Ale mam plan.

2.2K 168 8
                                    

Po spotkaniu z płomieniem kawałek powoli zamieniał się w popiół. Jasiek pociągnął nosem i wrócił do pomieszczenia. Rzucił okiem na leżące ciało Annabeth. Czwórka- ponieważ Maciek w końcu dotarł- siedziała na ziemi. Rolety były odsunięte. Ciepła barwa światła wypełniała pokój. Jasiek chciał wsłuchać się we wszystko co go otaczało. Użył swojego wilkołaczego słuchu i usłyszał zmieszane tempa serc. Wszystkie biły szybko. Poza jednym.
Brunet szybko doskoczył do kanapy i przystawił ucho do klatki piersiowej dziewczyny. Rytm uderzenia wprawiał go w trans więc zamknął oczy. Florian zdziwiony poczynaniami przyjaciela podszedł do Annabeth.
Ciemnooka rozchyliła lekko usta. Janek chwycił ją kurczowo za rękę. Znów płakał, lecz nie były to łzy smutku. Zaczął się śmiać, a inni podchodzili po koleji do trójki. Po jakimś czasie Beth rozchyliła powieki. Jęknęła i dopiero teraz chłopak uświadomił sobie, że ma dosyć sporą ranę w brzuchu.

- Boli...- szepnęła ledwo słyszalnie. Jan podniósł ją jak pannę młodą i rozkazał Filipowi otworzyć drzwi. Florian zbiegł po schodach do auta i odpalił silnik, po czym otworzył drzwi dla chłopaka. Wsiedli i pojechali do szpitala.

***

- Co z nią będzie?- spytał Janek pielęgniarki. Ta zignorowała go i odeszła.

Annabeth leżała z podpiętą kroplówką i zaszytą raną. Czasem kręciła głową lub zaciskała palce u dłoni. Brunet wstał z sąsiedniego łóżka i podszedł do ciemnookiej. Odchylił lekko kołdrę, którą przykryta była poszkodowana i jej piżamę. Rana była całkowicie zagojona. Były widoczne tylko zszycia. Dotknął zimnymi palcami miejsca, w którym wcześniej znajdowała się rana i usłyszał syk. Dziewczyna przyglądała się Jaśkowi jak on wbija swoje spojrzenie w jej skórę. On szybko odwrócił głowę i uśmiechnął się szeroko. Ta pociągnęła rurkę wbitą do jej ciała i złapała dłoń chłopaka.

- Dlaczego to się tak szybko zagoiło?- wyszeptała przyciągając go do siebie. Objęła go i przycisnęła, a on odwzajemnił uścisk.

- Nie mam pojęcia...- szepnął do jej ucha.- Ale to mnie teraz nie obchodzi.

Pociągnął dziewczynę delikatnie do góry, a ona wstała z łóżka.

- Zadzwonię do Floriana zaraz nas odbierze.- powiedział na co ona przytaknęła głową. Podniosła swoje ubrania i zatrzymała się.- Co jest?

- Przecież ktoś musi mnie wypisać...

- Dzwonię do twojej mamy.- odparł chłopak już sięgając do kieszeni.

- Dobra.

Po kilkunastu minutach w szpitalu zjawiła się matka Annabeth. Wypisała pacjentkę i jakby nigdy nic- wyszła. Nie zainteresowani całym zajściem wyszli ze szpitala i udali się do auta alfy. Skkf śmiał się cały czas.

- To co... Kierunek dom Ann?- spytał odpalając silnik.

- Nie. Nie... Jeśli to nie problem to chciałabym zostać u was. Na chwilę...- westchnęła Beth.

- Wszystko okej... Dla ciebie zawsze drzwi są otwarte.- uśmiechnął się kierowca.

Po przyjeździe do mieszkania wszyscy serdecznie powitali dziewczynę. To, że była martwa jeszcze dzień temu wywołało jeszcze większe szczęście na ich twarzach. Po jakimś czasie Fluorek poprosił Jaśka na słowo. On wstał niechętnie i podążył za przyjacielem.
Kilkanaście minut minęło i obaj wyszli z sypialni z niezbyt ciekawymi minami.

***

Dwójka wyszła na balkon. Janek zamknął za Beth drzwi i oparł się o barierkę.

- Ann muszę ci coś powiedzieć.- zaczął. Na jej twarzy pojawił się smutek, jakby wyczuła co chce jej wyznać.- Florian powiedział, że nie możemy się spotykać.

- A-ale... My się nie spotykamy.- kaszlnęła dziewczyna.

- W żaden sposób.- gdy skończył ciemnooka odwróciła się do niego plecami.- Ale mam plan. Musimy grać jakbyśmy się nagle znienawidzili. Ty musisz nienawidzić mnie bardziej.

- Ale to głupie!- pisnęła dziewczyna.- A tak w ogóle dlaczego niby nie możemy się spotykać?

- Tak dokładnie to nie wiem. Mówił coś, że mogę ci zrobić krzywdę...

- Ty byś mnie nie skrzywdził... Prawda?- wyszeptała dziewczyna.

- Nigdy.- złapał ją za rękę i ścisnął. Ona uśmiechnęła się lekko.- Zaraz musisz się na mnie wydrzeć.

- Co... Kiedy?- zapytała Beth gdy uciął ją pocałunkiem. Przez około dwie sekundy stała jak wryta, lecz gdy przypomniała sobie o planie odepchnęła go tak, że prawie stracił równowagę.- Co ty robisz idioto!?- grała.

- Nic nie robię!- krzyknął w odpowiedzi chłopak.

Ona otworzyła drzwi balkonowe i wstąpiła do pokoju. On podążył za nią ze złością na twarzy.

- Zabierzcie mnie od niego bo nie ręczę za siebie!- krzyczała Beth. Dwójka wilkołaków znalazła się przy niej i złapała ją za ręce, właśnie gdy miała podnosić wazon z komody.

- Mówiłem ci, że nie radzisz sobie z emocjami!- krzyknął w odpowiedzi Janek. Jego oczy błyszczały na złoto.

Dziewczyna krzyknęła coś w jego stronę, a on odpowiedział głośniej. Trwało to kilka minut, aż Rafał w końcu uspokoił dziewczynę. Ona poszła do kuchni i nalała sobie szklanki soku. Janek natomiast wyciągnął telefon i zaczął odpowiadać na pytania na asku.
Kiślu zaprosił wszystkich do stołu. Ugotował zwykły rosół. Wszyscy smakowali zupy. Annabeth podniosła się lekko z krzesła aby podnieść buteleczkę maggi, lecz gdy była kilkanaście centymetrów od celu męska ręka szybkim ruchem ukradła przyprawę.

- Oddaj mi to Dąbrowski.- syknęła wstając od stołu.

- Wziąłem to pierwszy.- odpowiedział powtarzając akcje dziewczyny.

Pełnia.// JDabrowsky fanfictionWhere stories live. Discover now