*9*

1.4K 49 7
                                    

Kiedy już wszyscy wyszli z pomieszczenia nieznajomy mężczyzna, zapewne był wampirem, gdyż zachipnotyzował Alarica, każąc mu iść do domu Salvatorów i przekazać wiadomość.

Po chwili wyszłam z pokoju i stanęłam twarzą, w twarz z nieznajomym.

-Kim ty do cholery jesteś?

-Oh, wiedzę że się obudziłaś?

-Co? Skąd wiedziałeś, że tu jestem.

-Bo cię tu przyniosłem.-odpowiadał mi cały czas przeglądając się w lustrze, holerny narcyz.

-Co?

-A no to, że zasnęłaś w barze, więc cię tu przyniosłem.

-Czego chcesz?

-Hm, jak widzę nie lubisz się bawić.

-Nie lubię rozmawiać z ludźmi, którzy biorą pijaną dziewczynę i niosą ją do swojego domu.

-Chcę twojej pomocy.

-Aha, czyli mam ci pomóc mimo tego, że cię nie znam. Idealnie.

-Oj, przepraszam za moją nie kulturalność. Klaus Mikaelson.-odwrócił się w moją stronę.

-Ten Klaus?

Zaśmiałam się a on pokiwał głową.
Ja to powinnam zostać szpiegiem, w jedną noc znalazłam kolesia, którego moi bracia szukali już przez dłuższy czas.

-A teraz nie zadając pytań, pomożesz mi.-No świetnie, mówili mi że pierwotni umnieją panować nad umysłem innych wampirów, ale nie myślałam, że to jest takie proste-Pójdziesz do miejsca, gdzie ci każę i będziesz postępować zgodnie z moimi instrukcjami.

***

Po godzinie byłam już na miejscu. Siedziałam sobie na jednym z wyższych drzew. Zawsze lubiłam się wspinać, szczególnie że teraz nie musiałam tego robić, wystarczyło tylko podskoczyć i już byłam dość wysoko.
Moim zadaniem było pilnować osoby, które znajdowały się w krypcie obok mnie, gdyż ten świetny Klaus nie załatwił siebie od tego ludzi.
Siedziałam tak sobie przez kilka godzin, aż nie usłyszałam plusku wody. Zerwałam się natychmiastowo i zobaczyłam stojącego na skarpie mojego brata, w wodzie leżała zaś Elena, zapewne to on ja tam wrzucił.

Zaskoczyłam na dół i wyjęłam telefon.

-Halo?

-Mam gości, tak jak się spodziewałeś.

-To dobrze teraz masz nie wypuścić ludzi którzy są w środku krypty. Rozumiesz?

-Tak.-rozłaczyłam się i czekałam aż te o to duo podejdzie bliżej.

-Chyba tu nikogo nie ma-odezwała się lala.

-Klaus nie zostawił by ich bez nadzoru.

-100 punktów, za dobrą odpowiedź.

-Lou?! Co ty tu robisz?

-Przecież sam to powiedziałeś, nadzoruję kryptę.

-Pracujesz dla niego?

-A co cię tak dziwi lala? Zawszę staję po stronie która wygra, a wy nie macie szans w tej bitwie.

-Chyba się mylisz-zza drzew wychylił się Alaric, z bronią w ręku. Nacisną na spust, a w moją szyję wbiła się małą ampółka z werbeną w środku. Nieprzyzwyczajona do tego osunęłam się na ziemię. Dając im łatwe wejście. No świetnie, przecież on mnie za to zabije.

Obudziłam się już po chwili. Nie mam pojęcia dlaczego działało to tak krótko, może było rozcięczone? Albo to w ogóle nie była Verbena tylko jakiś środek usypiający.
Chwiejnym krokiem próbowałam się podnieść i wyciagnąś strzałkę z szyji.

-Dzisiaj jest pełnia, nie wyszli by z tąd tak szybko. A zabrali z sobą wilka.

Szybkim krokiem zaczęłam biec pomiędzy drzewami, aż na mojej drodze pojawili się owi uciekinierzy. Z rozpędu rzuciłam się na Damona.

-Z nimi nie uda się wam wyjść z tąd żywi.-Z pomocą wampirzej szybkości znalazłam się przed Alariciem i skręciłam mu kark, a potem blondynce stojącej obok niego, była to chyba Carline, ta którą poznałam w barze.

-Zostaw ją!

-Oh, ależ spokojnie, nie skrzywdzę jej bo jest potrzebna Klausowi.

-Lou, dlaczego to robisz?

-Bo lubię wygrywać, a po drugie lubię niszczyć życie Stefanowi.

-To nie....

-Ała!-Naszą jakże zacięta rozmowę przerwał krzyk wilczka, który zaraz po tym stanął na czterech nogach.
Czyli jednak tak czy tak nie wyjdę z tego żywa. Wszyscy stanęliśmy w kółku, patrząc na warczące zwierzę, które odwróciło się w stronę Eleny słysząc jej szybko bijące serce.

-Elena nie ruszaj się.-ona głęboko westchnęła, na co ,,pies" prawie się na nią rzucił.
Wyprzedzając wilka złapałam go za sierść i niezdarnie rzuciłam się na niego. Wściekły wilk złapał zębami za moją talię i wbił zęby w mój brzuch.
Jęknęłam opadając na ziemię i trzymając pysk wilka w dłoniach, tak aby ten nie ugryzł mnie jeszcze raz.
Damon widząc to krzyknął.

-Tutaj piesku!- po czym zniknął z nadludzką szybkością, gdzieś pomiędzy drzewami, razem z podążającym za nim wilkiem.

Lies and LustWhere stories live. Discover now