02. Gloria Regali

11.4K 848 326
                                    

#Grzech - zostawcie swoje wrażenia na Twitterze ♥

Krzesło wydało charakterystyczny dźwięk, gdy Noxanne przysunęła się bliżej stołu. Sięgnęła po etui, nasunęła okulary na nos, a koniuszkiem języka musnęła górną partię ust. Otworzyła teczkę, palcem musnęła brzeg, a wzrokiem prześledziła pierwszą stronę. Pochwyciła za pióro, by odznaczyć godzinę pierwszego przesłuchania.

– Z protokołu wynika, że został pan...

– Znam cię – szept ze strony mężczyzny był wystarczającym powodem, dla którego mecenas Hamilton zerknęła na podejrzanego spod wachlarza kruczoczarnych rzęs.

Ciemne, niemal czarne oczy utknęły w jej spojrzeniu. Chciała zobaczyć w nim odrobinę człowieczeństwa, jakiekolwiek ziarno nadziei na to, że szansę na wygranie tej sprawy były większe, niż "jakiekolwiek". Chociaż może to "jakiekolwiek" byłoby dla niej wystarczające. Pod wpływem tej intensywności, pierwsza spuściła wzrok na akta.

– Został pan oskarżony o trzynaście zabójstw – zaczęła, a chęć poruszenia się na krześle była silniejsza od niej samej. – Jedna kobieta, dwanaście mężczyzn.

– Jesteś córką Ezekiela – mówił tak, jakby odczytał to z kobiecej twarzy. – Ezekiel Hamilton, sierżant departamentu policji w Chicago. – Rozparł się wygodnie na siedzeniu, a wzrokiem śledził każdą zmianę na delikatnej twarzy.

– Za cel ustawiłeś sobie duchownych. – Podtrzymywała ignorancję, nie dając wciągnąć się w próbę odwrócenia uwagi od sprawy.

– Dlaczego tak sądzisz? – Uśmiechnął się nagle, przy czym przerzucił ramię przez oparcie sztywnego fotela.

– Twoje ofiary to w głównej mierze...

– To nie są moje ofiary – wtrącił, zanim odetchnął bezradnie.

Nie odwzajemniła jego uśmiechu. Zawahała się przez sekundę, by wziąć głębszy wdech. Kiedy tak się stało, srogo przymrużyła powieki. Zapadła cisza, podczas której on ani razu nie spuścił z niej spojrzenia. Vaughnowi odpowiadała cisza. Podczas, kiedy mężczyzna podtrzymywał uśmiech, ona wyglądała niczym drapieżnik gotowy do zdarcia mu z twarzy tego uroczego grymasu.

– Pamiętam, gdy byłaś mała...

– Gdzie byłeś szóstego października o godzinie trzeciej nad ranem? – Hamilton starała się przyjąć łagodny ton.

– Którego roku? – dociekał.

– Dwa lata temu – odparła klarownie.

Vaughn zaczął bujać się w fotelu, jakby kompletnie nie ruszyła go wizja spędzenia dożywocia w więzieniu i być może wyroku kary śmierci. Odchylał się, by za moment w pełnej swobodzie wrócić do pierwotnej pozycji.

– Dwa lata temu... – mruczał, pogrążony w czeluściach pamięci. – Dwa lata temu... – powtórzył, skupiając spojrzenie w martwym punkcie. – Co robiłeś, Vaughnie?

Cisza. Nox obserwowała jego próby zanurzenia się we wspomnieniach, ale gdy zamiast wyrazu zastanowienia, ujrzała na męskich rysach zalążek zawadiackiego uśmieszku, z hałasem odsunęła żelazne krzesło i podniosła się z miejsca.

– Marnujesz mój czas. – Jej twarz wyrażała poirytowanie. Zamaszystym ruchem zsunęła okulary z nosa i gdy miała już schować je do etui, usłyszała ten wibrujący tembr.

– Siadaj. – Palące oczy mężczyzny przyprawiły ją o ciarki.

Dopiero teraz, gdy przyjrzała się mu w tlącym się świetle pojedynczej, kwadratowej lampy nad nimi, mogła dostrzec urodę mężczyzny. Miał ciemne włosy odgarnięte w tył, wyraźnie zarysowaną szczękę, którą można byłoby ciąć najdroższe diamenty.  Ozdobiona była kilkudniowym zarostem. Był obdarzony w grafitowe oczy, najbledszą cerę, jaką miała okazję ujrzeć ostatnimi czasy, trzy wyraziste blizny, z czego dwie wyglądały tak, jakby oberwał batem w policzek, ale to jednak jego spojrzenie sprawiło, że zmuszona była przełknąć ślinę.

W obronie grzechu +18Where stories live. Discover now