| akt I | negatio

827 57 19
                                    

1823

Szanowny Panie Mickiewicz,

nie wiem, czy wie Pan, kto właściwie do Pana pisze. Imię moje Juliusz, syn szanownej Pani Salomei Słowackiej secundo voto Bècu. Mieliśmy okazję spotkać się na spotkaniach literackich organizowanych przez Matkę moją, ostatnio chociażby te siedem dni temu. Szanowny Pan odczytał wtedy jedną ze swoich nowych ballad, podobną nieco do innych, drukiem wydanych rok temu. Wszystkie one są takie inne od tego, co reszta poetów czyta, takie… nierzeczywiste wręcz, że aż można poczuć coś magicznego zastającego w powietrzu, nie mam pojęcia jak inaczej ubrać to w słowa; Pan na pewno jakoś by to potrafił uczynić. Sam na razie próbuję jedynie marzyć o doścignięciu choćby gorszych od Pana poetów w tym sławetnym fachu pisarskim, jednakowoż mam nadzieję na to, że kiedyś, może, będę mógł z Panem porozmawiać o poezji na poziomie chociaż takim jak mojej matki goście salonowi zawsze dyskutują o swoich dziełach, g̶o̶r̶s̶z̶y̶c̶h̶ ̶j̶e̶d̶n̶a̶k̶o̶ ̶o̶d̶ ̶t̶y̶c̶h̶ ̶P̶a̶ń̶s̶k̶i̶c̶h̶.̶ ̶

Wróciwszy do meritum mojego listu, głównym jego celem miało być zaproszenie Pana na kolejne ze spotkań organizowanych przez moją Matkę w czwartek najbliższy, w miejscu tym samym co zwykle. Ponoć miał to Panu przyjaciel przekazać, szanowny Pan Odyniec, o ile się nie mylę, ale chciałem po prostu się upewnić, że znajdzie się Pan na miejscu — zawsze uświetnia Pan wieczór! Jeszcze rok temu, zanim w ogóle o Panu słyszałem, te spotkania wydawały mi się straszną nudą, nie umniejszając, ale teraz myślę, że są całkiem przyjemne, nawet jeżeli nie do końca rozumiem wszystkie omawiane teksty (ale zawsze staram się je interpretować i słuchać — w przypadku tych Pańskich to po prostu bardzo przyjemne). Pojawi się tam Pan, prawda? Zawsze liczę na to, że uda nam się spotkać. Może nieco naiwne, bo zawsze siedzi Pan w tym ważnym otoczeniu z innymi dorosłymi, ale przecież czasem uda się nam, mam na myśli, Panu i mnie zamienić słowo lub dwa na temat Pańskich utworów i przyznać muszę, że jest to naprawdę ujmującym.

Swoją drogą, miałem tutaj zamiar poruszyć jeszcze jeden istotny dosyć temat, o którym chciałem napomknąć Panu już jakiś czas temu, jednak nie udało mi się nawet do samego sedna sprawy. Rozumiem jednakowoż, że na salonach jest więcej osób, z którymi chciałby Pan rozmawiać, więc może i nawet taktowniej będzie mi wspomnieć o tym drogą listowną. I być może nawet, jeżeli nie będzie Pan miał nic przeciwko, moglibyśmy zająć się tym tematem przy najbliższej okazji? Na samą myśl czuję, jak radość we mnie rośnie, j̶a̶k̶ ̶z̶a̶w̶s̶z̶e̶ ̶p̶r̶z̶e̶d̶ ̶s̶p̶o̶t̶k̶a̶n̶i̶e̶m̶ ̶z̶ ̶P̶a̶n̶e̶m̶. W każdym razie, myślałem ostatnio o tym, jak by to było zostać poetą, jak Pan czy ktokolwiek inny pojawiający się na spotkaniach u mojej Matki. Przemyślałem to, dogłębnie dosyć i uznałem finalnie, że spróbowanie czegoś takiego nie zaszkodzi mi, a przeciwnie, może kiedyś nawet będę artystą rozpoznawalnym? Tak więc, od dobrych tygodni dwóch próbuję swoich sił w krótkich dosyć utworach, namiastkach ballad czy choćby sonetów. I przyznam, nieskromnie nieco ale jednak, zdążyłem ich już zapisać całkiem spory zbiorek, na kilku kartkach wcale niewielkim drukiem.

Nie wiem, czy taktownym jest o to prosić, w końcu jest Pan starszy o dekadę, poważany i szanowany, do tego obdarzony talentem literackim, ale zawsze może Pan odrzucić propozycję, nie będę miał tego Panu za złe — ma Pan do tego całkowite prawo! Bądź co bądź, prośba moja dotyczyłaby Pańskiego rzutu oka i być może nawet opinii wygłoszonej na temat moich poezyj, ocenionych przez stricte znawcę. Byłbym niezmiernie wdzięczny, jednakowoż nie chciałbym, żeby tracił Pan przeze mnie czas na spotkaniu; zawsze wydaje się Pan taki zadowolony rozmawiając z Matką moją, szanownym Panem Odyńcem, czy jakimikolwiek innymi gośćmi, którzy mi na myśl w tej chwili nie przychodzą, rzuca Pan celnym dowcipem albo zgadza się zaimprowizować coś drobnego. Jakim cudem udaje się Panu tak szybko i trafnie składać kolejne rymy? Pytałem o to zarówno Matkę moją i moje siostry przyrodnie, ale one jednogłośnie stwierdziły, że to po prostu przyrodzony Panu talent poetycki. Do mnie samego również przemawia takie wyjaśnienie, więc nie pozostaje mi nic innego, jak tylko uznać za przyczynę niezwykłości wszelkich Pańskich poezyj ów talent osławiony.

Jeżeli miałbym być zupełnie szczery, przyznaję, to poniekąd Pańskie dzieła i rozmowy z szanownym Panem zainspirowały mnie do tego wszystkiego. Jeszcze przed rokiem, żaden z wierszy przedstawianych przez gości Matki mojej nie wywołał we mnie choćby podobnego uczucia, więc to twierdzenie będzie chyba w pełni uzasadnione, nie sądzi Pan? Faktem jest też, co prawda, że rok temu byłem jeszcze młodzikiem, ale pewien jestem również, że już po zapoznaniu się z pierwszym utworem w Pańskich "Balladach i Romansach" wywołała się u mnie nagła nić zachwytu nad poezją, lekka, ale za to jak wzmacniająca się z każdym spotkaniem Pana czy poznaniem nowego utworu, zupełnie jakbym nowego początku i innego postrzegania świata nagle doświadczył. Czy ta metafora była w jakiś sposób poetyczna? Starałem się, żeby była, ale nie mam pojęcia czy to wychodzi. I właśnie dlatego myślę, że właśnie Pan, Panie Mickiewicz mógłby w jakiś sposób nakierować mnie na właściwe tory, albo chociażby ukazać mi lekkim grymasem, co sądzi Pan na razie o moich utworach. Wiele by to dla mnie znaczyło, gdyż p̶a̶n̶a̶ ̶p̶o̶e̶z̶j̶a̶ ̶i̶ ̶s̶a̶m̶ ̶P̶a̶ń̶s̶k̶i̶ ̶s̶p̶o̶s̶ó̶b̶ ̶b̶y̶c̶i̶a̶ ̶j̶e̶s̶t̶ ̶d̶l̶a̶ ̶m̶n̶i̶e̶ ̶c̶z̶y̶m̶ś̶ ̶w̶y̶j̶ą̶t̶k̶o̶w̶y̶m̶ być może pomogłoby mi to we własnym rozwoju jako początkującego literata — aczkolwiek nie śmiem nawet marzyć o dotarciu do poziomu Pańskiego w tej sztuce.

Nie chciałbym szanownemu Panu zawadzać więcej, niż to potrzebne, a przekazałem też już Panu to, co miałem zamiar przekazać od samego początku listu. Pozostaje mi tutaj jedynie, nie tylko grzecznościowo, ale z pełnym szacunkiem i własną intencją, wyrazić nadzieję, że korespondencja zastaje Pana w wybornym zdrowiu i równie dobrym samopoczuciu. Serdecznie proszę również o odpowiedzi na moje pytania, jakkolwiek udzielone, nie chciałbym Pana kłopotać dodatkowymi odpisami na moje listy. Może właśnie na następnym spotkaniu u mojej Matki? Będę z pewnością, o ile się nie rozchoruję; zima nigdy nie należała do moich ulubionych okresów w roku. Mam szczerą nadzieję, że wtedy uda mi się z szanownym Panem zobaczyć i porozmawiać.

Wyrazy szacunku składa szczerze Panu oddany

Juliusz Słowacki herbu Leliwa

𝐂𝐎𝐑𝐑𝐄𝐒𝐏𝐎𝐍𝐃𝐄𝐍𝐓𝐈𝐀. 𝐬𝐥𝐨𝐰𝐚𝐜𝐤𝐢𝐞𝐰𝐢𝐜𝐳 𝐬𝐡𝐨𝐫𝐭 𝐧𝐨𝐯𝐞𝐥Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz