6

8 1 0
                                    

Wyczekiwany dzień balu zbliżał się wielkimi krokami, to już jutro wiem że wydaje sie ze to mało czasu a jednak dopiero teraz zaczęłam razem z innymi prefektami przygotowywać wielka sale do pomocy przyszło jeszcze kilku starszych uczniów.

Sala wyglądała przepięknie motywem przewodnim był o dziwo czarny postawiliśmy na ciemne okrycia stołu, z sufitu miały spadać drobinki brokatu? Chyba to był brokat nie jestem pewna ale
Było cudownie niczym z bajki.

Wracałam właśnie do swojego dormitorium była dopiero druga po południu ale miałam jeszcze sporo do roboty bo miałam mieć dziś patrol do 2 w nocy a jeszcze wcześniej muszę iść do biblioteki napisać referat o Amortencji dla Snapa.

Weszłam do dormitorium dziewczyn ale nie zastałam nikogo no trudno, szukałam w kufsze moich ksiazek od eliksirów ale nigdzie ich nie znalazłam okazalo sie ze  leżały pod łóżkiem nie wiem czemu były poza kufrem. Zamknęłam pokój i gdy przechodziłam obok PW zwróciła moja uwagę pewna para
-Harry nie ufaj jej, znam ja uwierz ona jest okropna - powiedziała Cho
-Cho o czym ty do mnie mówisz przyjaźnie się z nią! - wkurzył się Harry
-ona chce ciebie tylko dla siebie! - krzyknęła Cho
No teraz się wkurzyłam dlaczego miałabym chcieć ciottera dla siebie, nie potrzebuje chłopca-który-przeżył dla siebie.
-hola hola Cho Chang - powiedziałam wkurzona
-Em hej Sus-powiedziała sztucznie Cho
-juz nie udawaj a sus mogą mówić do mnie tylko osoby które lubię, jestes cholerna atencjuszka na nikim nie robisz wrażenie! - wrzasnęłam wkurzona i odeszłam najszybciej jak mogłam.

Ruszyłam cała nabuzowana do biblioteki to jedyne miejsce które mnie uspokaja, kiwnelam głową w stronę pani Prince i usiadłam przy pierwszym lepszym stoliku rozłożyłam moje przybory i ruszyłam szukać książki do eliksirów.

Ułożyłam wszystko na stoliku i zajęłam się referatem

Amortencja to silny eliksir Miłosny, wcale nie wzbudza prawdziwego uczucia a jedynie obsesję. Eliksir ten nie ma jednego zapachu dla każdego ponieważ wyczuc można jedynie osobę w której jesteśmy zakochani....

Napisałam dwie rolki pergaminu i zanim się zorientowałam była już godzina 19 co oznaczało że pora kolacji już się zaczęła szybko zebrałam swoje rzeczy i ruszyłam w stronę korytarza. Było ciemno oraz coraz zimniej mi się robiło został mi do pokonania niedługo kawałek drogi przeszłam koło sal lekcyjnych i wkroczyłam do Wielkiej Sali, ruszylam w stronę stołu Slytherinu i postanowiłam usiąść koło Zabiniego gdyż nie widziałam nigdzie Blondyn.

-hej Blaise, widziałeś dziś może Dracona? - zapytałam nieśmiało, miałam nadzieję że wie gdzie on jest nie widziałam się z nim 3 dni
-oh..czesc wiesz co ostatnim razem widziałem go w pokoju wspólnym jakieś 30 minut temu niedługo na pewno sie tu zjawi - odpowiedział z pełną buzia Zab
-cóż dzięki miejmy nadzieję że przyjdzie - powiedziałam szybko i zajęłam się jedzeniem, wszystko było pyszne ale nie objadałam się na noc minęło z 15 minut odkąd siedzę przy stole a Malfoya dalej nie ma nagle zauważyłam że się do mnie zbliża. Usiadł obok mnie i ucałował mnie w czoło

-Draco tęskniłam - powiedziałam z uśmiechem
-przecież nie widzieliśmy się tylko 3 dni - zaśmiał się uroczo
-no właśnie aż 3 dni! - udawałam oburzona, obróciłam się tyłem do niego żeby nie wybuchnąć śmiechem
-więc moja księżniczka nie będzie miała nic za zle jeśli szybko zjem kolacji i potem przejdziemy się gdzieś? - zapytał Malfoy
-cóż... Myślę że mogę się zgodzić

Szlismy w stronę wieży Astronomicznej co jakiś czas śmiejąc się z siebie nawzajem, mijałam ostatni schodek i ujrzałam koce i owoce które leżały pod ścianą oraz lampki które zwisały z "sufitu", było pieknie nie mogę uwierzyć w to że on to sam zorganizował
-pięknie tu - szepnęłam po czym bez zastanowienia wypiłam się w jego usta, nie spodziewał się tego ani ja.
Z każdą chwilą coraz bardziej pogłębiał pocałunek był zachłanny a mi się to podobało. Jego delikatny język spotkał się z moim, nasze języki tańczyły swoim rytmem a my nie mieliśmy zamiaru tego kończyć czuć było w nim tęsknotę oraz deklaracje tego że jesteśmy swoi nawzajem, zaczęłam muskać delikatnie jego szyję przez co slyszalam czasem delikatne jęki. W końcu oderwaliśmy się od siebie dysząc z wysiłku patrząc sobie w oczy ta chwila mogłaby trwać wiecznie.

Następnego dnia atmosfera świąteczna Wisła w powietrzu, to już za 5 godzin zaczynał się bal. Postanowiłam więc udać się do łazienki, weszłam pod prysznic i użyłam moich ulubionych szamponów o zapachu lawendy.
Postawilam dziś na delikatny makijaż w kolorach białego i niebieskiego żeby pasował pod moją suknie. Delikatnie przygotowywałam moje włosy, myślałam by zrobić delikatne fale ale w końcu wybrałam upięcie z którym pomagała mi Parkinson nikt inny nie zna się tak bardzo na włosach jak ona, z tego co wiem mówiła że chciała by być magicznym fryzjerem ale ze względu na rodziców nie może bo to jest zbyt mugolski i niepotrzebny zawód.
Mniejsza naprawdę polubilam tą wariatkę każdy myśli że ma niepokolei w głowie a gdy się ją pozna to jest bardzo inteligentna osoba, a ta plotka o tym że lata za Malfoyem to mit bo jej podoba się Nott ten idiota, lubię go ale nie zasługuje on na nią po prostu chce żeby była szczęśliwa bo zasługuje na to.

-Pans już kończysz? - spytałam już znużona przygotowaniami
-tak skończyłam, załóż to cudo-mówiła podekscytowana. Co prawda jej suknia tak samo zwalała z nóg i dodawało jej pazura a moja wyglądała jak z bajki no idealna wiem że wiele z dziewczyn będzie zazdrosnych ale o to tu chodzi.

-i jak wyglądam? - zrobiłam obrót o 180°, suknia piękne się mieniła, wyglądałam jakby prosto że zdjęcia mnie wyciągnięto, nie powiem cudownie się czułam jak księżniczka.
-ja.... Cudownie wyglądasz no po prostu.... Wow-z wytrzeszczonymi oczami Pans prawiła mi komplementy, widziałam w jej oczach ten zachwyt
-idziemy do naszych panów? - spytałam z nadzieją. Bardzo chciałam zobaczyć mojego narzeczonego i sprawdzić jego reakcje.
-um tak tak - odpowiedziala mi szybko i wypchnęła mnie z pokoju wybuchając śmiechem.

Powoli schodziłyśmy kretymi schodami, z każdym krokiem coraz bardziej mi się dłużyło każdy kolejny krok wydawał się być dłuższy jakby coś mnie próbowało spowolnić bym cieszyła się ta chwila jeszcze dłużej.
Po chwili już byłyśmy w pokoju wspólnym Slytherinu, był bardzo mrocznie przystrojony ale jednocześnie dawał to poczucie że są już święta, każdy się na nas patrzył i zobaczyłam JEGO

Był ubrany w piękny czarny garnitur, włosy idealnie ułożone w świetle wyglądały na białe niczym śnieg, i ten doskonały uśmiech który przyprawiał mnie o dreszcze. Był idealny, był mój...

Shadow of the last hope//Draco Malfoy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz