8. Awantura o niezwykłe jajo cz.1

114 9 3
                                    

*Alya*

Mimo podekscytowania spowodowanego wczorajszym spotkaniem z tajemniczym Płomieniem Nadziei, całą swoją uwagę starałam się poświęcić na lekcji, aby zrobić jak najprecyzyjniejsze notatki. Owszem, nie miały one być tylko dla mnie, ale i dla Marinette, która jak zwykle nie pojawiła się w szkole. Dyskretnie spojrzałam na Nino, który również siedział sam z powodu braku obecności Adriena. Oni normalnie są dla siebie stworzeni. Obojga nigdy nie ma na tych samych lekcjach. Westchnęłam cicho na tę myśl, po czym powróciłam skupieniem do prowadzonych przez panią Mendeleev zajęć. Zaraz po ich zakończeniu z ulgą spakowałam swoje książki, po czym wyszłam na korytarz w towarzystwie swojego chłopaka. 

- Znowu ta sama śpiewka. Adriena i Marinette nie było na lekcji. - zagadałam. 

- Taa, znowu oboje się gdzieś urwali. Nie twierdzę, że są aktualnie gdzieś we dwoje, ale i tak... 

- Znając Marinette, na pewno nie są nigdzie razem. - stwierdziłam z rozbawieniem. Moja przyjaciółka chyba nigdy nie odważy się wyznać Adrienowi, co do niego czuje. Choć ja zawsze staram się wspierać ją najlepiej, jak tylko potrafię, to nie zmienia faktu, że ta mogłaby wreszcie wziąć się w garść i powiedzieć mu, co czuje.  

- Cześć, Alya, hej Nino! - niespodziewanie podszedł do nas Luka. 

- No cześć, co tam słychać? - zagadał Nino. 

- Wszystko dobrze, dzięki. Słuchajcie, nie widzieliście gdzieś Marinette? Nigdzie nie mogę jej namierzyć, a chciałbym osobiście zaprosić ją na swój koncert, by mieć pewność, że tym razem na pewno się na nim pojawi. 

- Niestety, ale Marinette nawet nie pojawiła się dzisiaj w szkole. Adrien zresztą też nie. Wiesz dobrze, jak ci dwoje lubią znikać. 

- No, tak. - westchnął przygnębiony. 

- Ale tak szczerze? Nigdy was nie zastanawiało, gdzie oni chodzą, kiedy tak znikają? - niby pytanie padło od Nino, ale i mnie ta kwestia nie dawała spokoju. Dlaczego moja przyjaciółka i chłopak, w którym jest zakochana, zachowują się tak dziwnie? Zupełnie, jakby oboje prowadzili... podwójne życie. Nie myślałam nad tym dłużej, ponieważ na telefon z nieznanego numeru przyszła mi bardzo dziwna wiadomość. 

Nieznany numer: Staw się jak najszybciej na Place des Vosges przy fontannie. Pora na twoją pierwszą misję. Ufam, że nie zawiedziesz, Ruda Kitko. Płomień Nadziei Skąpany w Mroku 

- Co tam masz? - spytał Nino, chcąc zerknąć mi do telefonu, ale sprawnie mu to uniemożliwiłam. Pamiętam słowa tajemniczej superbohaterki. Nikt nie może wiedzieć, że jej pomagam, włączając w to mojego chłopaka i najlepszych przyjaciół. 

- Nic ciekawego. Muszę prędko iść... zaktualizować biedrobloga. - wymyśliłam na poczekaniu, co okazało się lepszą wymówką, niż mi się zdawało. 

- Rzeczywiście, Biedronka, Czarny Kot i Riuko walczą ze złoczyńcą w pobliżu Sekwany. 

- Na...? - chciałam spytać, czy na serio, ale w porę ugryzłam się w język. Choć nakręcenie walki było bardzo kuszące, nie mogłam tam iść, gdyż na Place des Vosges czekała już na mnie moja nowa mentorka, a ja nie miałam zamiaru zawieść jej na starcie. Mogę się założyć, że kiedy uratujemy świat, będę mogła opisać to na swoim blogu, także nic straconego. Nad umówioną fontannę dałam radę dostać się w pół godziny, ale to dlatego że znajdowała się ona dość daleko od mojej szkoły. Zdziwiłam się, gdyż po przybyciu na miejsce okazało się, że nikogo tam nie było. Dziwne, przecież superbohaterka wyraźnie napisała, że to tutaj, dlaczego więc jej tu nie ma? Być może uznała, że zbyt długo czeka i dlatego sama postanowiła pójść ratować świat? Nie, na pewno tak nie było. Ona mnie wybrała, więc nie zrezygnowałaby z mojej pomocy jedynie z powodu kilku minut spóźnienia. 

Miraculum : Łzy FeniksaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz