Rozdział III - Dziwny uczeń

65 5 0
                                    

Sofii, idąc do szkoły czuła się jak wszelkie pozytywne uczucia z niej wyparowują. Może i nie była tam bardzo gnębiona, ale samo widzenie ludzi i słuchanie na swój temat, nudziło ją. Czym sobie na to zasłużyła? Nie należała do bogatej rodziny i może to przeszkadzało ludziom? Jednak co było w tym tak strasznego? Przecież to nie była jej wina, że jej mama porzuciła ją wiele lat temu, a tacie nie zawsze się układało. Choć pomagała mu jak mogła i pracowała weekendami, nie zawsze było idealnie. Tylko co ludziom to przeszkadzało Jednak zaraz przestała o tym myśleć, wiedząc, że i tak nie zrozumie tych bytów i kontynuowała drogę do szkoły.

Swoimi zielonymi oczami patrzyła na swoje odarte buty przez czas. Ciężko było w ogóle stwierdzić jaki miały kolor przez błoto i liczne zniszczenia. Jednak nie wymieniłaby je na nowe, miała do nich zbyt wielki sentyment, aby tak po prostu je wyrzucić. W ogóle cały ubiór wyglądał jakby świeżo ze śmietnika wyciągnięty. Leginsy podarte w niektórych miejscach, bluzka na naramkach z logiem jakiegoś zespołu, którego nadruk został sprany przez liczne i wieloletnie prania. Na głowie znajdowała się przebarwiona od promieni słonecznych czapka, pod którą znajdowały się krótkie, brązowe włosy do ramion upięte w niedbały koczek. I jeśli miała być szczera, taki wygląd wcale jej nie przeszkadzał. Lubiła być inna, wyróżniać się i mieć niepodobne zdanie do wszystkich.

Gdy w końcu znalazła się pod murami szkoły, westchnęła ciężko. To miejsce było niczym najgorsze sny. Z lewej strony przy boisku stała grupka osób uprawiających sport, później kujoni, ludzie na pozór "normalni" i wiele wiele innych osobistości. Sofii nie obdarzyła wzrokiem żadnej z grupki weszła do środka. Wiele miesięcy przechodziła przez szkolny plac i już mnóstwo razy rozgryzła na jakiej zasadzie żyją te szkolne grupki. Jednak w tej chwili nie miała na to czasu, musiała jak najszybciej znaleźć się w klasie by wcześniej tam być. W tym miesiącu spóźniła się zbyt dużo razy, by znów coś takiego mogło się wydarzyć.

Stając w końcu na korytarzu, prędko ruszyła do swojej szafki, wyciągając z plecaka wszystkie książki, które tego dnia nie były jej potrzebne, zaś do torby zapakowała podręczniki, które pomogą jej w dzisiejszych lekcjach. Dalej nie przedłużając, ruszyła w stronę klasy, która była niedaleko jej szafki. Nie przejmując się, że było jeszcze grubo przed dzwonkiem, weszła do klasy, mając nadzieję, że będzie tam sama by znów mogła rozmyślać na tematy tylko jej znane. Jednak pewien czarnowłosy chłopak pokiereszował jej wszystkie plany.

W ostatniej ławce pod oknem siedział Brian, przez niektórych nazywany Marilyn. Dziewczyna nie wiedziała, dlaczego właśnie tak, jednak nigdy specjalnie się tym nie interesowała. Zresztą nie miała okazji z nim porozmawiać, gdyż chłopak do nikogo się nie odzywał i choć chodził z nimi do klasy już parę miesięcy, raczej nie rozmawiał z innymi. Zresztą Sofii wcale mu się nie dziwiła, bo sama robiła dokładnie tak samo od pierwszego dnia w tej klasie.

Usiadła w ławce obok i kontem oka zaczęła mu się przypatrywać. W końcu miała okazję przyglądać mu się bez głupich komentarzy ludzi z klasy. Nastolatek miał długie, ciemne włosy prawie do pasa, usta pomalowane na czarno, a ubrania zwykle nosił w ciemnych kolorach i tak również było dziś. Na pierwszy rzut oka było widać, że różni się od innych nie tylko wyglądem ale i gustem i zdaniem. Może dlatego Sofii czuła do niego sympatię chociaż go nie znała?

- Może i rzadko się odzywam, ale ślepy nie jestem i widzę, jak się na mnie patrzysz. - rzucił, nieodwracając wzroku od gazetki, którą właśnie czytał. Sofii prychnęła pod nosem i odwróciła wzrok, tym razem spoglądając za okno. Nawet nie chciało jej się komentować jego słów.

- Dobra, nie spinaj się. Przecież nie zrobiłam nic złego. - powiedziała szczerze i z nudów zaczęła czytać książkę na przypadkowej stronię. Poczuła nijaką satysfakcję, że była pierwszą uczennicą w klasie, która w ogóle wymieniła z nim parę zdań. Nawet nie przejęła się tym, że ten widział, że ta mu się przygląda. Dziewczyna raczej mało przejmowała się takimi rzeczami, gdyż miała ważniejsze sprawy na głowie.

Marilyn Manson || one shotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz