➖ 20 ➖

52 2 5
                                    

Chłopak spojrzał na mnie z zaciekawieniem w oczach i czekał na to, co powiem.

Ja: To wszystko jest podpięte pod symbolikę. Zacznijmy od początku. Wizja zaczyna się od tego, że idę korytarzem, który może symbolizować życie, szczęśliwe, lub nieszczęśliwe. Potem znalazłam tajemnicze drzwi, które na pewno symbolizują przejście między dwoma światami. Następnie kartka... co ona może symbolizować... - zamyśliłam się nie mając pomysłu.

Łild: Hmm, może pracę? W końcu na kartce się pisze i wykonuje zadania pisemne.

Ja: Dobrze myślisz. Krew symbolizuje życie, śmierć i oczywiście ból. Ciemność mówi o zagrożeniach i nienawiści. Krew symbolizuje życie, śmierć i oczywiście ból. Ciemność mówi o zagrożeniach i nienawiści.

Siedzieliśmy chwilę zbierając myśli i analizując dokonaną symbolikę różnych rzeczy.

Ja: Teraz trzeba to jakoś połączyć w logiczną całość. Szczęście w życiu, dwa światy, konieczność wykonania zadania, ból, nienawiść i zagrożenie. Myślisz, że dobrze to interpretujemy?

Łild: Nie jestem pewien, ale w sumie to składa się to w całość. Najpierw wiedziesz beztroskie życie, potem nasze światy się spotykają, następnie karzę ci wykonywać zadania, czyli spełniać przepowiednię, potem jest ból, może chodzić o śmierć twojej mamy, następnie nienawiść i zagrożenie, które mogą być ze strony Deo.

Siedziałam z lekko zmarszczonym czołem. Wizja, której doznałam przed tymi wszystkimi zdarzeniami pokrywała się z nimi. To było niesamowite.

Łild: Teraz, jak będziesz mieć jakąś wizję, to od razu mów, będziemy ją rozszyfrowywać i czegoś się dowiemy.

Ja: Tak, taka wizja może nam wiele przekazać.

Zabrała ubrania z szafy i poszłam do łazienki się ogarnąć. Ubrałam się w czarną bluzę z małym, ciemno czerwonym sercem w górnym rogu ubrania i jeansowe shorty. Gdy wyszłam z łazienki, od razu zjadłam śniadanie.

Siedziałam przy stole oparta łokciem o policzek z pustym talerzem przed sobą. Myślałam o swojej mamie, której już nie miałam. Nie dochodziło to w pełni do mnie.

Łild: O czym tak myślisz?

Odwróciłam się w stronę chłopaka siedzącego na kanapie i westchnęłam smutno. Łild do mnie podszedł a ja wstałam i wtuliłam się w niego. Chłopak jedną ręką gładził moje plecy a drugą owijał sobie kosmyki moich włosów wokół palca. Jego bluza pięknie pachniała, uwielbiałam ten zapach. Staliśmy tak chwilę. Odsunęłam się od chłopaka i spojrzałam w jego czerwone oczy.

Ja: Może poćwiczymy zręczność i samoobronę? Potrenuję trochę i zajmę czymś głowę.

Łild: Dobrze, ale w lesie. 

Kiwnęłam głową twierdząco. Byłoby niebezpiecznie, gdybym znalazła się sama w piwnicach. W każdej chwili mógłby mnie zaatakować Deo. Ta sytuacja była nieunikniona, ale na razie nie byłam jeszcze na to gotowa. Nie obroniłabym się sama.

Wyszliśmy z kryjówki i udaliśmy się w stronę wyjścia. Łild nie zabrał tym razem ze sobą noża. Być może nie chciał już więcej dopuścić do tego, żeby znów zrobić mi przypadkowo krzywdę. Byłam ciekawa, jak będzie wyglądał trening w lesie. 

Szliśmy kulka minut korytarzami i po kilku minutach byliśmy już na górze. Wyszliśmy na dwór, było gorąco. Słońce zsyłało na ziemię gorące promienie, ale lekki wiaterek dawał możliwość przeżycia w tym upale.

Odwróciłam się do tyłu, ale Łilda nie było. Zdziwiłam się lekko. Nawet nie słyszałam, żeby odchodził. Zaczęłam się rozglądać na boki, ale nigdzie go nie widziałam. Chłopak chyba zaczął już trening. Skupiłam się i uważnie obserwowałam otoczenie. Zaczęłam iść przed siebie nasłuchując i rozglądając się dookoła. Było cicho, coś za cicho.

Morderczy kochanek z piwnicyWhere stories live. Discover now