23. Gdy prawda rzuca Kotaklizm na góry kłamstw

76 8 0
                                    

*Plagg*

Wymieniłem zszokowane spojrzenia z moją siostrą bliźniaczką, gdy tylko wizja ukazana nam przez veritas dobiegła końca. Żadne z nas nie mogło uwierzyć w to, co właśnie nam ukazał. Nie, Frayya nie mogła być... To niemożliwe, żeby to ona... Nie, to przecież jakiś totalny absurd jest.

- To ty nas stworzyłaś? - szepnęła Tikki, z ciężkim szokiem wymalowanym na twarzy spoglądając na Zbuntowaną. Do mnie samego jeszcze nie do końca to wszystko dotarło. Niby widzieliśmy, jak mnisi porywają nas z wyspy, na której się urodziliśmy. Niby widzieliśmy sam proces naszego tworzenia przez Frayyę, ale i tak to nie mogła być prawda. Nie, na pewno nie była. Frayya przy pomocy Gizzy jedynie próbuje nami manipulować, jak manipulować próbowała Adrienem, nastawiając go przeciwko Biedronce.

- Teraz już wiecie. - rudowłosa posłała mojej siostrze lekki uśmiech. Ten jeden niewinny gest podniósł mi ciśnienie do maksimum. Miałem ochotę ponownie rzucić się na Frayyę z pazurami. Jeśli ona myśli, że i tym razem będę siedział i patrzył, jak ta bez skrupułów mami bliską mi osobę, to się grubo myli.

- Taa... - odezwałem się, nie szczędząc przy tym ironii. - Wiemy, że jesteś naszym wrogiem, A TY z kolei jak na kwami prawdy, dość często kłamiesz. - w drugiej części zdania przeniosłem wściekłe spojrzenie personalnie na Gizzy.

- Nie okłamałam was. - odparła niewzruszona moimi oskarżycielskimi sugestiami. - Ani w tej chwili, ani wtedy, gdy do mnie zawitaliście. Wiem, że ciężko wam jest w to wszystko uwierzyć, ale takie są realia. Frayya jest waszą matką i twórczynią Mocy Absolutnej. Mnisi z Zakonu Strażników za wszelką cenę usiłowali ukryć to przed wami, byście z własnej woli do niej nie wrócili. A obawiając się też waszej bliźniaczej potęgi, próbowali wszystkiego, by was rozdzielić. Dopiero klątwa rzucona przez Frayyę skutecznie im to uniemożliwiła. 

- Słuchajcie, ja rozumiem, że macie do mnie żal, ponieważ ma przepowiednia od zarania dziejów raniła waszych właścicieli, ale nie mogłam postąpić inaczej. Mnisi odebrali mi waszą dwójkę, dlatego musiałam chociaż sprawić, by nie mieli możliwości rozdzielenia także i was. Jak sami zresztą wiecie, w międzyczasie robiłam wszystko, co mogłam, żeby was odzyskać. Kocham was, dzieciaki. Nic tego nie zmieni. Jesteśmy rodziną i zawsze nią będziemy. Wola Strażników nie ma tu żadnego znaczenia.

- Plagg, posłuchaj. - odwróciłem głowę w kierunku Tikki, gdy ta zaczęła szeptać mi do ucha. - Może w tym, co mówią, jest jakieś ziarnko prawdy. Zauważ, że sami nie wiemy, jak znaleźliśmy się w Świątyni. Mnisi powiedzieli nam jedynie, że zostaliśmy zrodzeni z Mocy Absolutnej i na tym koniec. - od razu sarkastycznie wyśmiałem sugestie siostry.

- Ta, podaj mi jeden powód, dla którego POWINIENEM im wierzyć! Wystarczy JEDEN! - powiedziałem to głośniej, niż miałem w planach, ale nie obchodziło mnie to w żadnym wypadku. Niech Zbuntowana nie myśli, że teraz skoro doprowadziła do Starcia Przeciwieństw oraz za sprawą kwami Czarnego Łabędzia próbuje wcisnąć nam jakąś niedorzeczną historyjkę, od razu będzie miała w naszej dwójce swoich sojuszników. Niedoczekanie jej! 

- A chociażby, dlatego że poprzez swój veritas nie mam możliwości skłamać. - zamiast Tikki, głos zabrała Gizzy. - Samo istnienie Trixx jest tego dowodem. Ona jako kwami kłamstwa stanowi moje przeciwieństwo. Zresztą, nie muszę wam tłumaczyć, jak to działa, bo w końcu wy jako bliźniacze kwami tworzenia i destrukcji działacie w podobny sposób. - w sumie racja, mój Kotaklizm nie jest w stanie niczego stworzyć, zaś twory mojej siostry niczego zniszczyć... Rzeczywiście Gizzy i Trixx mogłyby działać w podobny sposób... Ale to by znaczyło, że kwami Czarnego Łabędzia przez cały ten czas naprawdę była z nami szczera... W dosłownie KAŻDYM przypadku, kiedy to użyła przed nami swojej mocy... O nie, Adrien. 

Miraculum : Łzy FeniksaWhere stories live. Discover now