@22@

2.1K 158 31
                                    

Rozdział korektowany przez Cessidy84.



Po powrocie do swojego domu Tom od razu ruszył do gabinetu, gdzie przywołał przybory do pisania i usiadł przy biurku.

Po niecałych dwudziestu minutach list był gotowy, a brzmiał on następująco:

Lady Augusto,

Wiem, że nie masz powodu, aby mi ufać, w końcu moi podwładni bardzo skrzywdzili twoją rodzinę, ale jeśli nie chcesz, aby ten staruch, którego tak uwielbiacie, skrzywdził twego jedynego wnuka, to proszę, przeczytaj załączony list oraz dwa wspomnienia, które dołączam do niniejszego listu. Jedno należy do mnie, a drugie do mojego człowieka, którego tożsamości z pewnych względów nie mogę zdradzić. Pewnie się zastanawiasz, Lady, czemu do ciebie piszę? Podziękowania należą się Lordowi Black /Potter, bo to on mnie przekonał, że powinnaś o tym wiedzieć. Uprzedzam, że twoja rodzina jest teraz pod opieką wyżej wspomnianego Lorda, co się wiążę z tym, że póki nie staniecie przeciw mnie, moi ludzie nie mają prawa was tknąć choćby końcem różdżki.

Liczę na twoją bystrość umysłu, Lady Longbottom i że prawidłowo wykorzystasz te informacje.

Z szacunkiem,

Lord Voldemort

W pierwszym wspomnieniu było pokazane, że Lord kazał Bellatriks pojmać Aurora Franka Longbottoma i jego małżonkę Alicję i przyprowadzić do niego, a druga fiolka wspomnień zawierała wymierzenie kary na Bellatriks i reszcie osób odpowiedzialnych za stan małżeństwa Longbottom. Tom nie chciał, aby ich doprowadzili do takiego stanu, chciał ich mieć po swojej stronie.

- Zmarnowany taki talent! To po prostu zgroza, ale dość tych rozmyślań – mruknął Tom, po czym udał się na patio i zasyczał – Nagini, gdzie jesteś, ty kupo cielska?

- Tylko nie "kupo cielska", bo jestem ostatnio na diecie – dotarło do niego spod rozłożystego dębu, więc ruszył w tamtą stronę, a gdy stanął na wprost wężycy, znów przemówił.

- Dostałaś zaproszenie w gości.

- Ja no... Bardzo śmieszne, Tom. Naprawdę. Jakby miał mnie, kto zapraszać – ofuknęła go.

- Och, skoro nie jesteś zainteresowana, to powiem mu, że nie chciałaś ze mną przybyć – odparł Tom, wyruszając ramionami.

- Czekaj! Ty mówisz serio? – zdziwiła się Nagini – Kto mnie zaprosił?! A zresztą, czy to ważne, skoro ty też tam będziesz! Jasne, że idę z tobą, ale poczekaj, upoluję coś, nie można przecież iść w gości z pustymi rękoma.

- Spokojnie, ty szalona wężyco! Ja się zajmę podarunkiem od naszej dwójki, ale proszę cię o dwie rzeczy: Nie strasz tam nikogo i nie jedz nikogo. I na Salazara, masz zakaz spiskowania z bliźniakami Weasley.

- Nie psuj mi zabawy, ty nudziarzu. Jasne, że jak tylko znajdę sposób do komunikacji z nimi, to razem coś zmajstrujemy. No może i jestem tylko wężem, ale mam tyle pomysłów na dowcipy i jestem pewna, że te dwa rudzielce, w przeciwieństwie do Ciebie, docenią mój geniusz – syczała wężyca, wpełzając na jego ramiona.

- Pomówimy o tym, a teraz pozwól, że powiadomię to zielonookie cudo, że za niedługo będziemy. Na Salazara, co się ze mną dzieje? Zachowuję się, jak jakiś stary pedofil – mruknął, a wężyca wydała z siebie syk przypominający śmiech – Śmiej się, śmiej, ty bestio! A co, jak się zapomnę i zacznę z nim flirtować?

- Sprowadzi cię na ziemię, jeśli nie będzie zainteresowany, a jeśli będzie, to do boju, Tom – odpowiedziała mu Nagini.

- Przecież wiesz, że jest już komuś pisany.

- Po tej wypowiedzi wnioskuj, że nadal nie wiesz komu.

- Och, jakaś ty mądra! Po kim ty to masz? – zakpił.

- Na pewno nie po takim kretynie, jak ty – odparła, a gdy dotarli do sypialni, zwinęła się przed kominkiem, a Tom zaczął szykować wszystko, co będzie mu potrzebne w treningu Harry'ego.

Po jakiś dwóch godzinach w końcu był spakowany, gdy wtem dotarło do niego, że Harry mu nie podał adresu do kominka, a jedynie świstoklik, więc zmniejszył swój kufer i z Nagini na ramieniu ruszył do salonu, gdzie znajdowała się większość jego Wewnętrznego Kręgu. W zasadzie to brakowało tylko Snape'a, ale Tom nie zamierzał go wzywać. Zwrócił się więc do swoich ludzi:

- Jak mnie nie będzie, macie słuchać Lucjusza i Severusa, bo oni będą mieli ze mną kontakt. Nikogo z listy wywieszonej w salonie nie wolno wam choćby palcem tknąć – mówiąc to, aktywował świstoklik i tyle go widziano.

Nie wiecie, co czuję!Where stories live. Discover now