@9@

4.4K 270 78
                                    

Rozdział korektowany przez Cessidy84



- O cholera! A to co? – spytał zaskoczony Gryfon.

- Jak nie odbierzesz i nie otworzysz, to się nie dowiesz – odparła mu siostra.

- A jeśli to świstoklik? – spytał.

- Na Black Manor są założone bariery, które nie przepuszczą żadnych świstoklików, wyjców, ani listów opatrzonych klątwą – wyjaśnił mu portret babki. Więc Gryfon, jak na niego przystało, chwycił za list i zaczął czytać. Było napisane tak:

Drogi panie Potter,

Piszę do ciebie, gdyż na jaw wyszły całkiem interesujące wiadomości, z których wynika, że wcale nie muszę Cię zabijać i z tego, co wyczytałem między wierszami, starzec się ciebie boi. Nawet wychodzi na to, że nie zabiłem twoich rodziców, ale do rzeczy. Jesteś dość intrygującą osobą i nie osiągając potrzebnego wyszkolenia, pokonywałeś mnie z roku na rok. Cóż, musisz wiedzieć, że przyznaję to dość nie chętnie, ale jesteś silnym magiem. Proponuję ci szkolenie w zamian za obietnicę, że nie staniesz przeciwko mnie. W zamian ja nie tknę nikogo, kto jest ci bliski. Umowa ta nie obejmuje Albusa Dumbledore'a.

Czekam na twą odpowiedź. Hermes mi ją przyniesie. Jak możesz, to daj mu przed drogą powrotną trochę wody.

Czekam na twoją decyzję.

Lord Voldemort

- I czym ja się tu przejmuję, skoro Tom sam mnie do siebie zaprasza? – zaśmiał się Harry, podając list Remusowi, który przeczytał go na głos – Co o tym myślicie? – spytał Black.

- Niech ci wyślę podpisany kontrakt, że jak się zgodzisz na szkolenie, to cię nie skrzywdzi, ani nikogo z twoich bliskich. Nie możesz mu zabronić tykania wszystkich – mówił Fineas – Bo na to on nie pójdzie, ale zawsze możesz wypracować z nim jakiś kompromis.

- A wy co, o tym wszystkim myślicie? – spytał swoich towarzyszy.

- Myślę, że możesz się zgodzić na takich warunkach, jak mówi Fineas, ale pamiętaj, że samego i tak cię nie puszczę do Lorda-Brak-Nosa – powiedział Lupin.

- Luni, a nie lepiej będzie Lord Brak Części? – spytali bliźniacy.

- Hej! Ja wam przypominam, że owy lord ma być moim mężem – stwierdził ze śmiechem brunet.

- Wiemy Harrrrrri! I szczerze współczujemy – odparli niezrażeni Fred i George – To trzeba, by było dopisać i dać biednemu stworzeniu wody – stwierdził Harry.

- Ptakiem już się zajęłam – powiedziała Melodie, pokazując na biurko, gdzie stała żerdź. a obok dwie miski. Jedna z wodą, a druga z suchą karmą. Ptak pił wodę.

- To, kto mi pomoże napisać odpowiedź? – spytał wesoło nastolatek.

Myślę, że wszyscy – odparł mu Bill, podając mu pergamin i przybory pisemne.

Drogi Tomie,

Mam nadzieję, że nie masz nic przeciw temu, że będę cię nazywać po imieniu, bo twoje pseudo jest po prostu głupie "ucieczka przed śmiercią". Serio, nie było czegoś lepszego? – Ale do sedna. Chętnie rozwarze możliwość współpracy z Tobą, pod warunkiem, że wyślesz mi Kontrakt Magiczny, że nie tkniesz nikogo z moich bliskich. Tak, mam mądrych sprzymierzeńców, którzy mi podpowiadają, a kontrakt ma się tyczyć takich osób, jak ja, czyli Harry Regulus Black, moja siostra Melodie Lilianna Black, jej przyszły małżonek, wraz z rodziną (czytaj rodzina Malfoy), Fred, George Wiliam i Charlie Weasley, Remus Lupin, Severus Snape, Minerwa McGonagall i Kingsley Shacklebolt.

Zrób coś dla mnie, Tak w akcie dobrej woli oddaj Glizdogona do Ministerstwa Magii. Nie? Cóż, warto było spróbować.

Czekam na odpowiedź. Mam nadzieję, że masz też sowy i nie będziesz męczył tego ślicznego ptaszka.

Harry Regulus Black

Teraz zostaje czekać, aż mój najdroższy odpisze – powiedział nastolatek takim tonem, jakby ogłaszał, że idzie na ścięcie.
- Głowa do góry. Nie będzie tak źle. Może okaże się całkiem znośny – próbowali go pocieszyć bliźniacy.

- Ta, bo to nie wy będziecie musieli spędzić resztę życia z wężową mordką – mruknął.

- Black, ale zdajesz sobie sprawę, że on na co dzień tak nie wygląda? – spytał Mistrz Eliksirów.

- Nie? – spytał głupio Gryfon – To jak on wygląda? – dociekał nastolatek. Severus wyjął wspomnie wyglądu Toma, i przywołując myślodsiewnię Harry'ego, umieścił w niej wspomnienie, po czym użył tego samego czaru, co w Malfoy Manor i wspomnienie wyglądało, jakby było wytwarzane z projektora.

- Muszę przyznać, że całkiem ładny kawałek ciacha ci się trafił – powiedział George.

- No właśnie Harruś – poparł go drugi bliźniak – Nie masz na co narzekać, mój drogi. Nic, tylko jeszcze dowiedzieć się, czy mu się czasem orientacja nie zmieniła i uderzać do boju – zakończyli ze śmiechem bliźniacy.

- Czemu ja was wpisałem na tę listę...? – mruknął avadooki.

- Bo nas ubóstwiasz i nie chciałbyś, aby nam się coś stało.

- Wiecie, że to było pytanie retoryczne, prawda?

- Oj tam, Harri, nie złość się. Złość piękności szkodzi, a dla lorda wybrakowanego musisz być piękny – Harry tylko przewrócił oczami i jak na poważną osobę przystało, pokazał im język.

Nie wiecie, co czuję!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz