3

41 3 0
                                    

Kuba pokazał jej, że w lesie jest bezpiecznie. Dla niej w lesie jest bezpiecznie. Jeśli Kuba wiedział, że w lesie jest Laura, las od razu stawał się potulny. Wszystko stawało się wraz z jego rozkazem, dziwne prawda? Tajemnice tego wszystkiego zna tylko chłopak... a wraz z nim, chłopak opętany przez demona.

A może to jedna osoba?

15.07 - niedziela

Na zegarkach dochodziła za piętnaście siódma wieczorem, Palmer wraz z Jankowskim siedziała na polanie. On podawał jej zebrane wspólnie kwiatki, a ona plotła wianek. Dwadzieścia sześć kwiatów urwanych z długimi łodyżkami, starczało idealnie na jeden wianek. Kuba spoglądał na palce dziewczyny, które delikatnie przeplatały kwiaty. 

Polubił ją, spędził z nią zaledwie kilka dni, ale coraz bardziej spoglądał na nią jak na jedyny cud tego świata. Późną nocą, jego ciemna osobowość szlajała się między gąszczami, albo przesiadywał w starej chatce nieopodal strumyku, nad którym siedział ostatnio z Laurą. Chciał ją tam zaprowadzić, ale wiedział, że jeśli coraz bardziej on zacznie jej ufać, a ona z wzajemnością. To dziewczyna zapomni. Zapomni o wszystkim innym, a świat na zewnątrz stanie się dla niej niebezpieczny.

Z drugiej strony, chciał ją chronić. Uważał, że przy nim będzie wyjątkowo bezpieczna. Powoli przyzwyczajał ją do lasu, tak samo jak las przyzwyczajał się do niej. Ona stała się jego dzienną towarzyszką. Ona również mogła go uratować z tego psychicznego świata. Z serca lasu, do którego trafił jako mały chłopak.

- Ile tu jeszcze zostajesz? - przerwał miłą ciszę, która panowała między nimi. Laura nie odwracając wzroku od wiązanego supełka, odpowiedziała:

- Tydzień, wracam potem na urodziny do miasta. Wymyśliłam ze znajomymi, że wyprawię małego grilla na paręnaście osób. Tacy bardziej bliscy przyjaciele, ciebie również zapraszam. - spojrzała na niego z szerokim uśmiechem, który zadziałał na niego jak czar. 

- Zależy... Wiesz, nie wyjeżdżałem stąd od wielu lat. - przyznał, jedyne gdzie wyjeżdżał, to do pobliskich sklepów ze współlokatorami, po jedzenie czy alkohol. Ostatni raz wyjechał z miasteczka mając dziesięć lat, pojechał wtedy z tatą do mamy, do szpitala w Krakowie. 

- Jasne, rozumiem. Jeśli zdecydujesz się przyjechać, to napiszesz do mnie. 

Jankowski mógł wydawać się dziwny, bo przecież nigdzie nie wyjeżdżał, dalej niż do sklepów. Ale posiadał telefon, nie był staroświecki. Po prostu nie chciał zostawiać tego miejsca, był zżyty z lasem i nigdy nie miał większej potrzeby na wyjazd z tego miejsca. Chętnie by pojawił się na urodzinach młodej Palmer, ale jego ciemna osobowość nie nadawała się do większego towarzystwa. Mógłby wyjść na jakiegoś dziwaka, przez to jakie czasami ma poglądy, których nikt nie rozumie tak jak on. 

- Przykro mi Laura, ale wydaje mi się, że niestety mi się nie uda przybyć na Twoje urodziny. - westchnął ciężko, był szczery. Ale pierwszy raz było to dla niego ciężkie, wręcz bardzo ciężkie. Nie chciał jej urazić, zranić? 

On nie wiedział co Laura może poczuć. Nie doznał nigdy tego uczucia. Dziewczynę mogło to urazić, może odebrała to jako "Nie chce przychodzić do Ciebie, na jakieś głupie urodziny". Bardzo nie chciał, by tak właśnie to zrozumiała. Ona natomiast przytaknęła wyrozumiale.

- Ale wiem za to, jaką przedwczesną niespodziankę mogę wręczyć Tobie na urodziny. Dostaniesz ją przed swoim wyjazdem. - w dziewczynie wzrosło szczęście, zrobiło jej się niezmiernie miło kiedy usłyszała od niego takie słowa. 

Kiwnęła na zgodę, po czym odwróciła się przodem do niego trzymając w dłoniach zakończony wianuszek. Włożyła wiązankę na jego głowę, według niej Kuba wyglądał czarująco w tym wianku.

- Proszę. - uśmiechnęła się w jego stronę. - Mogę zrobić Ci zdjęcie? Pięknie w tym wyglądasz. - kiwnął na zgodę, wyjęła telefon i włączyła aparat. Zrobiła mu dwa zdjęcia, czerwony zachód słońca stworzył piękne światło. Zablokowała telefon chowając go do tylnej kieszeni spodenek.

- Ściemnia się powoli, odprowadzę Cię. - stwierdził Kuba i wstał podając młodej rękę, ona również wstała i wolnym spacerem ruszyli w stronę domu Palmer. 

Obydwoje milczeli, polubili ciszę w swoim towarzystwie. Kubie było z tym łatwiej, nie był bardzo rozmowny. Laura natomiast stresowała się rozmowami, wolała przyglądać się Jankowskiemu. Jego oczy, usta czy lekki zarost, a wręcz cała twarz to było to, do czego widoku przywiązała się niemalże od razu. Ta kilkudniowa znajomość przywiązywała tych dwoje ludzi do siebie, bardziej niż kilkumiesięczny związek randomowych dusz na tym świecie.

Ona stała się jego przyjaciółką, kimś bliskim... bliższym niż jego współlokatorzy, a zarazem najlepsi przyjaciele. Z nimi Kuba mógł pogadać na wiele tematów, napić się czy zapalić coś ciekawszego niż papierosa. Z Laurą mógł pomilczeć, jak i spędzić miło czas rozmawiając na wspólnie interesujące ich tematy, takie jak - przyroda. Dziewczyna uwielbiała naturę, od dziecka kochała przesiadywać na łonie natury godzinami. Chłopak wychował się w lesie, to dla niego był prawdziwy dom. Według niego cztery ściany z dachem to nie jego dom, domem był las, a cztery ściany ze współlokatorami to miejsce do przesiadywania. 

- Jesteś wyjątkowym człowiekiem Kuba. - przerwała przyjemną ciszę, idealnie wiedziała, że źle zrobiła odzywając się.

- Czemu tak uważasz? - zmarszczył brwi patrząc przed siebie na piaszczystą drogę, co według Laury miało znaczenie "wyjątkowy człowiek" ?Przecież znali się strasznie krótko, nie wiedziała o nim praktycznie nic.

- Jesteś po prostu inny, wyróżniasz się wśród ludzi, których ja znam. Z tobą mogę i milczeć, a czas i tak przyjemnie mija, nie rozmawiamy o tym gdzie pracujemy, ile zarabiamy albo na jakiej imprezie ostatnio byliśmy. - uśmiech wskoczył na jej twarz, kiedy wymieniała to wszystko. Ciężko jej było wyrazić dalej swoje uczucie, Kuba był... na swój sposób magiczny.

Według innych sposób w jaki żył chłopak był chory. Dniami i nocami błąkał się po lesie, nie opuszczał miasteczka, nie jeździł do klubów na imprezy. Był psychiczny. To był demon siedzący w Kubie. To Kuba był małym chłopcem, który wyniósł ciało własnej matki do lasu. Ale nie zabił jej z własnej woli, to jego demon ją zabił. Wiedział, że jeśli dziewczyna się o tym dowie, to ucieknie od niego, będzie się go bała. 

On tego nie chciał.

On ją powoli w sobie rozkochiwał, nie mając o tym pojęcia.

Laura zatrzymała się przed gankiem, spojrzała na mężczyznę pełna uśmiechu. Przytuliła go, zawieszając ręce na jego karku. On nawet nie drgnął, nie zareagował na to, nawet jej nie odepchnął.

- Dziękuje, że mnie odprowadziłeś. - podniosła głowę i spojrzała mu w oczy, przyzwyczaił się do tego rażącego koloru jej oczu. Delikatnie przejechał kciukiem po jej policzku, jej oczy wręcz go hipnotyzowały, posłał jej szczery i delikatny uśmiech. To wręcz niepodobne do niego, nigdy nie uśmiechał się szczerze. 

Rozeszli się w swoją stronę, Laura zaczarowana jego uśmiechem zamknęła za sobą drzwi, a Kuba pogrążony w myślach skręcił w las. 

Outside | KartkyWhere stories live. Discover now