13. Kurtyna

252 19 4
                                    

- Powinieneś posłuchać brata, Lance, wciąż jeszcze masz czas, by zawrócić z tej drogi.. Nie zmuszaj go, by stanął z tobą do walki, dobrze wiesz, że prze.. - Leiftan upadł na ziemię, przyciskając rękę do piersi. Już kiedyś widziałam tą scenę.

- Biedny mały lo-ria-let. - rzucił Lance. Spojrzał na mnie, a ja otworzyłam szerzej oczy zaczynając łączyć fakty. To taka sama sytuacja, jak wtedy, kiedy byliśmy z Fafnirem. Kiedy Lance miał mówić o swoim wspólniku, identycznie osunął się na ziemię. Nie mogę uwierzyć.. - No powiedz, skarbie. Przecież już do tego doszłaś. - smok stanął za mną i położył dłonie na moich ramionach.

- Nie wierzę.. - westchnęłam. Ktoś, kogo uważałam za przyjaciela, był w rzeczywistości moim największym wrogiem.

- O co chodzi? - Nevra patrzył na mnie próbując zrozumieć, o czym mogę mówić.

- No już, śliczna. - powiedział Lance tuż przy moim uchu.

- Z tobą było tak samo. - zaczęłam. - Gdy wspomniałeś o wspólniku, w ten sam sposób zareagowałeś.

- Potrafisz analizować, mądra dziewczynka. - komentarze Lance wprawiały mnie w dyskomfort, a fakt, że obok był Nevra wcale mi nie pomagał.

- Leiftan, to on jest sojusznikiem Lance'a. - wyznałam w końcu.

- Kurtyna! Cudownie się spisałaś! - poklepał mnie po ramionach. Powrócił do swojej smoczej postaci i odleciał, a my zostaliśmy kompletnie oszołomieni.


Zdążyłam jedynie rzucić ostatnie spojrzenie Nevrze i pobiegłam do Sali Kryształu. Weszłam do środka, gdy Lance próbował wstać. Valkyon leżał kawałek dalej, a Leiftan doskoczył do Miiko. Kryształ został rozbity najprawdopodobniej przez upadek dwóch smoków.

- Valkyon, nic ci nie jest? - zapytałam.

- Chyba, wszystko gra.. - jęknął, ale gdy chciałam mu pomóc, zatrzymał mnie gestem dłoni. Nagle Lance zaryczał i znalazł się przy bracie wbijając w niego swoje szpony. Wydałam z siebie krzyk, a łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Smok spojrzał na mnie i przyjął swoją ludzką postać, ale nie zauważyłam nawet odrobiny szczęścia, na jego twarzy. Rozpostarłam skrzydła, a moje dłonie pokrył jasny blask. Podeszłam do Lance'a i przyłożyłam dłoń do jego czoła zamykając go w nieświadomości. Padł nieprzytomny na ziemię. Spojrzałam na niego ostatni raz i podeszłam do rozbitego kryształu.  Wiedziałam co muszę zrobić.., co ja i Leiftan musieliśmy zrobić.

- Gdybyś miała go ponownie spotkać, nie bądź zbyt surowa dla mojego brata, dobrze? - poprosił Valkyon, gdy spotkaliśmy się ostatni raz przy Wiśni, ale już jako wolne dusze.

- Nie wiem, czy będę w stanie. - przyznałam.

- Znajdziesz w sobie tą siłę, jestem pewien. W końcu udało ci się trafić do jego serca, a nikt nigdy tego nie dokonał. Jesteś wyjątkowa, Naomi.

- Postaram się. Jestem szczęśliwa, że byłeś moim przyjacielem.

- I wzajemnie. Cieszę się, że cię poznałem. Zmieniłaś ten świat i nas, na lepsze.

- Jesteś pewien, że tak to się musiało skończyć?

- Przepowiednia została wypowiedziana jeszcze wiele lat przed moimi narodzinami. Spełniłem swoje przeznaczenie i zaznałem spokoju. Ostatnia rzecz, zanim się rozdzielimy. Spróbuj być szczęśliwa, i wiedz, że zawsze będę nad tobą czuwać. - Valkyon zniknął, a ja musiałam wracać do kryształu. Ostatni raz przeszłam tak dobrze znane mi drogi. Zjawiłam się w sali i nagle wszystko stało się białe. Zanurzyłam się w letargu...

Nagle poczułam ogromny ból w klatce piersiowej, a chwilę później uderzyłam w coś twardego, co zapewne było podłogą.

- Na wyrocznie! To niemożliwe!

- Musimy ją zanieść do przychodni!

----

Enjoy!

V.

Teach Me to Love || Lance Where stories live. Discover now