▪ Rozdział 19 ▪

484 42 36
                                    

Jesień

Pov. Wilbur Soot

18 października || 10:28 a.m. ||
   - Bye everyone!
   - Byeeee! - takim akcentem zakończyłem poranny stream z Niki. Zaraz po wyłączeniu transmisji obydwoje zaczęliśmy się głośno śmiać. Prawie spadłem z krzesła próbując opanować śmiech.
   - Nie mogę - wydusiłam z siebie po nieznacznym opanowaniu. Zaraz potem poleciały następne salwy śmiechu.
   - Widziałaś minę Alexa?
   - Albo to co powiedział Clay
   - Do tego dostaliśmy tyle donejtów  z pytaniami - sprawdziłem ile wynosi mój dorobek z streama. Bardzo mnie zaskoczył, bo był aż trzykrotnie wyższy niż zazwyczaj.
   - Myślisz, że to dobry pomysł, że im powiedzieliśmy to na transmisji? - zapytała dziewczyna.
   - No a kiedy indziej? Byli prawie wszyscy, lepszej okazji by nie było - obroniłem się, bo to w końcu był mój pomysł. - No a teraz skoro stream się skończył zapraszam cię na śniadanie do jakiegoś fast fooda
   - Mam uznać to za randkę? - spytała żartobliwie Nihachu.
   - Powiedzmy

Pov. Raina

18 października || 10:00 a.m. ||
   Jedna słuchawka w uchu i telefon ukryty na kolanach pod stołem. Nie powiem, słuchanie wykładów i oglądanie streamów jest trudne. Miałam jednak solidne wytłumienie, przecież oglądałam Willa. Nadal nie mogłam się pogodzić z tym co zrobiłam, dlatego każdą wolną (lub zajętą) chwilę poświęcałam na oglądanie chłopaka i moich przyjaciół.
   Tym razem stream z Niki, Georgem i paroma osobami których nie rozpoznaję. Ogólnie granie w Minecrafta, dość typowe.
   W tym samym czasie dokładnie spisywałam na laptopie to co powiedział profesor. Wykład o najtrudniejszych zagadnieniach informatycznych nie był dla mnie wymagający ale musiałam poświęcić sporo uwagi.
   - Panno Achery! - usłyszałam z samego początku sali.
   - Tak? - ukradkowo wyciągnęłam słuchawkę z ucha.
   - Czy mogłaby mi pani podać zagadnienie z ostatniego wykładu dotyczące tego kodu? - już od dawna wiedziałam, że on się na mnie uwziął.
   Zerknęłam na sporadyczne notatki z ostatniego wykładu z profesorem Whitem.
   Przepisane od znajomych z roku, były niedokładne i niepoukładane, domyśliłem się jednak o co chodzi.
   Szybka odpowiedź i dostałam upragniony spokój. Prawie. Wszystkie oczy zwróciły się na mnie.
   - Jak ty to zapamiętałaś? - dostałam szeptem pytanie od Megan, dziewczyny siedzącej obok mnie.
   Nie odpowiedziałam tylko ponownie wcisnęłam słuchawkę w ucho. Szybko jednak pożałowałem tego.
   - Więc, jesteśmy razem - słowa Niki spadły na niej serce jak zimny kamień ciachając je na pół.

***
   Nie spałam, nie płakałam, tylko z otwartymi oczami wpatrywałam się w sufit z mojego łóżka. Obok mnie stał ciągle dzwoniący telefon.
   - Sama tego chciałaś - powtarzałam sobie pod nosem - sama tego chciałaś, on jest szczęśliwy...
   W jednej chwili podniosłam się i wyszłam na balkon. Barierki w stylu francuskim, wisiały na nich świeże kwiaty. Fiołki; małe fioletowe kulki na cienkiej łodyżce.
   Schyliłam do w dół patrząc na ruchliwą ulicę miasta. Stojąca w centrum francuska kamienica, jedna pośród tysiąca wieżowców. W takiej właśnie mieszkałam.
   Wróciłam do pokoju. Spojrzałam na telefon. 34 nieodebrane połączenia i 24 wiadomości.
   - Ann Corney - przeczytałam w myślach. Kliknęłam na jej kontakt. Zadzwoniłam.
   - Czego dusza zapragnie - cisnęła zimnym głosem.
   - Wszytko okej?
   - Mhm
   - Przecież widzę-
- Ann! Wchodzisz na plan za minutę, szykuj się! - w tle dołączył się jeszcze jeden głos.
- Powiedz by poczekali! Rozmawiam! - odkrzyknęli kobieta. - Potem mi wszystko powiesz. A teraz tak na szybko, mam newsa. W ten weekend w Japonii, a dokładniej w Kioto, organizowany jest jakiś międzynarodowy zjazd najsławniejszych pisarzy. Znając ciebie, nie czytałaś od nich maila z zaproszeniem
- Ann! Wchodzisz na plan! - głos znowu pojawił się w tle naszej rozmowy.
- Przeczytaj maila, ja zadzwonię potem! - zdążyła powiedzieć jeszcze dziewczyna.
- No - odrzekłam niechętnie po rozłączeniu się Ann - dzięki...
Mimo wszystko otworzyłam tego maila. Czyli spotkanie dla fanów. Od kiedy ja mam fanów? Zdziwiła mnie reszta zaproszonych autorów. J.K Rowling, Stephen King, George R.R. Martin, Paula Hawkins oraz cała masa innych sławnych ludzi, którym nie sięgałam nawet do pięt. Dlaczego akurat ja będę jednym z tych sławnych pisarzy?
Czytając dalej dowiedziałam się, że moje dzieło wylądowało na 11 miejscu najlepiej zarabiających książek dzisiejszych lat. To mnie zdziwiło jeszcze bardziej.
Gdyby nie rozpaczenie spowodowane porannymi wydarzeniami, odrazu zaczęłabym się pakować i z wielkim entuzjazmem podzieliłabym się tą wieścią na Twitterze. Powróciłam do bezczynnego leżenia na łóżku wpatrując się na pokryty płasko rzeźbami sufit. Przymknęłam oczy ale nie dane było mi rozpaczać. Do moich uszu doszło solidne pukanie do drzwi. Spróbowałam udawać, że nie ma mnie w domu. Nie udało mi się. Już po chwili stałam przed drzwiami patrząc przez jednostronną szklaną szybę.
Po drugiej stronie nikogo nie było.
- Znowu te głupie zwidy - westchnęłam i poszłam do kuchni po tabletkę. Oczywiście skoro dobrałam się już do leków na jednej si nie skończyło. Tabletka na smutek, tak zwane narkotyki, już po niecałych piętnastu minutach wylądowały na mojej ręce. Pozyskane przypadkowo, w jakimś barze do którego zaciągnął mnie kiedyś Max. Nie wiedziałam czemu je miałam.
Spróbowałam. Dziwny smak.
Odłożyłam resztę tabletek i wróciłam do góry. Położyłam się na łóżku. Znowu rozpacz. Choć nie. W jednej chwili wszystkie te problemy wydały mi się jakieś bez sensu.
- Walić Willa! - wrzasnęłam. - Jadę do Japonii!

✂------------------------------------
Słowa: 792

Dzisiaj coś na typ wprowadzenia do nowego życia Rainy

„One Second‟  ▪ Wilbur x OC ▪Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz