za mną wzrokiem i błyszczały czerwienią bardziej intensywnie niż kiedykolwiek. Osunąłem się na ziemię a one nadal na mnie patrzyły przeszywając mnie.

Mogłem się nie odwracać do nich plecami! Zobaczyli że jestem pająkiem?! To niemożliwe! Oni nie żyją, oni nie żyją! Oni nie żyją przez trupę fantomu! ALE JA JESTEM JEDNYM Z NICH!!!

Te słowa odbijały mi się echem w głowie a po chwili słyszałem jeszcze inne kolejne głosy, należące do martwych właścicieli oczu. Oskarżali mnie o morderstwa!

Zasłoniłem się rękami jakbym miał przed sobą jakąś bestię i zacząłem krzyczeć z przerażenia starając się też zagłuszyć te głosy.

Number one (Leopika- hunter x hunter)Où les histoires vivent. Découvrez maintenant