Rozdział 6

177 8 2
                                    

Lena

— Zastanów się jeszcze — Carla od kilkunastu minut próbowała namówić mnie na dzisiejszą domówkę u dziewczyny Masona.

Od początku nie uśmiechał mi się ten pomysł. Po pierwsze już i tak to było dziwne, że ja i Mason mieszkaliśmy razem. Po drugie ja sama — Lena singielka. W towarzystwie trzech par czułabym się źle, a dodatkowo musiałabym udawać dobrą koleżankę Masona, bo nikt oprócz Liv i Caleba nie wiedział, jaki miałam rzeczywisty stosunek do szatyna.

Claudia uważała mnie za dobrą koleżankę Masona z liceum. Tak samo Carla, a Diego nie wiedział nawet, że się znamy.

— Naprawdę nie mogę — westchnęłam. — Mam kolokwium w poniedziałek i muszę się chociaż trochę na nie pouczyć. — Tak naprawdę mogłam pouczyć się wczoraj, ale nie miałbym uczciwej wymówki, żeby nie iść na tę domówkę.

— Mózg ci kiedyś eksploduje od nadmiaru wiedzy — zaśmiała się. — Jak nie zaliczysz na piątkę, to się na ciebie obrażę.

— Nie przewiduję innej opcji — odpowiedziałam. Chociaż tak naprawdę nigdy nie zależało mi na ocenach, ale miło było widzieć rezultaty swojej pracy.

Skończywszy rozmowę z Carlą odłożyłam telefon na szafkę. Faktycznie musiałam wziąć się za naukę jeżeli chciałam spać chociaż trochę tej nocy. Wzięłam następnego dnia poranną zmianę w kawiarni tylko dlatego, że Diego wybierał się na tę imprezę, chciałam mu trochę pomóc i przy okazji ponabijać się z tego, że będzie mieć kaca, a ja nie.

Zanim jeszcze usiadłam do książek, wyszłam z pokoju do kuchni zrobić sobie herbatę. Byłam sama w mieszkaniu, Mason wybył gdzieś rano, zanim jeszcze ja wyszłam do pracy. Kiedy wróciłam, również go nie było, tak samo nie słyszałam, żeby wrócił. Mimo naszego wspólnego mieszkania to tak naprawdę ledwo mijaliśmy się w drzwiach i sytuacje kiedy byliśmy tu jednocześnie, mogłam wyliczyć na palcach jednej ręki. Co sprawiało, że ta nasza niedola była znośna.

Nalałam wodę do czajnika i wybrałam sobie jedną z herbat, które mieliśmy w szafce, starałam się zazwyczaj kupować więcej na zapas, a i Mason równie sprawiedliwie dokładał coś od siebie. Dziwnym trafem, najlepsza była ta, która smakuje sztuczną truskawką. Nie wiedziałam, co było z nią, nie tak, ale była dobra, a zarazem obrzydliwa i przez to miała w sobie coś magicznego.

Tradycyjnie nie posłodziłam, bo uważałam, że cukier tylko zabijał prawdziwy smak herbaty, chociaż nie wiem, czy chemiczny smak truskawki można nazwać prawdziwym. Wróciłam spokojnie do pokoju i odstawiłam kubek na biurko. Wygrzebałam z szuflady notatki i przy okazji włączam laptop.

Powoli analizowałam każde zdanie, popijając herbatę. Starałam się utrzymywać umysł w pełnym skupieniu. Chociaż czasami moje myśli próbowały błądzić gdzieś dalej. Przewiałam nudny, artykuł pisany w połowie po łacinie i starałam się wywnioskować z niego chociaż trochę. Zaznaczyłam ważniejsze fragmenty i zrobiłam z nich krótką notatkę.

Starałam się uczyć dobrze, chociaż w mojej świadomości oceny były nic nieznaczącymi cyferkami, to te dobre dawały mi jeszcze większej motywacji. Może dodatkowym ułatwieniem było to, że bardzo szybko wszystko zapamiętuję, więc nie musiałam uczyć się wszystkiego na pamięć tylko po prostu zapamiętywałam to co było w notatkach.

Od nauki oderwał mnie trzask drzwi wejściowych i przerażona niemal podskoczyłam na krześle. Spojrzałam na zegarek, zbliżała się dwudziesta, a Mason miał być u Claudii. Zdążyłam już ułożyć w głowie nierealny plan napadu na nasze mieszkanie. Byłam już bliska zamknięcia się w pokoju od środka. Jednak po drugiej stronie zdążyłam już usłyszeć głos szatyna dobiegający z pokoju.

Flatmate |ZAKOŃCZONE|Where stories live. Discover now