Plumeria

119 20 25
                                    

~ Clarissa ~

  W butiku byłyśmy równo dwie i pół godziny. Moje ręce były już wymęczone od ciężaru torebek, które ze sobą niosłam. Mimo tego nie udałam się prosto do domu. Stwierdziłam, że pójdę jeszcze do mojego ulubionego miejsca, w którym mogłam być w stu procentach sobą i nie martwić się, że ktoś będzie mnie oceniał.

  Stara i opuszczona szklarnia, znajdowała się niedaleko mojego miejsca zamieszkania w głębi lasu. Nigdy nie widziałam tam kogoś innego oprócz mnie i mojej siostry, która czasem tam zagląda. Uchyliłam drzwi, które otworzyły się bez żadnego skrzypnięcia mimo ich wieku.

  Jak każdego dnia podlałam wszystkie rośliny, które tam zasadziłam. Były to między innymi epimedium, goryczuszka, tulipan "Królowa Nocy", orchidea, plumeria i kilka innych. Ten ostatni to mój ulubiony. Pielęgnując je, zawsze śpiewałam. Elfi, melodyjny głos i specjalne pieśni, pomagały im rozkwitnąć. Po skończonej rutynie ponownie wzięłam moje zakupy i udałam się prosto do domu.

  Szłam przez krętą ścieżką z nadzieją, że moja starsza siostra jeszcze nie wróciła ze spotkania. Wchodząc po schodach do mieszkania, które znajdowało się na drzewie, w progu drzwi niestety ją spotkałam. Wiedziałam, że ta rozmowa nie będzie należała do najprzyjemniejszych.

- Elanor? Myślałam, że wrócisz później - przyznałam nieśmiało.

- Nigdzie jeszcze nie byłam, właśnie przygotowuję się do wyjścia - podeszła do mnie bliżej. - Wydaje mi się, że dużo wcześniej skończyłaś lekcje. Gdzie byłaś tak długo? Już się ściemnia - zapytała.

-  Byłam tylko w szklarni i... To tyle. Nigdzie więcej nie byłam - skłamałam.

- Myślisz, że nie widzę tych kilku toreb, które trzymasz w rękach? Powiedz mi, gdzie jeszcze byłaś po szkole - naciskała.

- Poszłam z moimi nowymi straszyciółkami do pobliskiego butiku - westchnęłam.

- Już zdążyłaś się z kimś zaprzyjaźnić? Dosyć szybko poszło - powiedziała, wchodząc do kuchni.

- Jako moja siostra powinnaś się cieszyć z tego powodu. Dobrze wiesz, że zarówno w Las Loren, jak i w Hollyduch, trudno było mi złapać jakikolwiek kontakt z innymi potworami albo nawet moimi rówieśnikami-Elfami. Tutaj każdy jest dla mnie miły. Prawie każdy... - dodałam cicho. - I jestem przez nich akceptowana.

- Naciesz się tym, bo czuję, że to nie potrwa zbyt długo. Historia lubi się powtarzać – na jej twarzy pojawił się nieszczery uśmiech. - Będziesz coś jadła? – zmieniła nagle temat.

- Nie, dzięki. Już jadłam - udałam się do mojego pokoju na piętro. 

  Nie rozumiałam, dlaczego Elanor powiedziała: ,,Naciesz się tym, bo czuję, że to nie potrwa zbyt długo". Naprawdę mnie to zabolało. Myślałam, że ucieszy się i będzie ze mnie dumna, ale się myliłam...

  Zapaliłam lampki na balkonie, usiadłam wygodnie w fotelu i zaczęłam po cichu nucić jedną z piosenek mojej ulubionej wokalistki-Catty Noir. Muzyka pozwalała mi zapomnieć o wszystkich troskach. Aela w ułamku sekundy pojawiła się przed moją twarzą, trzepocząc swoimi małymi skrzydełkami blisko moich ust, tak jakby chciała mnie uciszyć.

- Co się dzieje Aela? - popatrzyłam na nią, a ona powędrowała do otwartych drzwi mojego pokoju, po czym do mnie wróciła. - Oh... Już rozumiem.

Muzyka...

  Przez natłok myśli zapomniałam o najważniejszej zasadzie, która panuje u nas w domu.

- Clarissa - odparła ze spokojem Elanor, która właśnie pojawiła się w drzwiach mojej sypialni.

Zdobyć nieuchwytneWhere stories live. Discover now