7.Bitwa

106 6 10
                                    

Każdy z nas zaczął się przygotowywać. Wanda i Pietro również. Wanda miała za zadanie wyprowadzić wszystkich ludzi z miasta. Pietro miał poinformować policję o Bitwie. Bruce miał uwolnić Nat od Ultrona. Stark miał jak najdłużej przytrzymać Ultrona rozmową. Reszta czyli Sofii, Steve, Thor, Clint i Vision miała atakować gdyby pojawiły się roboty. Każdy z nas miał obawę. Że coś nie wyjdzie. Niby jesteśmy przygotowani a nawet przyzwyczajeni do takich akcji. Ale pierwszy raz będziemy walczyć z tym co stworzył Stark. Niektórzy myślą że to co on skrzył jest nie do zniszczenia. Ale tak naprawdę jak chcesz coś zniszczyć to zawsze się da. Wystarczy tylko chcieć. Jednym słowem byliśmy przygotowani na wszystko. Ale stało się coś czego nie przewidzieliśmy że miasto zacznie się unosić. A roboty zaczną wyłazić ze wszystkich stron. Ludzie zaczęli panikować.

Pov Clint
Wszystko działo się tak szybko. Te roboty zaczęły ze wszystkich stron przychodzić. Połowa miasta zaczęła unosić się do góry. Każdego po kolei uszkodziłem. Zauważyłem Wandę stała na środku i mówiła pod nosem że to jej wina. Że co ona zrobiła. Zauważyłem roboty które celowały na nas. Popchnąłem ją w stronę jakieś budki. Kiedy byliśmy w środku zaczęła powtarzać ze to jej wina.

  - Uspokój się! - krzyknąłem a ona przestała mamrotać

  - To wszystko nasza wina. Gdybym mu nie pomagała to może by tego nie było - powiedziała załamana

