ROZDZIAŁ DRUGI

2.5K 137 60
                                    

KORZYSTAJĄC Z CHWILOWEJ NIEUWAGI CIOTKI GRACE, wbijam widelec w plaster bekonu, wołający do mnie z talerza mojego kuzyna. Mason natychmiast rzuca mi spojrzenie, mówiące, że zostałam przyłapana. Siedzimy ramię w ramię przy mahoniowym stole, nakrytym śnieżnobiałym obrusem i mnóstwem pyszności przygotowanych przez naszą kucharkę Joline.

Gdy już mam podwędzić mu część śniadania, chłopak nożem blokuje mój ruch, uśmiechając się jadowicie. Wolną ręką natomiast usiłuje zabrać mi mój kawałek, ale ja uprzednio łapię mięso w dłoń i liżę. Chłopak nie jest w stanie się powstrzymać i równo ze mną parska śmiechem.

– Mamo, oni znowu to robią – z naprzeciwka dobiega nas zirytowane westchnienie Marinette. W smukłych dłoniach trzyma sztućce, krojąc sadzone jajko, jakby było przynajmniej kawiorem i bierze do ust drobny kęs. W tym momencie Rose, strzela jej groszkiem prosto w oko. Dziewczyna wzdryga się z oburzeniem, usiłując przykuć uwagę swojej matki, która właśnie obserwuje, jak Joline dolewa wujowi herbaty. – Widzisz, czego uczą Rosie? – w jej głosie pobrzmiewa pretensja, gdy bierze haftowaną serwetkę, by zetrzeć z twarzy maleńką plamę.

– Nie bądź marudą – Mason nakłada na widelec jeszcze jeden groszek i patrzy na mnie, jakby czekał na sygnał. Jego siostra wyłapuje to i zakłada ręce na piersi.

– Jeśli ubrudzą moją sukienkę na pierwszy dzień ostatniego tygodnia szkoły... – grozi.

– Natychmiast przestańcie oboje – wybucha ciotka Grace. Nie chodzi jej jednak o sukienkę Marinette w kolorze brudnego różu. Wuj Tom właśnie czyta gazetę, co oznacza, że mamy zachować ciszę. Wzdycham, patrząc na Masona znacząco. Wie, że musimy tego dnia wyjść wcześniej. Chłopak chrząka więc i z gracją wstaje od stołu.

– Ja i Goney musimy wyjść wcześniej – oznajmia.

– A toż z jakiego powodu? – interesuje się ciotka, podczas gdy wuj nie wyściubia nosa znad gazety.

– Przygotowujemy pożegnalne przedstawienie dla naszego rocznika. Sztuka opowiada o duchu, który po śmierci cofa się w czasie, to też musimy przed zajęciami udać się na cmentarz, by zaczerpnąć inspiracji do epitafium – łże jak pies, a ja omal nie wybucham śmiechem. Ostatkami siły woli staram się jednak opanować i tylko kiwam głową na potwierdzenie jego słów. 

– Dziwaki – rzuca z odrazą Marinette.

– Dziękujemy – odpowiadam za nas oboje i kłaniam się nisko. Mason jednak ciągnie mnie za ramię wiedząc, że jestem skora do ponownego wdania się w kłótnie. Po drodze składa pocałunek na policzku matki, a ja czochram Rose po zmierzwionych włosach, jeszcze przed porannym czesaniem.

Z jadalni pniemy się po schodach w górę, by zabrać rzeczy i jak najszybciej wyjść. Biorę z pokoju torebkę, równocześnie upewniając się, że wszystko czego potrzebuję jest w środku.

Przechodząc przez piętro, na którym znajduje się sypialnia mojego kuzyna, obrzucam zmartwionym spojrzeniem drzwi naprzeciwko.

– Zajrzę tylko do dziadka – rzucam do Masona, a on przytakuje, opierając się o drewnianą balustradę.

Odwracam się od niego i pukam do środka, nie spodziewając się odpowiedzi. Po chwili decyduję się chwycić za klamkę. Wchodzę do pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi. Widząc uśmiechniętą twarz starca, wyrzuty sumienia łapią mnie za serce. Przez kilka sekund myślę o tym, że mogłam jednak wrócić z festiwalu kilka godzin wcześniej, by przez chwilę z nim posiedzieć. Dręczy mnie, że nie mam dla niego tyle czasu co kiedyś.

Rozglądam się po jego maleńkim pokoju. Widzę odchodzącą ze ścian jasnozieloną tapetę w liście i od razu zaznaczam sobie w głowie, żeby razem z Masonem ją naprawić. Przesuwam wzrokiem po zdjęciach na ścianie. Przez dłuższą chwilę przyglądam się fotografii mojej matki trzymającej na rękach maleńkiego Bastiana, ale zaraz potem próbuję się otrząsnąć. Mijałam ją już setki razy. Mam nawet jej kopię, jednak za każdym razem na czarno-białej odbitce dopatruje się kolorów. Usiłuje wyobrażać sobie kasztanowe włosy matki i kolor jej sukienki, aż uzmysławiam sobie, że to nie ma żadnego znaczenia. Nie należę do osób gdybających nad przeszłością. Staram się brnąć do przodu. Bez względu na wszystko, wypatrywać lepszych dni.

SŁOWEM STWORZENI || romans fantasy - ZOSTANIE WYDANE XX.XX.XXXXWhere stories live. Discover now