Rozdział II

445 16 8
                                    

Obudziłam się słysząc swój telefon. Z niezadowoleniem otarłam swoją twarz co było błędem. Miałam nadal makijaż, teraz był on rozmazany po całej mojej twarzy. Wstałam i zaczęłam szukać torebki. Odnalazłam ją pod drzwiami. Schyliłam się i wyjęłam telefon. To była Brook. Odebrałam i łapiąc się za głowę poszłam do kuchni po tabletki.

— Gdzie wczoraj zniknęłaś? — zapytała z wyrzutem.

— Ja? Chyba raczej ty. — odpowiedziałam. — Pamiętam... No dobra, prawie pamiętam. — usłyszałam jej śmiech. — Cissi... Głowa mi pęknie. — stwierdziłam z grymasem. — Wracając. Poszłaś do toalety i już nie wróciłaś. — opowiedziałam.

Znalazłam tabletki, więc szybko połknęłam jedną i popiłam wodą prosto z kranu. Liczyłam na szybkie działanie.

— Wróciłam. — oburzyła się. — Ale ciebie już nie było. Miałaś tam czekać. — była zawiedziona.

— Nie wracałaś przez dobre 30 minut. — wyznałam.

— 5 chciałaś powiedzieć. Naprawdę powinnaś odstawić alkohol mała. — doradziła.

— Ups. — wypowiedziałam kpiąco nastawiając wodę na kawę. 

— Więc gdzie zniknęłaś? — ponowiła pytanie.

— Nie pamiętam. Tańczyłam, chciałam cię szukać i tu się film urywa. — wyznałam.

— Kurcze. Mam nadzieję, że nie zrobiłaś niczego głupiego. — westchnęła. — Dobra, do zobaczenia w biurze. Pamiętaj o prezentacji dla Włochów. — przypomniała.

— Buźka. — powiedziałam i się rozłączyłam.

Pracowałam w firmie architektonicznej. Byłam świeżo po studiach dlatego nie rozbiłam za wiele. Głównie przynosiłam kawę. Ale zdarzało się, że bardziej doświadczeni koledzy oddawali mi możliwość zaprezentowania pomysłów. Tym razem też tak było. Na burzy mózgów mój pomysł bardzo się spodobał i pozwolono osobiście mi go przedstawić. 

Prezentacja była gotowa. Czekała tylko na przedstawienie jej. Dotyczyła rekreacyjnej części hotelu. Cieszyłam się, że miałam możliwość pokazania siebie. Jeśli Włosi będą zadowoleni istnieje szansa awansu, a kto wie, czy nie złożą mi lepszej propozycji? Jednak na to drugie nawet nie liczyłam, nie byłam na, aż takim poziomie.

⨳⨳⨳

Na spokojnie przeżyłam niedzielę. W poniedziałek postanowiłam otworzyć prezentację i jeszcze ją dopieścić. Trenowałam też przedstawianie jej. Nie miał być to mój pierwszy raz, ale wolałam ograniczyć stres i błędy do minimum. Nastał wtorek i wkroczyłam do firmy.

Open space był wypełniony pracownikami. Przywitałam się z tymi, których lubiłam i zajęłam miejsce przy swoim biurku. Na przeciwko siedziała Brooklyn z szerokim uśmiechem.

— Masz stres? — zapytała.

— Nie, dlaczego? — zmarszczyłam brwi.

— Bo będziesz występować przed jedną z ważniejszych firm dla naszej? — bardziej zabrzmiało to jak pytanie.

— Nie. Nie stresuję się. Klienci jak klienci. Nie ważne, czy są to Włosi czy Japończycy. — wzruszyłam ramionami.

— Podziwiam cię w takim razie. Mimo wszystko trzymam kciuki. Dzisiaj to ja będę nosić kawę. — zaśmiała się.

Oddałam uśmiech i zajęłam się niewielkim stosem papierów do przejrzenia. Niestety, najgorsza robota zawsze spada na najniższe szczeble.

⨳⨳⨳

Wybiła 12:00 i musiałam udać się do sali konferencyjnej. Zabrałam pendrive'a oraz teczkę z kopią planów dla uczestników. Weszłam do pomieszczenia jako jedna z ostatnich.

— Witam wszystkich. Pragnę przedstawić Stellę Bonnier naszą architektkę. To ona przeprowadzi prezentację. — przedstawił mnie szef. — Witam oczywiście także szefa Azienda Massero, pana Marcello. — wskazał na dobrze zbudowanego bruneta.

Nasze oczy spotkały się ze sobą. Miałam wrażenie, że gdzieś już widziałam te orzechowe tęczówki. Posłałam mu uśmiech, który odwzajemnił.

— Witam wszystkich zebranych. — zabrałam głos i podeszłam do laptopa w celu włożenia pendrive'a. — Za chwilkę uruchomię prezentację. Najpierw rozdam plany budowy. — powiedziałam wyjmując plik kartek. — Mógłbyś? — zapytałam podając je swojemu koledze.

Skiną głową i odebrał je ode mnie. Każdy po kolei brał jedną kartkę dla siebie i podawał resztę dalej. 

Gdy wszystko było już na swoim miejscu mogłam zaczynać. Najpierw omówiłam teren. Hotel miał stanąć przy plaży. Dlatego stwierdziłam, że liczne basen nie były potrzebne. Na tyłach hotelu wstawiłam stoły i ogromny grill oraz scenę dla zespołów. Zostawiłam też sporo miejsca na tańce. Oddzieliłam też zieleń na której miał powstać mini plac zabaw dla najmłodszych. W budynku na jednym z niższych pięter umieściłam jednak basen. Znalazło się też miejsce na jacuzzi i siłownię. Powstało też miejsce na salę taneczną. 

Włosi słuchali mnie w skupieniu. A kiedy powiedziałam o barze na szczycie hotelu zrobili wielkie oczy. Nie uważałam tego za coś wielkiego, było to spotykane coraz częściej.

— To wszystko. Dziękuję za uwagę. — ukłoniłam się z uśmiechem.

Usłyszałam brawa co było bardzo budujące.

— I co państwo o tym sądzicie? — zwrócił się mój szef do przedstawicieli Azienda Massero.

— Bardzo dobry pomysł. Rzeczywiście nie potrzeba dużej ilości basenów skoro niedaleko jest plaża. Fajnie, że pani Stella skupiła się na innych formach wypoczynku. Bardzo mi się to podoba. — wyraził się sam Marcello Massero. 

— Czyli mam rozumieć, że podpisujemy umowę? — dopytał z uśmiechem mój pracodawca.

— Jak najbardziej. — skinął głową i spojrzał na mnie.

Posłałam mu uśmiech. Byłam z siebie zadowolona. 

— Dobrze. Więc zapraszam do mojego biura. Panią także pani Stello. — przerzuciłam wzrok na szefa.

Wiedziałam po co mnie wołał. Jeszcze nigdy nie uczestniczyłam w podpisywaniu umowy, nawet po swojej prezentacji. Oznaczało to, że chciał dać mi awans.

Poszłam za szefem i panem Massero do biura. Massero ciągle na mnie zerkał co mnie zastanawiało. Czyżby moje podejrzenia spotkania go gdzieś wcześniej były prawdziwe? Tylko gdzie ja mogłam go spotkać? Może zwyczajnie mu kogoś przypominałam i robiłam niepotrzebne zamieszanie w swojej głowie. 

— Cieszę się, że nawiązaliśmy współpracę. — powiedział Massero po podpisaniu umowy i ścisnął dłoń mojemu szefowi. — Proszę, to moja wizytówka. Chciałbym, aby zadzwoniła w jakiejkolwiek sprawie związanej z budową. — podał mi małą tekturkę. 

— Dziękuję. — odpowiedziałam i odebrałam wizytówkę chowając ją szybko do kieszeni marynarki.

Mężczyźni się pożegnali i zostałam sama z szefem. Tak jak myślałam. Dał mi awans. Cieszyłam się jak małe dziecko. Powoli wspinałam się wyżej i spełniałam marzenia. Od dziecka chciałam zostać architektem i założyć własną firmę. W końcu coś zaczęło się dziać.

Sweet MWhere stories live. Discover now