  - Przestań się nad sobą użalać. Zobacz co się dzieje na dworze. Jeżeli teraz nie wstaniesz i nie zaczniesz walczyć to wtedy będziesz przegraną osobą. A teraz wstań i bądź jak wszyscy avengersem. Przykro mi ale - strzeliłem do robota - Nie mogę teraz zabawiać panienki. Bo jak Ultron chciał jest wojna. Którą wygra jeden. Postarajmy się żebyśmy byli to my. - powiedziałem i wyszedłem
Po pięciu minutach skończyły mi się strzały z wybuchowym materiałem. Myślałem że to koniec, schowałem się za autem. Ale zauważyłem czerwone światło świadczyło to o tym że Wanda wyszła z kryjówki i zaczęłam nam pomagać. Kiedy pokonaliśmy z naszej strony wszystkie roboty.
  - U nas czysto - oznajmiłem do słuchawki
  - U nas brudno, bardzo brudno - odpowiedział Steve
Pov Steve
Co chwilę przylatywało uch coraz więcej. Razem z Thorem rozwalaliśmy te roboty za pomocą tarczy i młota. Stark latał i szukał sposobu aby połowa miasta przestała się unosić. Pietro razem z Visionem rozwalali. A Sofii z niknęła mi z oczu.
  - Słyszy mnie ktoś? - spytała Nat
  - Tak
  - Gdzie jesteście?
  - Od północno-zachodniej strony
Nie wiedziałem gdzie jest wkońcu postanowiłem się odezwać do słuchawki. Bo było chwilę ciszy od ataku.
  - Wie ktoś może gdzie White? - spytałem
  - Tak. Mocami próbuje przyciągnąć miasto do ziemi. Ale już do nas leci bo to nie miało by sensu. Bo byśmy rozwalili większość miasta. Dlatego że gdyby ten kawałek spadł to umarło by więcej ludzi niż jakbyśmy wysadzili to.
  - Musimy ich uratować. A nie myśleć o śmierci wielu ludzi. - odpowiedziałem
Pov Sofii
Próbowałam przyciągnąć miasto do ziemi. Ale to nie wychodziło. Wkońcu odpuściłam bo to nie miało sensu. Wróciłam na latające miasto z Furym. Którego wezwałam będąc na dole. Odrazu wezwaliśmy szalupy po ludzi aby szybko się ewakuowali.
  - Lecą do was szalupy - powiedziałam do komunikatora
  - Skąd?
  - Od T.A.R.C.Z.Y więc pakujcie ludzi.
  - Dobra
Podleciała do nich. Szybko zeskoczyłam i podbiegłam do nich.
  - Nic mi nie jest - uprzedziłam pytanie Rogersa
  - Napewno?
  - Tak
  - Ej gołąbeczki musimy chronić rdzeń i wywieść stąd tych ludzi.
  - Nie zapędzą się Stark
  - Och nie denerwuj się moja element
  - Żadna twoja puszko
  - Chodźmy - odpowiedziałam i pobiegłam w stronę kościoła
Każdy z nas stanął przy rdzeniu. Niechcieliśmy aby żaden z robotów położył na tym łapy. Nie mógł tego zrobić. Przyleciał Ultron a za nim parę robotów.
  - Na więcej cię nie stać -krzyknął Thor
Na zajutrz pojawiła się cała armia
  - Musiałeś pytać?! - oburzył się Tony
Zaczęła się wojna. Każdy z nas rozwalał po kolei każdego z robotów. Nagle rzucił się na mnie jakiś gigant. Złapał z szyję Próbowałam go upiec ogniem ale był nie do zniszczenia. Poleciał ze mną w stronę urwiska. Zauważyłam tylko jak mnie puścił. A potem ciemność i straszny ból w plecach.
Pov Nat
Zauważyłam że White gdzieś zniknęła zaraz po zabiciu wszystkich robotów. Pewnie poszła do szalup ratunkowych. Każdy z nas powoli się zbierał. Wanda została przy rdzeniu. Aby któryś przypadkiem z nie dobitków go nie włączył. Razem z Clintem jedziemy jakimś starym autem do szalup.
  - Wiesz co po tym wszystkim zrobię Laurze jakiś ładny salon z kuchnią żeby miała tak jak chciała - powiedział Clint
Kiedy dojechaliśmy do szalup weszłam do jednej z nich ale Clint już nie zdążył bo ona odleciała. Widziałam że statku jak akcją dzieje się szybko. Jakaś matka wołała za swoim dzieckiem. Clint je zauważył. Pobiegł po nie. Ale Ultron leciał jakimś samolotem strzelał wprost na niego. Barton zasłonił swoim ciałem dziecko. Nikt się nie spodziewał tego że Pietro poświęci swoje życie. Zasłonił ich swoim ciałem. Nie mogłam na to patrzeć weszłam do środka do Fury'ego.
Nadal nigdzie nie widziałam White. Zaczęłam powoli się o nią martwić.
  - Nick jest może Sofii? - spytałam
  - Nie ma. Nie przyleciała żadną z szalup.
  - Co?!
  - Co się stało?
  - Nie ma jej nigdzie i w komunikatorze jest u niej tylko jakiś dziwny szum.
  - Uwaga - powiedział do komunikatora           - Jednostka specjalna proszona o zejście na dół i poszukanie Agentki White.
  - Nat co się dzieje? - spytał Rogers
  - Nie ma nigdzie White
  - Może została z Wandą - powiedział Stark
  - Wanda jest z tobą Sofii? - spytał zdenerowany Rogers
  - Nie ma. Z resztą już mnie tam nie ma bo przecież Stark wysadził miasto
  - A no tak
  - Gdzie jesteś?
  - Z Visionem właśnie do was lecę
Nagle wydobył się głośny ryk głośnika.
"Uwaga znaleziono Agentkę White. Jest ona w stanie ciężkim ale stabilnym. Przygotować respirator sekcja lekarska"

Cztery żywioły "Avengers" [ZAWIESZONE]Où les histoires vivent. Découvrez maintenant