|30|

696 24 13
                                    

- Ale ja nie ce  spać z tobą...tylko przespać się a tobą....

- Kicia....nawet nie wiesz jak kusząca jest ta propozycja, ale pogadamy o tym na trzeźwo bo nie chce cię wykorzystywać. - powiedział brunet.

Wygięłam usta w podkówkę, i położyłam głowę na jego klatce tak jak wcześniej.
Palcami jeździłam po jego brzuchu, schodząc coraz niżej i niżej. Gdy byłam już przy pasku od spodni i chciałam się za niego zabrać, chłopak wziął moją rękę i przycisnął lekko nad moją głową.

Gdy podniosłam drugą rękę, zrobił z nią to samo.

- Mm....bawimy się na ostro....- powiedziałam i zamruczałam.

- Idź spać. Jutro się pobawimy jak będziesz chciała ale na trzeźwo.

Już się nie odzywałam i po chwili usnęłam.

***

Gdy się obudziłam, było już ciemno a Gilbert spał koło mnie. Chciałam po cichu wstać z łóżka ale niechcący obudziłam chłopaka.

- Bella? Gdzie idziesz? - spytał zaspany.

Boże zaspany wygląda jeszcze lepiej.

- Do łazienki i po aspirynę. Głowa mnie napierdala....i nic nie pamietam odkąd wróciliśmy z piwnicy do mojego pokoju. - powiedziałam. - Działo się coś?

- Nie bardzo....tylko mnie robierałaś...i chciałaś się przespać ale nie chciałem wykorzystywać twojego stanu bo nie myślałaś trzeźwo. - powiedział.

- To kochane....- powiedziałam i pocałowałam go w usta.

Pociągnął mnie na swoje kolana i zaczął głaskać po głowie.

- Właśnie! Zdejmuj koszule! - powiedziałam, jak tylko przypomniałam sobie o sprawdzeniu jego pleców.

- Dopiero wstałaś i masz kaca.... - powiedział.

- Nie o to mi chodzi....po prostu zdejmij.

Zdjął koszule i odwrócił się jak mu kazałam. Na plecach, a bardziej na łopatkach miał lekkie siniaki, w kształcie małych owali ułożonych koło siebie. Jednym słowem, moje palce.

- Gilbert.....przepraszam...- powiedziałam i zaczęłam składać pocałunki na siniakach.

- Przecież nic się nie stało...po za tym to znaczy, że było ci dobrze. - powiedział zalotnie a ja się zarumieniłam.

Usiadłam z powrotem na kolana bruneta i wtuliłam się z jego nagą klatkę piersiową. Chłopak bawił się rąbkiem mojej sukienki.

- To...kiedy wraca Ben? - spytał się.

- W niedziele...ale czy rano czy wieczorem to nie wiem....- powiedziałam cicho.

- Może chcesz się jeszcze położyć? Skarbie widzę, że jesteś zmęczona. - powiedział.

Skarbie...

To słowo dźwięczyło w mojej głowie jeszcze chwile.

Spojrzałam na niego i pocałowałam go w policzek.

Tylko Mój- Gilbert BlytheOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz