i did smth terrible

458 21 31
                                    

(3rd person)

Niebieskooki Liam mijał ponownie szpitalny korytarz, mając gdzieś daleko w myślach, że nigdy nie wyrwie się z tego miejsca i towarzyszyło mu przy tym uczucie apatii. Ledwo chodził, już nie tylko ze względu na niedożywienie, ale również z faktu, że był on prostu wykończony.

Spędził samotnie parę dobrych godzin zanim zdecydował się na przyjście pod szpital. To było jak jakiś instynkt. Tęsknił za Scott'em i wiedział, że po rozmowie z nim poczuje się o wiele lepiej, ale jedną z jego wad było, że czasami potrafił być naprawdę ogromnym tchórzem.

Było mu nadzwyczajnie wstyd za wszystko co zdążyło się wydarzyć przez ostatni czas. Bał się spojrzeć starszemu w oczy, wiedząc, że będzie rozczarowany coraz gorszym stanem syna i tym, że nie potrafi się z tego wydostać.

Był wykończony psychicznie co wiązało się również z fizycznym osłabieniem. Cały czas był roztrzęsiony własnymi słowami, które skierował do najważniejszej dla niego osoby.

Można powiedzieć, że Dunbar już zdążył się przyzwyczaić do funkcjonowania w niekończącym się kole rozpaczy, żalu i niepowodzeń. Jedyne czego nie zdążył pojąć to, że te koło rani nie tylko jego, a również bliskie mu osoby, czego nigdy dla nich nie chciał.

Nie rozmawiał często o swoich problemach. Jak już to rzucał bardzo drobnymi szczegółami i ogólnym zarysem sytuacji, będąc przekonanym, że nie powinien obarczać innych swoim cierpieniem, bo przecież i tak tego nie zauważają, ale w tym sie mylił. Nawet nieznajomy przechodzień, który zrównałby z nim jedno spojrzenie, wiedziałby dokładnie, że z tym chłopcem nie jest w porządku.

Mylił się, że ludzie byli ślepi.

On był.

Nie widział, że zaczął tonąć w oceanie, gdzie nie było żadnej kotwicy. Nie wiedział jaki ból sprawia innym, albo nie chciał widzieć. Nie potrafił zmierzyć się z bólem w pojedynkę, bo on po prostu go przerastał. Liam był nastolatkiem, który za szybko dorósł, za szybko się zakochał i za szybko został zraniony. Teraz, nie widział dalszej drogi, jakby dotarł do mety i nie było już drugiego biegu, ani nawet drugiego okrążenia.

Nie było przed nim nic, więc powoli cofał się do tyłu, zatracając się przy tym i nie patrząc na wszystkich, których miał obok, przez co oni nie wiedzieli jak mogliby mu pomóc.

Idąc korytarzem wpatrywał się wciąż w białe ściany placówki. Wciąż zawieszał wzrok w przypadkowych obiektach i tracił wtedy kontakt z rzeczywistością. Pod ręką trzymał go Stiles, przy tym prowadząc go do pokoju, w którym leżał ich wspólny przyjaciel. Patrzył na młodszego ze współczuciem i lekkim smutkiem, kiedy zrozumiał ile ten dzieciak przeszedł w ostatnim czasie.

- Hey, Liam, mogę chwilę z tobą pogadać zanim pójdziesz do Scott'a? - spytał starszy brunet, przybierając przyjazny wyraz twarzy i spokojny ton.

Blondyn spojrzał na niego lekko zdezorientowany, ale machający gestem głosy zasygnalizował zgodę. Stiles mruknął ciche "chodź" pod nosem i usiedli razem na krzesłach w korytarzu. Głęboki wdech napełnił ich płuca i zrównali ze sobą wzrok.

- Pamiętasz jak się poznaliśmy? - zaczął retorycznym pytaniem - zobaczyłem w tobie zagubionego i samotnego dzieciaka, którym sam kiedyś miałem okazję być i już od tamtej pory wiedziałem, że zostaniemy ze sobą na dłużej.

- Widzisz, Liam, może nie zdajesz sobie sprawy ilu ludziom na tobie zależy, ale jest ich sporo i nie chcę żebyś czuł się sam tak jak się kiedyś czułem. Nie wiem co mógłbym zrobić, żebyś poczuł się lepiej, ale z własnego doświadczenia wiem, że dopóki ty sam nie zrozumiesz, że potrzebujesz pomocy to nikt nie będzie ci jej w stanie dać - starał się utrzymać delikatny ton i nie załamywać głosu.

Stranger Boy- ThiamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz