ROZDZIAŁ 29

328 10 0
                                    

I stał się cud.

Po raz kolejny Szymon trzyma mnie za rękę. Szepcze mi do ucha słodkie słówka i błagania bym do niego wróciła. Bym tylko otworzyła oczy. Wspomina naszą pierwszą trzeźwą noc wspólną. Kiedy kochaliśmy się po urodzinach Patrycji. Mówił jak się ze mną czuł. Jak był zaskoczony mną, nami. Jaki był szczęśliwy. Mówi jak bardzo mnie kocha. Aż nagle słyszę ją. Naszą piosenkę. Tą, przy której się wtedy kochaliśmy. Tą, przy której płakałam każdej nocy lipca i sierpnia po jego wyjeździe. Czuję, jak łzy płyną mi po policzkach. Widzę, że on też płacze. Zaraz chwileczkę...

WIDZĘ.

Widzę jego zarośniętą zarostem twarz. Patrzy na nasze splecione dłonie. W drugiej trzyma swój telefon, z którego puszcza mi tę najcudowniejszą piosenkę na całym świecie. BAD MOON. Nagle Szymon podskoczył przerażony, bo udało mi się poruszyć palcami i zacisnęłam je na jego dłoni. Podniósł na mnie swoje piękne błękitne oczy, zaczerwienione od płaczu. Patrzy, mruga i chyba nie wierzy.

-Sarenko moja, wróciłaś do mnie. - wyszeptał łamiącym się głosem.

Wydałam z siebie jakiś dźwięk. Najwyraźniej mój język nie chce jeszcze współpracować.

Po chwili rozpoczął się istny Armagedon. Lekarze, pielęgniarki i moja rodzina. Wszyscy oni chcieli sprawdzić, czy rzeczywiście się obudziłam. Ponoć byłam nieprzytomna lub w śpiączce przez dwa tygodnie. Zapanował chaos.

Po najróżniejszych badaniach byłam wykończona. Kiedy wróciłam na salę zastałam tam Szymona i mamę. Wyjaśnili mi, że zdarzył się wypadek samochodowy. Trochę wspomnień wróciło. Droga, ja w aucie, motor... Motor?! To ten cholerny motocyklista. On spowodował wypadek. Bruno? O mój Boże? Spojrzałam na Szymona a on wiedział. Kiedy wyszła moja mama dowiedziałam się paru interesujących wieści.

-Sarenko, ten motocyklista, przez którego miałaś wypadek, to niejaki Emil Ciszewski. Znajomy tego twojego Bruna. Wiesz, że on tu przychodził? - kiwnęłam głową. - Ponoć po tamtej nocy na parkingu, Bruno pobił tego kolesia dotkliwie. A on wówczas chciał się odegrać na tobie. Mścił się. No i znów ten cały Bruno, kiedy dowiedział się co ten planował ponoć próbował cię ostrzec.

No tak, przecież wydzwaniał do mnie. A ja miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. To musiał być ten cały Cichy.

-Policja zawinęła Bruna, bo mają nagranie, jak katuje tego kolesia po twoim wypadku. Ledwo żyje. A Bruno siedzi. Tak to wygląda w skrócie. - wziął głęboki oddech.- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że się obudziłaś. - znów łzy cisnął się mu do oczu.

-Szymon... - udało mi się powiedzieć.

On od razu podał mi picie.

-Musisz teraz wrócić do zdrowia. Krzyś czeka na ciebie.

-A gdzie on jest teraz?

-Z moim ojcem.

Złapał mnie za dłoń i podniósł do ust. Patrzy na mnie tymi pięknymi oczami. Jest tam radość i ból. Ale przede wszystkim tęsknota.

-Co tu robisz? Przyjechałeś, bo usłyszałeś, że miałam wypadek? - mój głos jest cichy.

-Nie. Wcześniej postanowiłem, że wracam. Siedziałem już na lotnisku z telefonem w ręce, chciałem zadzwonić do Patrycji, by mnie odebrała. Ale zadzwoniła pierwsza. Ona wówczas powiedziała mi, o twoim wypadku. Jechała akurat do szpitala. Zwariowałem z obawy o ciebie Saro. - wstał i chodzi po sali szpitalnej, w której na szczęście byliśmy sami. - O mały włos, a by mnie wyrzucili z samolotu. Ale udało mi się uspokoić i przyleciałem tu. - spojrzał mi w oczy. - Jestem tu.

SARA I JEJ MĘŻCZYŹNIحيث تعيش القصص. اكتشف الآن